- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.hadza z chłopcami, co i w kielich zaglądają, i papierosy kurzą. Tak Bogiem a prawdą była Zorka od Tołpiego o jedną tylko zimę starsza, a i to niecałą, ale co począć, tak mu mówiła i już. No, myślał Tołpi, biegnąc przez wieś niezgrabnie jak kaczka, bo ciążył mu w kieszeniach srebrny proch - ciekawe, czy który z tych chłopaków, co już gorzałkę pijają, dał kiedy Zorce prawdziwy pył księżycowy! Przez wieś snuł się zapach ognisk, zapach jesieni - ktoś widać nie próżnował i od świtu palił zeschłe liście. Kowalową córkę spotkał, gdy szła po wodę do studni. -- Zorka! -- zawołał Tołpi głośnym szeptem z mokrych od rosy łopuchów pod płotem, gdzie schował się przed psem. Kowal miał bowiem wilczura, wielkiego i czarnego, i w dodatku leniwego, to znaczy, że nie szczekał, tylko od razu gryzł. -- A ty tu co? Roboty nie masz, że pod moim płotem przesiadujesz? -- Chodź, coś ci pokażę. -- Nie mam czasu, wracaj do domu, mój ojciec cię obije, jak cię tak zobaczy. -- Ohoho! Dziś mi nawet kowal niestraszny. Pyłum ci przyniósł księżycowego. Jak srebro świeci. Pełne go mam kieszenie i kapotę całą. -- Nie gadaj! -- śmieje się Zorka i zarzuca warkocz na plecy, ale podchodzi pod płot. -- Naprawdę. Księżyc złowiłem dziś w nocy, tylko mi go diabeł potłukł i sam pył został. Ale ilem dał rady, tylem wyzbierał, i tobiem, Zoreczko, przyniósł. -- E, zgłupiałeś ty chyba do reszty! Pokaż! A Tołpi z szerokim uśmiechem wyciąga z kieszeni pełne garście pyłu, sypkiego i matowego jak cement, z którego budowano dworzec we Włodawie. -- Uch, ty głuptaku, ty! Trociny masz we łbie, dzieciuch z ciebie jeszcze! O, chodaki przez ciebie zmoczyłam! -- Zamachnęła się wiadrem na Tołpiego, ale ten odskoczył i uciekł. W głowie miał zdrowy zamęt i nie wiedział, co myśleć. Kowalówna wymyślała za nim długo. To były prostsze i spokojniejsze czasy, i gdy kto nie wiedział, co myśleć, szedł albo do księdza, albo do babuszki Sławuszki, a ci zaraz mówili, co myśleć należy. I tak działał świat, działał dobrze i po bożemu, choć tamtych dwoje mówiło nieraz rzeczy zgoła odmienne. Toteż Tołpi od kowala pobiegł prosto do babuszki, bo miał trochę bliżej niż do księdza. Chata Sławuszki stała trochę z boku, zgarbiona i przechylona na jedną stronę, z dachem porosłym mchem i trawą, jakby powoli zagrzebywała się w ziemi. Babuszka w kwiecistej chustce na głowie siedziała na progu i karmiła kury. -- Pochwalony -- zawołał Tołpi z daleka i nisko się pokłonił. -- Na wieki -- odmruknęła mu babka. -- Coś mi się, Tołpi, widzi, żeś nabroił, i to nielicho. -- E, nic, naprawdę nic. Tylkom dziś w nocy księżyc w sieć złowił i chciał Zorce kowalównie podarować, coby na mnie spojrzała i nie śmiała się więcej. Ale mi czart wierzbowy, Zapaliczka, księżyc stłukł, to ja Zorce chciał dać choćby pył, co się z księżyca osypał - ale zmienił się on w szary piach, o taki, o. Na to mi Zorka, że ja dzieciuch, że trociny mam w głowie. Ratujcie, babuszko, bo wstyd na całą wieś i hyr pójdzie, jaki to ja półgłówek! To był prawdziwy księżyc, najprawdziwszy - wy wierzycie, prawda, babuszko, że wierzycie? A Sławuszka tylko kiwała się na progu w przód i w tył, memłając w ustach zeschłe źdźbło trawy i wbijając w Tołpiego chłodne spojrzenie. Trzymała kubek z kwaśnym mlekiem w brzydkich, spracowanych dłoniach z garbami żył, za to twarz miała jeszcze całkiem młodą i ładną, choć surową. Na usta kładła karmin, jak kobiety z miasta, a włosy wysmykujące się spod chustki były grube i ciemne, bez śladów siwizny. Zdawało się, że jej dłonie opowiadają całkiem inną historię niż twarz, i nikt nie wiedział, która jest prawdziwa. Sama Sławuszka twierdziła, że żyła niegdyś w Lublinie, gdzie była wielką pięknością i miała wielu kochanków. -- Sęk w tym -- odparła w końcu, a głos miała młody, ale ostry jak brzytwa i nieprzyjemny jak noc listopadowa -- że wierzę. Rację miała Zorka, że ci naurągała. Ty, Tołpi, nawet trocin we łbie nie masz, ty w nim nie masz po prostu nic. Księżyc se, psiajucha, w sieć złapał i pomyślał, że księżyc już jego i do dziewuchy na uciechę zaniesie! Ojciec cię nie nauczył, że księżyc z Bugu wstaje, to i może się czasem w sieci zaplątać? Ale puścić go wonczas trza, bo księżyc bab humorami w ciele rządzi, a bez tego ludzie się
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż, literatura piękna, powieść środowiskowa |
Wydawnictwo: | Powergraph |
Rok publikacji: | 2016 |
Liczba stron: | 445 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.