- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Powiesz mi, co to za facet i dlaczego go szukasz. - Bar? - Marcie rozejrzała się niepewnie. - Bar i grill. Jedzenie i napoje. Usiądziemy, porozmawiamy. Marcie zaburczało w żołądku. Dochodziła czwarta, a ona od rana nie miała nic w ustach. Resztki pieniędzy oszczędzała na paliwo, uznawszy, że benzyna jest niezbędna, natomiast jedzenie niekoniecznie. Kombinowała, że kupi gdzieś bochenek wczorajszego chleba i słoiczek masła orzechowego, a potem zje w samochodzie. A przed nocą znajdzie jakiś bezpieczny parking i prześpi się kilka - Szklanka wody wystarczy w zupełności. Jestem cały dzień w drodze, zatrzymuję się w kolejnych miasteczkach, pokazuję zdjęcie, ale głodna nie jestem. - Wody mamy pod dostatkiem. - Jack z uśmiechem położył dłoń na plecach Marcie, kierując ja w stronę baru, ale nagle zatrzymał się, zmarszczył czoło. - Idź pierwsza, zaraz do ciebie dołączę. Marcie weszła na ganek i odwróciła się, ciekawa co zatrzymało Jacka. A troskliwy mężuś konfiskował właśnie drabinę, uniemożliwiając ciężarnej żonie kolejną wspinaczkę. Złożył groźny dla życia i zdrowia sprzęt, po czym wziął go pod pachę. - Nie rządź się tak! - zawołała za nim Mel. - Jesteś jak wrzód na dupie. Nie będziesz mi rozkazywał! - Wzniosła oczy ku niebiosom, jakby tan szukała sprawiedliwości. Jack tylko wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, jakby złośnica posłała mu całusa. - Siadaj - zaprosił Marcie i zniknął za drzwiami prowadzącymi na zaplecze. Biedaczka wciągnęła głęboko powietrze i jęknęła cicho. Z kuchni dochodziły wspaniałe zapachy, coś się tam warzyło, coś gorącego, zawiesistego, aromatycznego. Ach, duszona wołowinka, dobrze przyprawiona zupa, świeży chleb, ciasto, gorąca czekolada. Katorga dla żołądka. Po chwili Jack pojawił się z tacą, na której niósł miseczkę chili con carne, kilka kromek chleba kukurydzianego, masło z miodem i sałatkę. Postawił to wszystko przed Marcie. - Ojej, to niepotrzebne - mruknęła. - Nie jestem głodna. Jack nalał dobrze schłodzonego piwa do szklanki, na co Marcie pociekła ślinka. Miała wszystkiego jakieś trzydzieści dolarów, nie mogła tracić tych nędznych resztek na objadanie się chili, bo za co kupi paliwo? - Zjesz tyle, ile będziesz chciała. Przekonasz się, jak gotuje Proboszcz. To mój kucharz. Pokazałem mu zdjęcie, ale on też nigdy nie widział faceta. Zapytamy jeszcze Mikea, to miejscowy policjant, dobrze zna okolicę, może coś podpowie. Obaj służyli w Marine Corps. - Gdzie ja właściwie jestem? - W Virgin River. Sześćset dwudziestu siedmiu mieszkańców według ostatnich obliczeń. - Metropolia. - W porównaniu z okolicznymi osadami bez wątpienia. Spróbuj przynajmniej. - Wskazał brodą miseczkę. Marcie uniosła łyżkę do ust. Nigdy chyba nie jadła tak doskonałego chili. Rozpływało się w ustach. Przymknęła oczy i westchnęła z zachwytu. - Z dziczyzny - poinformował Jack. - Ustrzeliliśmy pięknego kozła. Po takim polowaniu mamy wspaniałe chili, potrawki, hamburgery, kiełbasy. Trochę mięsa suszymy. Nikt nie robi takiego mięsa suszonego jak Proboszcz. Jedzenie rzeczywiście było doskonałe. Marcie, mimo obietnic składanych siostrze i bratu, nie dojadała, nie dbała o siebie, liczyła każdy grosz. Gdyby Erin zobaczyła, jak kochana siostrzyczka schudła, natarłaby jej uszu. - Opowiedz mi o tym facecie - poprosił Jack. Marcie bardziej obchodził akurat stan portfela niż Ian. Cholera, klęła w duchu, zapłaci za żarcie i będzie musiała wracać do domu. Od kilku dni nie jadła porządnego ciepłego posiłku. Człowiek musi przecież czasami coś zjeść, żeby nie paść. Kiedy zaspokoiła pierwszy głód, upiła łyk piwa. Niebo w gębie, czysta rozkosz dla podniebienia. - Nazywa się Ian Buchanan. Pochodzimy z jednego miasta, ale nigdy się nie spotkaliśmy, chociaż Chico to ledwie pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Chłopcy poznali się dopiero w marines. Ian był... jest osiem lat starszy od nas. Z Bobbym chodziłam do szkoły. Pobraliśmy się wcześnie, mieliśmy po dziewiętnaście lat. Zaraz po skończeniu szkoły Bobby zaciągnął się do marines. - To tak jak ja - powiedział Jack. - Odsłużyłem swoich dwadzieścia lat. Jak się nazywał twój mąż? - Bobby Sullivan. Robert Wilson Sullivan. Może - Nie przypominam sobie żadnego Roberta Sullivana ani Iana Buchanana. Masz zdjęcie męża? Marcie wyjęła portfel i pokazała Jackowi kilka zdjęć umieszczonych w plastykowych kieszonkach: ślubne, w mundurze galowym, I ostatnie zdjęcie, już ze szpitala: zmieniona nie do poznania, straszliwie wychudzona twarz, nieprzytomne Jack podniósł wzrok. - Wysłali ich do Iraku na samym początku konfliktu. - Marcie odłożyła łyżkę. - Miał dwadzieścia dwa lata. Dwadzieścia trzy, kiedy został ranny. Uraz rdzenia kręgowego i uraz mózgu. Żył jeszcze trzy lata. - Rany
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Harlequin Enterprises |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 29.11.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.