- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e wspólnym pokoju, więc dzieci przychodziły regularnie mi przeszkadzać. Żona twierdziła, że mogę tłumaczyć w odstępach pięciominutowych i nie będzie to rozbijało mojej pracy. Ona potrzebuje spokoju, by rozważać matematyczne łamigłówki i czekać na rozwiązanie. Marta mogła godzinami z nią siedzieć i nic nie robić, tylko patrzeć, jak mama myśli. Bądź też bawiła się w rodzinę, która jest akurat po obiedzie i robi sobie drzemkę. Kładła się wtedy na naszym łóżku razem ze swoimi lalkami. Marta była ulubienicą mojej żony. Z Marią było inaczej. Starała się ze wszystkich swoich sił, by zauważono, że jest w pobliżu. Koniecznie chciała pisać i rysować, najlepiej po książkach, których w danym momencie najbardziej potrzebowałem. Wymyśliłem więc zabawę w szkołę. Miała swoją tablicę, na której pisałem i uczyłem ją różnych słów. W każdym razie, mając pięć lat, Maria dokładnie wiedziała, jak odmienić puer (chłopiec) - nie wiem, czy to były pierwsze symptomy zainteresowania mężczyznami. A pewnego dnia, kiedy odbierałem moje bliźniaczki z przedszkola, pani wychowawczyni zwróciła mi uwagę, że Maria używa nieładnych słów. Otóż w czasie leżakowania szeptała: - Hic, huius, - co dla wtajemniczonych jest po prostu odmianą zaimka wskazującego. Niestety, niewielu jest wtajemniczonych. Leżący obok chłopiec zawołał panią i poskarżył: - Psze pani, a Marysia mówi, że jestem hujus. Mając teraz szesnaście lat, ze swoją znajomością łaciny mogła spokojnie zdawać na filologię klasyczną. Obawiam się jednak, że gdyby łacina była w programie szkolnym, to zapał mojej córki zmalałby do zera. Szkoła nie była dla niej interesująca, bo wymagała od niej systematyczności i wystawiała oceny. Gdyby nie Marta, Maria czasami nie wiedziałaby nawet, że istnieje coś takiego jak praca domowa. Kiedy miała kaprys i coś przygotowała bądź zaskoczyła nauczycieli swoją odpowiedzią, natychmiast podejrzewano, że zamieniły się miejscami z Martą. Zdaje się, że Maria nie odkryła jeszcze, że to, iż łaciny (i angielskiego) nauczyła się w trakcie zabawy, nie musi działać we wszystkich dziedzinach. Na jej obronę muszę stwierdzić, że naprawdę dużo czytała, chociaż nie były to lektury szkolne. Zbierała też moje artykuły i tłumaczenia. Bałem się, że któregoś dnia przyjdzie i powie, iż to tłumaczenie mogłem zrobić znacznie lepiej i że miała mnie za lepszego tłumacza. Zwykle każdy tato chce być dla swoich córek bohaterem. Niestety, wiedziałem, że nawet jeśli jestem, to tylko do czasu i dni moje są policzone. * * * Pod koniec sierpnia skończyła się olimpiada. Tym razem nie miałem ani serca, ani głowy, by się nią zajmować. Zresztą nasi wypadli jak zawsze blado. Na szczęście ten gość, co to lubi chodzić, znowu zdobył złoty medal i to było naprawdę wzruszające. Jedyny moment z tej olimpiady warty odnotowania, to kiedy oglądałem mecz piłki nożnej kobiet, a Maria zapytała: - Co ty, tato, oglądasz? Kobitki grające w piłkę? Przyznaj się, że czekasz na koniec, kiedy będą wymieniać się koszulkami. Tak jak w Seksmisji będziesz wołał: ,,Replay, replay!". Ostatnia olimpiada, którą dobrze wspominam, to ta w Barcelonie w 1992 roku. Dużo oglądaliśmy razem z żoną. Moja żona nie interesowała się specjalnie sportem, ale wtedy jeszcze oglądała ze mną i dla mnie. Córki nie wykazywały żadnego zainteresowania, a czasem nawet pozwalały sobie na złośliwości wobec mnie, kiedy zbytnio się gorączkowałem, oglądając poczynania naszych piłkarzy. Ale teraz nawet porażka naszych orłów z Danią 1:5 nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia. Wrzesień Pierwszego września poszedłem z moją najmłodszą córką do szkoły. Dzień wcześniej byłem gotowy zdezerterować i zlecić to zadanie Małgosi, ale Ania podtrzymała mnie na duchu: - To będzie fajne. Wszyscy będą na nas patrzeć. - Dlaczego? - Bo inni będą z mamami, tylko ja będę z tatą. Poszedłem więc z moją córką do szkoły. Szkoła była normalna i wiele mnie kosztowało wysiłku, by przekonać moją siostrę, że będzie dobra. Siostra chciała, by Ania chodziła do superszkoły z językiem angielskim jako podstawowym, pływaniem, jazdą konną i chyba strzelaniem z karabinka pneumatycznego. Szkoła gwarantowała niezliczoną ilość atrakcji kosztem lekcji polskiego, matematyki, historii i geografii. Poza tym nie wyobrażałem sobie, jak będę chodził na wywiadówki, gdy jest sześcioro dzieci w klasie, a pięcioro rodziców znam z telewizji bądź gazet, i chociaż z pierwszej strony, to nie zawsze z najlepszej. Chodziła tam wnuczka kogoś, kto wsławił się tym, że skończył, nim zaczął, czy coś w tym rodzaju. Po ogólnym wstępie podeszła do nas pani. Z szerokości uśmiechu i zmęczonych oczu pedagoga wnioskowałem, że to wychowawczyni Ani. - Aniu, cieszę
audiobook mp3 do pobrania
Wydawnictwo W Drodze |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | W Drodze |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.