- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.u przez długi czas. Gospodarz spluwał, oglądał się za siebie, czyścił szkapę starą, ryżową szczotką. Regularnie zadawał koniowi obrok. Swoje starania wzmógł po tym, gdy któregoś dnia odkrył w stajni, cudownym sposobem zgromadzony zapas siana i kartofli, które podrzucili tam harcerze. Ten rodzaj magii wprost go oszołomił. Wolał nie popaść w kolizję z nieznaną, aczkolwiek dobroczynną siłą. Koń wydobrzał i któregoś dnia, próbując nadgryźć rant postrzępionej dykty, zrzucił ją i podeptał kopytami. Gospodarz odetchnął z ulgą, widząc w tym oczywisty znak ,,grzechów odpuszczenia." Uprowadzenie Dźwiluków W siedlisku, na lewobrzeżnej stronie Niemna rozdzielającego Grodno, na stoku wzniesienia łagodnie opadającego w stronę rzeki, rozległa się kanonada głośnych wystrzałów. Enkawudziści, w dziesięciu chłopa, w skórzanych kurtkach i niebieskich czapeczkach, zajechali w dwa terenowe ,,gaziki", strzelające z karburatorów jak z armaty. Wyłamali drewnianą bramę, zorali kołami kwietnik naprzeciw ganku drewnianego domostwa, połamali krzewy róż. I rozbiegli się, kto do domostwa, kto do stodoły, kto do cholewka, a kto do ostałej jeszcze sławojki. Obszukiwali obejście jak banda wytrawnych zbójów obytych ze swoją robotą. Nikt mieszkającego tu małżeństwa lekarskiego o tym najeździe nie zdążył uprzedzić. - Bandziory! - darły się dwa piegowate jak jaja, dziewięcioletnie bliźniaki, nie zważając na rozpaczliwe gesty matki. Lekarz, ojciec rodziny, zachował zimną krew. O nic najeźdźców nie pytał, usadził Staszka, Jurka i żonę na wersalce, stał pośrodku salonu jak posąg. - Czego stoisz jak fiut na weselu - wrzasnął kamandir tego zbójeckiego zastawu. - Pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Jesteście z żoną aresztowani. - A dzieci? Co z dziećmi? - jęknęła kobieta. - Zostanie po staremu - roześmiał się enkawudzista. - Wasz dom rekwirujemy na błogarodnyj cel (pożyteczny), będzie tu pryjut (ochronka), a w niej wasze dzieci. - Jesteśmy z żoną pracownikami szpitala. Czy o aresztowaniu powiadomiono waszego wojskowego komendanta? - spytał lekarz. - Taka twoja mać - odburknął kamandir. - Ano pierzyn i kołder nie kałoć! (kłóć) - wrzasnął do swoich rosłych byczków, którzy niczego sobie nie żałowali i wywalali w poszukiwaniach dowodów rzekomej wrogości lekarza do ustroju radzieckiego, pierze z poduszek, wyrywali drewniane cokoliki przy podłodze. - Nie niszczyć podłóg! Tu ma być pryjut pod patronatem towarzysza Dzierżyńskiego - znowu wrzasnął na swoich kamandir. - Bez dzieci nie pójdę - matka zakrzyczała i zaszlochała, zaparła się w drzwiach. Kamandir rozejrzał się po lekarskim gabinecie. Wydarł ze ściany wraz z kawałkami tynku zawieszoną w sporych ramach podobiznę marszałka Piłsudskiego, i uderzył nią lekarkę w głowę. Na ratunek rzucił się mąż, ale drugi z oprawców uderzył go kolbą pistoletu. Pokrwawionego skuli enkawudziści na ziemi. Bliźniaki, jak dzikie koty, skoczyły na plecy oprawców. - Nu wołczonki - mruknął z uznaniem jeden z oprawców podnosząc za kołnierz wywijającego się jak piskorz bliźniaka. Ciągnąc pod ręce, enkawudziści wywlekli z domu wymykającą się im wciąż lekarkę. - Sza, nie bojta się. Zjedźcie - nieznana bliźniakom kobieta, wyznaczona na kierowniczkę ochronki, wcisnęła bliźniakom na posterunku milicji chleb z kawałkiem kiełbasy. Po czym w asyście mundurowego odprowadziła bliźniaki do budynku szkoły. Tu tymczasowo zgromadzone były już inne dzieci aresztowanych rodziców. - Jutro przeniesiemy całą ochronkę do waszego domu - powiedziała bliźniakom nieznajoma kobieta. - Rodzice wrócą - pocieszyła. Kierowniczka ochronki, miejscowa Rosjanka, znała polskich lekarzy. Kryjąc się, współczuła i sprzyjała chłopcom. Gorzej z wychowawcami, napływowymi, komsomolcami. Ci żyli ideą pierawspitania (reedukacji) podopiecznych, z ich strony dzieciaki na zrozumienie liczyć nie mogły. W ciągu następnych dni, po przemieszczeniu dzieci do domu lekarzy, komsomolscy wychowawcy nikomu i niczemu nie darowali. Na pierwszy ogień poszły ze ścian obrazy świętych i pamiątki z komunii bliźniaków, dalej pamiątki rodzinne. W miejsce wypatroszonych portretów, wklejono podobizny nie byle, kogo: Józefa Wisserionowicza Stalina, Wiaczesława Mołotowa, i w końcu samego patrona ochronki, Feliksa Dzierżyńskiego. Podobiznę Stalina wciśnięto w ramy najokazalsze, po Piłsudskim. Wychowawcy spierali się ze sobą, czy stojące w salonie pianino, to instrument służący wychowaniu socjalistycznemu, czy zgoła element niepożądany, który sprawdza się jedynie jako legowisko dla kur niosek. Odnośną decyzję odłożono na jutro. Ale tego wieczoru piegowaty bliźniak, który, diabli to wiedzą, akompaniując sobie na obie ręce, w towarzystwie garbatego Wowki, wyśpiewał: ,,Rapuściła Dunia kosy, a za niju wsie
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść filozoficzna, powieść przygodowa |
Wydawnictwo: | E-bookowo |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.