- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.niewielkiego państwa wiedzą, że policja w Kostaryce jest nieudolna. To powiedziane łagodnie. Za mało zarabiają, czyta się wszędzie, łapówki wymuszane na kierowcach są znaczącą częścią ich dochodów. Nie może być bezpiecznie w kraju, gdzie szefem policji została mianowana pani profesor matematyki. To nie jest dowcip. Tragiczne są drogi. Nawet te nowe, jak ostatnio skończona, oczekiwana przez dziesiątki lat Autopista del Sol. Na kilku odcinkach jest zdecydowanie za wąska, wydrążona w skale tak głęboko, że w porze silnych deszczów zagrożona jest zawaleniem. Mimo wszystko została otwarta, wybierano kolejnego przywódcę narodu i rządząca partia prezydenta Ariasa koniecznie chciała je wygrać. I tak się stało. Wygrała, popierana przez Ariasa, pierwsza kobieta sprawująca tę funkcję w historii Kostaryki, Laura Chinchilla. - Z punktu widzenia funkcjonowania kraju jest to wielki sukces - przekonywał nasz sąsiad Alejandro. W przypadku zwycięstwa innego kandydata nastąpiłaby wielka zmiana w obsadzaniu stanowisk, a bałagan w urzędach ciągnąłby się w nieskończoność. W krajach latynoskich jest duża tolerancja, jeśli chodzi o obsadzanie stanowisk przez bliższą i dalszą rodzinę. Temu, że ministrem jest brat prezydenta, a wiele stanowisk jest obsadzonych przez bliższą i dalszą rodzinę, nikt się nie dziwi. Tak jak i temu, że wielu polityków kończy w więzieniach. A teraz informacje lżejszego kalibru. W Kostaryce, do czego trzeba szybko przywyknąć, adresy są podawane w odniesieniu do stałych punktów, teoretycznie znanych mieszkańcom (bardzo często już nieistniejących): dwieście metrów na północ od byłego budynku Coca-Coli czy sto metrów od Bomberos, strażaków, którzy wyprowadzili się z remizy dziesięć lat wcześniej. Przy takich drogowskazach obcokrajowiec praktycznie na trafienie gdziekolwiek nie ma szans. Jeśli chodzi o stosunki z mieszkańcami i urzędami, trzeba być grzecznym; jakakolwiek krytyka Kostaryki i jej mieszkańców jest źle odbierana. Kłócenie się, mówienie podniesionym głosem jest wielkim nietaktem. Dla Jacka konieczność obniżenia tonu była jak ucięcie prawej ręki. Mój mąż jest człowiekiem hałaśliwym, a swoich sądów nigdy nie ukrywa. Ale, o dziwo, cała okolica go tolerowała, widać odkryła jakieś inne walory. Więcej nawet, po naszym wyjeździe okazało się, że za barwną osobowością mojego męża Atenas tęskni i po nim płacze. Bez niego jest strasznie nudno, piszą do nas osieroceni, pozostawieni na kostarykańskiej ziemi przyjaciele. San José, ulokowane w Mesecie Centralnej, jest uważane za najpiękniejszą stolicę Ameryki Środkowej. Jest to opinia powielana przez miejscowych oraz źle poinformowanych. Dla mnie San José jest brzydkim, bałaganiarskim, pełnym chaosu miastem, po którym jest trudno się poruszać i w którym jeszcze trudniej żyć. Śmieszy mnie też, kiedy Escazú, dzielnica uważana za najbardziej prestiżową część stolicy, jest nazywana kostarykańskim Beverly Hills. To Beverly Hills jest zbudowane bez żadnego planu. Od czasu do czasu widać piękny, kosztowny dom, ale kilka następnych to mogą być zupełne rudery. Tak też wygląda całe sąsiedztwo ambasady amerykańskiej, uważane za najbardziej elegancką i najdroższą część Escazú. Wyróżnia się wyłącznie lepiej zorganizowaną służbą parkingową. Składa się ona z koczujących przy krawężnikach mężczyzn w odblaskowych kamizelkach. Może je kupić każdy. Kamizelkowicze są gotowi za kilka dolarów popilnować samochodu. Biorą drogo, ale w sąsiedztwie obowiązują jeszcze wyższe stawki. Oddalony o jedną przecznicę od ambasady niewielki parking jest bowiem zawsze zapchany. Poruszanie się po San José jest zadaniem karkołomnym, wymaga więcej niż silnych nerwów i rzadkich umiejętności. Tubylcy jeżdżą strasznie, zupełnie po wariacku, bez oglądania się na przepisy, a wypadków na drogach jest co niemiara. Jazdę utrudnia jeszcze jeden drobiazg - po najmniejszej nawet stłuczce nie wolno ruszyć samochodów z miejsca. Muszą one czekać na policję w tej samej pozycji, w jakiej doszło do wypadku, a służby w Kostaryce są bardzo nieruchliwe i nieliczne, dlatego na ich zjawienie czeka się nieraz bardzo długo. Co się wówczas dzieje na wąskich najczęściej drogach, nie muszę opowiadać. Są to jednak głównie problemy miejscowych, urodzonych tutaj, oraz miejscowych przeszczepionych, tak jak my - rezydentów Kostaryki. Turyści, po przespaniu jednej nocy w eleganckim hotelu, najczęściej opuszczają San José. Tak więc wszystkie niebezpieczeństwa tego chaotycznego miasta najczęściej są im obce. I tylko zdziwieni zza szyb autobusów oglądają, jak w kinie, przestępców uciekających przed policją w środku dnia w samym środku miasta. Jak w filmach braci Marx, jeśli je pamiętasz, drogi czytelniku. Do urody temu miastu daleko. A zjeździliśmy i prz
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia, literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | JanKa |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.