- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.est ulubieńcem losu. Był jednak ktoś, kto nic sobie z tego nie robił, bo wiedział, że los chowa w zanadrzu dla Tibora wiele niespodzianek. Ktoś, kto kochał tego chłopca miłością tak bezgraniczną, jaką tylko babcia może kochać wnuka. Babcia Tibora, która w niepojęty sposób potrafiła czytać w jego myślach, była jedyną bliską mu osobą na świecie. Czasami w nocy Tiborowi śnili się rodzice. Widział tatę, jak rozpala ognisko, dmucha w palenisko, podsycając ogień, a snopy iskier z trzaskiem strzelają w niebo. Wtedy światło płomieni wyłaniało z mroku twarz mamy, która uśmiechała się do Tibora łagodnie. W końcu dym z ogniska jak gęsta mgła zasnuwał wszystko. Tibor znowu był sam. Budził się ogarnięty strachem, ale tęsknota za rodzicami, których tak wcześnie stracił, była silniejsza niż lęk. Chłopak wierzył, że dusze bliskich zostają z nami na ziemi. Oczywiście nie można tego udowodnić. Duszy nie da się dotknąć ani zmierzyć, ale to jeszcze nie znaczy, że jej nie ma. Babcia twierdziła, że życie na ziemi to taki futerał na skrzypce. Futerał, który z biegiem czasu ulega zniszczeniu, ale z nim czy bez niego skrzypce i tak będą grać. I choć z futerałami rodziców los obszedł się okrutnie, Tibor ciągle słyszał wokół siebie muzykę ich skrzypiec. Jednak to nie ta muzyka nie pozwalała mu zasnąć. Po raz kolejny poprawił poduszkę i spojrzał na zegar. Dochodziła jedenasta. Nagle uświadomił sobie, że coś jest nie tak. Zaniepokoiła go cisza panująca w mieszkaniu. O tej porze zawsze słychać było krzątaninę babci. W kuchni przynajmniej do północy grało cicho radio. W niezbyt sprawnych już rękach staruszki pobrzękiwały naczynia. Szuranie kapci o podłogę, stukot energicznie zamykanej szuflady, rozpryskująca się w zlewie woda - to były dźwięki, przy których zawsze usypiał. Taka kołysanka znana w każdym domu. Tego właśnie mu brakowało; to ta niespodziewana cisza nie pozwalała zasnąć, niepokoiła. Tibor wstał i ruszył do kuchni. Gdy stanął w progu, oślepiło go światło. Wokół panował idealny porządek, babcia siedziała na wygodnym wiklinowym krześle z głową opartą o blat stołu. Ale w tej pozycji było coś nienaturalnego, jakaś dziwna ociężałość. Tibor jednym susem dopadł do niej. Patrzyła na niego, jakby go nie poznawała, ciężko oddychała przez uchylone usta, a na jej czole błyszczały kropelki potu. Tibor nie umiałby wytłumaczyć, w jaki sposób telefon znalazł się w jego rękach, i jak roztrzęsionymi palcami udało mu się wybrać numer pogotowia. Potem wypadki potoczyły się już błyskawicznie. Biała karetka, mrugająca rytmicznie niebieskim światłem, stanęła przed bramą kamienicy, wzbudzając sensację wśród przechodniów. Młody, brodaty lekarz badał babcię przez chwilę, a potem wyraźnie zaniepokojony rzucił w stronę sanitariuszy: - Przynieście szybko nosze, zabieramy staruszkę do szpitala. Tibor poczuł, że wpada w niewidzialne sidła strachu i bezradności. Stał obok babci, trzymając ją za suchą, ciepłą dłoń i patrzył, jak sanitariusze przepychają się przez tłumek podekscytowanych sąsiadów, którzy w szlafrokach lub kurtkach narzuconych na piżamy bez żenady próbowali zajrzeć w głąb mieszkania. Rozmawiali cicho, a ich głosy zlewały się w monotonny szum. Tylko od czasu do czasu do Tibora docierały wypowiedziane głośniej zdania: - Patrzcie, jaki młody lekarz! Co tam taki może wiedzieć? - Ja tam bez lekarza widzę, że to serce. Wiem, co mówię, znam się na tym. - Oj, to prędko ta biedna kobieta ze szpitala nie wyjdzie, wspomnicie moje słowa. - A chłopca to pewnie do domu dziecka wezmą, sam przecież dzieciak zostać nie może. - Co też pani mówi? - A widzi pan inne wyjście? Zresztą na wszystko są jakieś przepisy. Wspomnicie moje słowa. - Wezmą jak nic. Coś z tych prowadzonych półgłosem rozmów musiało dotrzeć do uszu lekarza, bo nagle podszedł do Tibora i zapytał: - Mieszkacie tu z babcią tylko we dwoje? Kto się tobą zajmie, gdy ją zabierzemy? Chłopak oddałby wiele, żeby jego usta przestały drżeć, a głos zabrzmiał pewnie i stanowczo. Wiedział, że jeśli chce ratować własną skórę, musi teraz skłamać. Nie było czasu na układanie misternego planu, musiał działać szybko. Jego myśli odpalały się od siebie jak zapałka od zapałki. W końcu spojrzał na lekarza i wyrzucił jednym tchem: - Piętro wyżej mieszka moja ciocia. Teraz pewnie śpi i nie wie, co się tutaj stało. Przenocuję u niej, a jutro razem odwiedzimy babcię w szpitalu. Lekarz nie wyglądał na przekonanego, ale zbyt się spieszył, by zadawać kolejne pytania. - Zabieramy ją do szpitala na Miodowej, a ty się nie martw, będzie pod dobrą opieką. Świetnie się spisałeś, wzywając tak szybko pogotowie - pochwalił Tibora i poklepał go przyjaźnie po plecach. Był już w przedpokoju i n
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura młodzieżowa, literatura przygodowa |
Wydawnictwo: | Bis |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | |
Wprowadzono: | 23.02.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.