- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.uk pieniędzy, przyjmie cię z otwartemi rękami. Raz trzeba być mężczyzną. Ot, wiesz co, jutro płyniemy do Londynu, jeżeli masz ochotę, wsiadaj z nami. Zobaczysz wielkie miasto; zakosztujesz marynarskiego życia; a jak ci się nie spodoba, to za parę tygodni wrócisz do domu i będziesz sobie znowu ważył miły pieprz i kochane gwoździki. -- Popłynąłbym z całéj duszy -- rzekłem wzdychając, -- ale cóż.... -- Co takiego? mów do kroćset masztów! -- Oto nie mam pienię i .... -- Głupstwo! -- zawołał Wiliam -- biorę cię na mój koszt tam i napowrót! czy zgoda? -- Zgoda! zgoda! -- zawołałem rzucając mu się na szyję. -- A więc ruszaj i przygotuj się. A pamiętaj żebyś się nie spóźnił, bo jak przed świtem nie będziesz w porcie, to popłyniemy bez ciebie. -- Niech cię o to głowa nie boli -- mówiłem odchodząc; -- umiem ja wstać bardzo rano, kiedy tego potrzeba. II. Pierwsza wycieczka na morze i co mię w niéj spotkało. Rozszedłszy się z Wiliamem pobiegłem co tchu po towary i zwiozłem je jak najprędzéj, aby nie obudzić podejrzeń ojca. Biédny staruszek pochwalił mię, mówiąc, iż z radością przekonywa się, że mi dawne głupstwa wywietrzały z głowy. Mówił to w chwili kiedy najczarniejszą gotowałem mu niewdzięczność. Przez cały dzień byłem roztargniony. W nocy spać nie mogłem, bojąc się uchybić naznaczonego terminu. Ciemno jeszcze było gdy porwałem się na nogi, ubierając spiesznie. W całym domu cichuteńko jak makiem zasiał. Rodzice i domownicy spali. Lękając się obudzić stróża, nie przez bramę, ale przez parkan wydostałem się na ulicę. Serce mi biło z bojaźni, to żeby ojciec się nie obudził, to żebym kogo znajomego nie spotkał, albo wreszcie nie spóźnił się do portu. A chociaż wyrzuty sumienia dręczyły mię bardzo i rodzice stali ciągle na oczach, nie zważałem na to i biegłem tém prędzéj, aby raz dostawszy się na okręt, przeciąć sobie drogę do powrotu. Wiliam niecierpliwie przechadzał się po brzegu i poznawszy mię zdaleka krzyknął: -- Ha, idziesz przecie; myślałem że się rozżalisz, rozbeczysz i zostaniesz przy matusi. No! siadaj prędzéj, bo tam ojciec musi niecierpliwić się i kląć szkaradnie, że nas dotąd nie ma. Wskoczyłem do łodzi. Silném pchnięciem wioseł majtkowie odbili od brzegu, a ranny odpływ morza ułatwiał nam przeprawę. Łódź podskakiwała, pląsała na falach, przechylając się często, a ja pierwszy raz w życiu płynąc, zbladłem ze strachu, lecz nie śmiałem słówka przemówić, gdyż mi się zdawało że lada chwila czółno wywróci kozła. Za przybyciem do okrętu, nowy przestrach. Wiliam kazał mi wstępować w górę po jakichś schodkach, czy drabince, zawieszonéj nad wodą. Niewypadało okazywać bojaźni; krew uderzyła mi do głowy, ale przecież jakoś wydrapałem się na pokład. Kapitan oburczał nas żeśmy się nie pospieszyli i natychmiast gwizdnął silnie, co było znakiem do podniesienia kotwicy. Zawarczał kołowrót i za jego pomocą wyciągnięto ciężką kotwicę. Majtkowie wdarli się na reje, rozwiązali żagle, które natychmiast wiatr powabnie wydął, jakby skrzydła jakiego ogromnego ptaka. Zagrzmiały działa, a okręt pochyliwszy się nieco, w lekkich pląsach z wdziękiem wybiegł na pełne morze. Byłto piękny trójmasztowiec kupiecki, mający z obu stron po sześć dział i sześćdziesiąt ludzi osady; zbudowany silnie i zgrabnie do odległych podróży. Z wysokich masztów zbiegało ku bokom mnóstwo lin, to przytrzymujących maszty, to tworzących drabinki sznurowe, a na tyle wiatr rozdymał wspaniale dumną flagę rzeczypospolitéj angielskiéj; na szczycie masztów długie szkarłatne chorągiewki wesoło igrały, odbijając się od ciemnego błękitu niebios. Nie umiem opisać uczuć jakie mną miotały. Raz przecież dogodziłem najgorętszéj chęci żeglowania; byłem nareszcie na pokładzie okrętu. Wszystko dla mnie było nowością, każda rzecz zajmowała mię niezmiernie. Dumny mojém szczęściem, z pogardą spoglądałem na niknące wieże rodzinnego miasta. Płynęliśmy nader szybko; wkrótce już tylko brzegi Anglii, niby sinawa chmurka rysowały się w oddaleniu; ale wkrótce i te znikły, a zostały tylko nieprzejrzane przestwory wód podemną i niebo nad głowami. Ale zachwycenie moje niedługo trwało. Około jedenastéj przed południem zerwał się silny wiatr zachodni i począł statkiem mocno kołysać. Raptem dostałem mocnych nudności, bólu głowy i mocnych wymiotów. Była to morska choroba, któréj każdy pierwszy raz płynący po morzu uledz musi. Zaczęło mi się kręcić w głowie, myślałem że lada chwila okręt wywróci się i zatonie. Natychmiast przypomnieli mi się biédni, zmartwieni mojém nieposłuszeństwem rodzice; ciężki żal mię ogarnął i począłem gorzko płakać. Tymczasem wicher srożył się coraz bardziéj, morz
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | lektury szkolne, literatura piękna, klasyka |
Wydawnictwo: | Avia Artis |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.