- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.żę poprosić. Przygoda w ptasiej gospodzie I znowu nastał piękny, słoneczny dzień. Siedzę sobie na oknie, w mojej ślicznej, żołędziowej czapce, przy mnie stoi piórnik, a okno jest uchylone, żeby było świeże powietrze w mieszkaniu. Za szybą uwijają się ptaki wokoło swojej gospody; bo to wcale nie jest teatrzyk, tylko karmnik - to, co stoi za oknem! Hania wymiotła ptasią gospodę, nasypała tam kaszy i różnych nasion i poszła z Tosią na saneczki. Spróbowałem tych nasion. Wziąłem do ust, ale czym prędzej wyplułem. Brrr! - twarde, suche, cierpkie! Za nic nie chciałbym tego jeść! Dziwne gusty mają te ptaszyska. Ale jeżeli im to smakuje, to niech sobie jedzą! Właśnie do gospody zleciały wróble - młócą kaszę, że aż pryska na wszystkie strony. A gwałtu! A ćwierkaniny! Aż pióro wytknęło stalówkę z piórnika, żeby zobaczyć, co się dzieje. - Zamiast się gapić - powiadam do niego grzecznie - lepiej byś to wszystko ładnie opisało, co się za oknem dzieje! Ale pióro bardzo się obruszyło i zgrzytnęło stalówką: - Pióro pisać poradzi, gdy je Tosia prowadzi! - Żebyś było mądre pióro, tobyś samo pisało - ale rozumu masz za mało! My się tu sprzeczamy na dobre, guma-myszka nie wie, jak nas godzić, aż tu nagle - frrr! nasze wróble rozsypały się na wszystkie strony, jakby je kto z przetaka wysypał! A do gospody wpadł duży, pstry jak pajac ptak - z dziobiskiem jak nasz najgrubszy ołówek i z czerwoną czapką na głowie. Poznałem go od razu z obrazka w książce i wołam: - Dzięciole! Dzięciole! Skąd masz czapkę na czole? Dzięciole, czy wiesz, ja mam czapkę też! - I poklepałem się po głowie. Ale on ani myśli odpowiadać, tylko dalejże grzmoci dziobem po karmniku, a siemię konopne łyka całym gardłem! A tu tymczasem wróble i sikory gwałt robią na brzozie. Ćwirrr! Ćwirrr! Dzięciole, rozbójniku! Zjesz nam konopie w karmniku! Niech się stąd dzięcioł wyniesie! Ma szyszek - ćwirrr-ćwirrr - dość w lesie! Ale dzięcioł nic a nic sobie z tego nie robi. Połknął wszystkie konopie, do ostatniego ziarnka, potem podziobał - łup-cup-cup! - deski karmnika, z góry, z dołu, jakby chciał sprawdzić, czy mocne, krzyknął bojowo: - Kik!... Kik!... - i furrrknął w las. Ledwo dzięcioł się wyniósł, a tu nie wiadomo skąd sfrunęły znowu do ptasiej gospody zabawne, czubate sikorki, mało co większe od gumy-myszki, i dalejże po gospodzie się uwijać! Zapatrzyliśmy się z piórem i gumą na to widowisko, a tu nagle - hop! wskakuje lekuchno na parapet Maciek, tutejszy kot. Oczy mu się świecą, sierść najeżona; podkrada się i cichutko łapą otwiera uchylone okno. Krzyknąłem ile siły: - Maciek! A psssik! Poszedł stąd! Wynocha! Ale on wcale nie zwraca na mnie uwagi i już się wkrada na murek za oknem - jeszcze jeden skok i porwie wesolutką sikorkę z czubkiem! Niedoczekanie! Niewiele myśląc - cap! ja kota za ogon! - Stój, łotrzyku jeden! Ani kroku dalej! Ale on, wstrętne kocisko, tylko fajtnął ogonem, a ja jak wystrzelony z procy przeleciałem mu nad głową i - siuuup! - runąłem w dół, gdzieś bardzo nisko i głęboko, i utknąłem głową w czymś mokrym, zimnym i sypkim jak piasek. To był śnieg. Zdążyłem tylko usłyszeć, jak guma-myszka pisnęła przeraźliwie, pióro zgrzytnęło stalówką, a sikorki furknęły z gospody. ,,Dobrze chociaż, że ten rozbójnik sikorek nie złapał!" - pomyślałem sobie na pociechę i pomacałem się po głowie. Żołędziowa czapka siedziała na niej mocno! ,,Pewno dzięki tej czapce ocalałem i nie rozbiłem sobie głowy" - pomyślałem, i to dodało mi sił. Zacząłem grzebać się w śniegu jak w stercie puchu. To wszystko wcale nie było takie zabawne, ale kto ma mocny żołędziowy hełm na głowie, ten zawsze sobie poradzi! Smok mnie porywa Ten śnieg to ładnie wygląda z okna i przyjemnie jeździć po nim na sankach, ale tak wpaść w niego głową, jak mnie się przydarzyło, to nikomu nie życzę! Gramolę ja się z tego białego puchu, jak tylko mogę, ale co się rękami podeprę, to - buch! utykam nosem w śnieg jeszcze głębiej! Co wierzgnę nogami, to czuję, że grzęznę coraz bardziej. Chcę krzyczeć ratunku - a tu śnieg mi zapycha usta i gardło! Jak długo tak wojowałem ze śniegiem - sam nie wiem. Wtem usłyszałem gdzieś wysoko nad głową brzęk otwieranego okna (na pewno tego, z którego wypadłem!) i głos Haninej mamy: - Haniu, Tosiu! Wracajcie do domu! Już się ściemnia! Dość tego saneczkowania! A pot
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura dziecięca |
Wydawnictwo: | Siedmioróg |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 02.07.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.