- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.tycznie się odwołuje. Sąd apelacyjny podziela zaś jej zarzuty i uchyla wyrok. Jednak sam nie może skazać uniewinnionego wcześniej oskarżonego, a tylko zwrócić sprawę do ponownego rozpatrzenia. Jest bowiem tak zwanym sądem prawa, czyli bada jedynie prawidłowość postępowania sądu niższej instancji, nie zaś meritum sprawy - to należy do pierwszej instancji (to ją nazywa się w prawniczym slangu ,,sądem faktu")[2]. Jednak kolejny sąd pierwszej instancji (w innym już składzie) również uniewinnia Beatę Kamińską. Ba, ma obiekcje co do wiarygodności opowieści Anny Jaźwińskiej - i to pomimo że biegli wykluczają, by w jej przypadku mogło zajść zjawisko powstania tak zwanej swojej prawdy. Wydanie werdyktu wbrew opinii biegłych to kolejny element, który może dziwić postronnych obserwatorów. Lecz znowu: wedle kodeksu zdanie biegłych nie jest dla sądu wiążące. Nie bez powodu juryści mawiają, że ,,najwyższym biegłym jest sąd". Jak zauważa Krzysztof Burnetko w artykule Czy sąd ma zawsze rację?, opublikowanym kilkanaście lat temu w ,,Polityce", samych prawników mogło za to zdziwić co innego: w praktyce rzadko się zdarza, by sąd, który zajął się sprawą zwróconą w wyniku apelacji, utrzymał pierwotny wyrok. Bowiem sąd apelacyjny przekazuje mu też swoje wskazania co do dalszego postępowania - i mają one moc wiążącą. Ponowne uniewinnienie dowodzi, że problem nie sprowadzał się do proceduralnej kosmetyki. Tak czy tak, sekwencja się powtórzyła: apelacja i kolejny zwrot sprawy do ponownego rozpoznania. Dopiero teraz zapada wyrok skazujący. Za jego przesłankę służy nowy dowód: oto policyjny technik - po ośmiu latach od zdarzenia! - miał sobie przypomnieć, że zapach oskarżonej zidentyfikował na zewnątrz, a nie w środku kasetki ze sklepowymi pieniędzmi, co świadczy o tym, że Beata Kamińska była na miejscu zbrodni. Jednak i tu są powody do zdumienia: począwszy od rangi dowodu, który przesądził o 25-letnim wyroku, po fakt, że sąd skazał Beatę Kamińską mimo dwóch wcześniejszych uniewinnień (skądinąd niejednomyślnie - przeciwna była przewodnicząca składu). Paradoksem tej sprawy jest, że każdy z orzekających w niej sądów - tak te, które uniewinniły oskarżoną, jak ten, który ją skazał - podjął na swój sposób odważną decyzję. Fot. 2. Proces Rity Gorgonowej - NAC, sygn. 3/1/0/3/636/10/1/104691 Zderzyły się tu przecież - niczym w najgłośniejszym chyba procesie karnym II RP, czyli sprawie Gorgonowej - rzetelna dociekliwość, szacunek dla faktów i respekt dla reguł prawa, żądającego dowodów winy, z wyrokowaniem siłą rzeczy głównie na podstawie poszlak i przypuszczeń, lękiem przed nieukaraną zbrodnią oraz zbiorową histerią. Trzy procesy w jednej sprawie. W dwóch werdykt brzmi: uniewinnić. W ostatnim jednak sąd orzeka inaczej: dwadzieścia pięć lat więzienia. Paradoksem jest i to, że ciąg sprzecznych werdyktów potwierdza tylko, jaką wagę ma proceduralna sfera prawa karnego: tak dla oskarżonych i ofiar, jak i samego poczucia sprawiedliwości. Opinia publiczna każdym wyrokiem w tej sprawie była zaskoczona. Przy pierwszych dwóch procesach zdziwienie mogła budzić konsekwencja sądu w respektowaniu zasady in dubio pro reo, czyli tłumaczenia wszelkich wątpliwości na korzyść oskarżonej. Reguła ta (potwierdzona w art. 5 obowiązującego Kodeksu postępowania karnego) jest kluczową, ale i bodaj najczęściej kontestowaną regułą cywilizowanego procesu karnego. Procesy takie trafiały do sądów tak sto lat temu, jak i trafiają obecnie. Ale i tak są one niczym wobec tego, co działo się przed laty. Bez internetu, bez mediów społecznościowych, nawet bez telewizji, a i tak pół Polski Ludowej śledziło poszlakowy proces Kazimierza Tarwida, którego Sąd Wojewódzki w Warszawie po rozpoznaniu sprawy oskarżył o to, że w ,,dniu 21 stycznia 1955 roku w zamiarze pozbawienia życia swojej żony Teresy Tarwid podał jej w podstępny sposób do zażycia truciznę - cyjanek potasu, po spożyciu którego Teresa Tarwid poniosła śmierć...". Sprawa okazała się nadzwyczaj trudna do rozstrzygnięcia, a na jej dramatis personae składali się ludzie nietuzinkowi. ROZDZIAŁ I Taki związek mógł się zdarzyć na każdej wyższej uczelni na świecie. On - przystojny i inteligentny profesor, mężczyzna z pozycją, do którego lgną koleżanki po fachu i studentki. Ona - jego podopieczna, studentka lub laborantka zakochana po uszy. Po tym, jak mąż rozchodzi się ze starszą żoną, ta młodsza zajmuje jej miejsce. Od tej pory to ona będzie ,,panią profesorową". Taki sam scenariusz zrealizował się w murach Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. To tu pracował bardzo ceniony biolog, prekursor ekologii w Polsce - profesor Kazimierz Tarwid (związany był również z Uniwersytetem Warszawskim oraz Muzeum i Instytutem Zoologii). Miał wszystko, czym mó
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Krzysztof Plewako-Szczerbiński |
Wydawnictwo Lira Publishing |
Data wydania 2021 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Lira Publishing |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Krzysztof Plewako-Szczerbiński |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.