A gdyby tak, któregoś dnia ubrać pieluchę, pozwolić skrzydłom wyrosnąć na plecach i zacząć strzelać do ludzi z łuku? Ale takimi strzałami, które nie zranią ciała. Za to mogą uczynić coś o wiele gorszego: obdarzyć człowieka miłością?
Nie miałam wcześniej do czynienia z tym autorem. Nie czytałam żadnego dzieła, nawet nie wiedziałam, że istniała wcześniejsza wersja tej powieści. Pozytywnie odebrałam fakt, że ten sympatyczny i wesoły człowiek należy do grona pisarzy, którzy bez problemu przyjmują ?na klatę? krytykę. Ze wstępu, jakim wita nas w książce wnioskuję, że spędził mnóstwo godzin nad korektą tekstu, a nawet samej fabuły. Teraz oddaje w nasze łapki nową, mocno poprawioną książkę.
Warto wiedzieć, że to nie będzie romantyczna bajka o Kopciuszku. Zamysłem autora była czarna komedia romantyczna i dokładnie taka jest. Do tego całość opiera się na absolutnym braku litości dla głównego bohatera. Pan Wałęka funduje mordercy wszystko to, czego Marcin Bekas zdecydowanie nie chce. Chwilami aż żal mi tego ?biedaka?, jednak z drugiej strony zasłużył sobie na pewne ?nagrody? od losu. Pomysły autora, jak jeszcze można uprzykrzyć życie w danej chwili są zaskakujące, a morderca znajduje się w przeróżnych dziwnych, czasem absurdalnych sytuacjach, które doprowadzają Czytelnika do śmiechu.
Narracja jest przeplatana, raz opowieść snuje sam autor, raz ?oddaje głos? bohaterowi. Taki sposób nadaje charakteru spoufalenia się z Czytelnikiem i pozwala mu poznać bliżej bohatera. Dzięki temu potrafimy wczuć się w położenie Marcina, gdy wymaga tego chwila.
Wyobraźnia Bekasa to istne szaleństwo i zdecydowanie zasługuje na uwagę. Czy każdy morderca w taki sposób patrzy na otaczający go świat i ludzi? To, co roi mu się w głowie jest obłędne!
Czy ten facet jest zdolny do wrażliwości i uczuć, jakich pragnie zwykła, spokojna dziewczyna? A może dzięki strzałom z łuku Kupidyna wszystko jest możliwe? I tu przechodzimy do sedna tej historii. Bo czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak by to było móc panować nad miłością? Decydować o uczuciach ludzi i kto w kim ma się zakochać? Czy naprawdę jest to zadanie dla mordercy?
W książce pojawiają się przekleństwa oraz śmieszne potyczki słowne między bohaterami. Mi szczególnie spodobał się zabieg, który autor zastosował już na sam koniec, dokładnie w ostatnich akapitach. Niestety nie mogę dokładnie wyjaśnić, o co chodzi, bo wymagałoby to zdradzania szczegółów fabuły. Powiem tylko, że wrażenie jest świetne!
Bałam się, że opowieść o mordercy pełna będzie krwi i przemocy. Na szczęście dla mnie, to nie ta kategoria. Jest za to dużo śmiechu, absurdów i kropla romantyzmu. Spojrzenie na miłość z zupełnie innej perspektywy. A sam pomysł o zmuszeniu mordercy do zmiany zawodu na ?swatkę? uważam za bardzo oryginalny i ciekawie przedstawiony, zwłaszcza finał całej historii.
Wesoły styl autora da się lubić, a główny bohater jest sympatycznym gościem, którego mimo wszystko jednak nie obsadziłabym drugi raz w roli Amora. Dlaczego? Przekonajcie się sami, sięgając po ten tytuł!
Opinia bierze udział w konkursie