Co łączy zagubioną czarną kotkę i dojrzałego mężczyznę poszukującego biologicznych rodziców? Z pozoru nic, jednak w powieści "Rzeka prawd" okazuje się, że mają ze sobą wiele wspólnego.
"Rzeka prawd" opowiada dwie, wydawało by się, osobne i zupełnie odmienne historie.
George, syn austriackiego lekarza, po latach dowiaduje się, że został adoptowany w dzieciństwie przez ludzi, których do tej pory uważał za swoich rodziców. Wyrusza do Grecji w poszukiwaniu swoich korzeni i w celu odnalezienia biologicznej rodziny. Po drodze, z pomocą swojej przewodniczki, odkrywa wiele tajemnic z przeszłości. Czy uda mu się pogodzić z samym sobą jak i faktami, które odkryje?
Kotka Izyda, zabłąkana na plaży po ucieczce z ZOO zostaje uratowana przez panterę Junotę, która informuje ją, że nie jest zwykłym kotem, a czarną panterą. Obie planują ucieczkę na Sri Lankę. Czy ich plan się powiedzie? Kogo poznają przy próbie jego realizacji? Kim w rzeczywistości jest Izyda?
Książka jest dla mnie bardzo ambiwalentna, ma ogrom plusów i minusów.
Zacznijmy od plusów. Część pierwsza to historia o poszukiwaniu własnej tożsamości, własnego ja, oszustwie sprzed lat, podejmowaniu trudnych decyzji, które, mimo dobrych zamiarów mogą mieć niekoniecznie pozytywne skutki. Jest ona pełna przemyśleń, ale i turystycznych atrakcji, historii Grecji, sporo w niej nawiązań do greckiej filozofii, cytatów, opisów greckiej rzeczywistości z czasów obecnych, włącznie z obecnością COVID19. Książka uzupełniona jest dużą ilością fotografii nawiązujących do opisywanych treści, głównie pod kątem miejsc i atrakcji turystycznych. Cześć druga mówi o kotach, a historia Izydy jest tylko szkieletem, dzięki któremu autorka opowiada o tym, jak traktowane są dziś koty, dzikie i domowe. O tym, ile doznają od człowieka krzywdy w różnych rejonach świata, o tym, jak koty były odbierane społecznie na przestrzeni wieków, do czasów współczesnych. Sporo jest tu zawartych informacji o rasach kotów, ale też o tym, jaki stosunek zdaniem autorki, mają koty do ludzi. Również część druga uzupełniona jest fotografiami kotów, dzikich i rasowych, ale i tych najbardziej znanych, domowych. Sama historia Izydy to opowieść o szukaniu tożsamości, samodzielności, buncie, ale moją uwagę najbardziej zwrócił aspekt zaufania do innych.
Teraz pora na minusy. Brak mi w całej książce podpisów do zdjęć, informacji, jakie miejsca przedstawiają, jakie koty są na nich umieszczone. Osoby, które dużo zwiedzają, nie będą mieć problemu z rozpoznaniem większości fotografii, dla mnie jednak to czarna magia, poza tymi najbardziej znanymi z lekcji historii dotyczących Grecji. Podobnie jest z kotami. Ja rozpoznałam większość przedstawionych ras, ale ktoś niezaznajomiony z kocim gatunkiem może mieć z tym spory problem. Jak do treści części drugiej nie mam zarzutów, tak do części pierwszej mam ich sporo. Historia opiera się na opisach historii, turystyki ale i obecnej rzeczywistości głównie Grecji, ale również Austrii. W opisach tych przemyconych zostało bardzo dużo treści antyuchodźczych, i antylewicowych pod kątem gospodarczym. Nie zabrakło też ukrytej homofobii: "Wiesz, nic mi do tego - mówił delikatnie Paul - ale dobrze byłoby, gdyby nie demonstrował teraz swojej orientacji. Austria jest kolorowa, ale islamiści nie lubią takich". Pada również hasło o terapii w formie naprawczego seksu z kobietą. Również każde podejrzenie Patricka o bycie gejem w oczach jego ojca, Georga jest czymś strasznym i okropnym, a fakt, że uprawiał on seks z kobietą jest momentem, gdy cały ciężar spada z serca ojca. Ponadto homofobia jest usprawiedliwiana negatywnym podejściem uchodźców do tęczowej społeczności. Nastąpiła też pomyłka, wątpię by przypadkowa, Vienna Fetish Week z paradą równości. Imprezy w klimatach fetish są dla osób związanych z udziałem osób lubiących seks w klimatach BDSM, bez znaczenia orientacji, choc większość osób uczestniczących jest hetero. Również z tego typu imprez pochodzą polskie treści antyLGBT przedstawiane jako te z zagranicznych parad równości.
Ciężko mi ocenić "Rzekę prawd" jako całość. Po przeczytaniu kilkunastu stron pierwszej części meczyłam się, nie ze względu na fabułę, a na toksyczne treści w niej przemycane, i marzyłam by jak najszybciej ją skończyć. Czytanie części drugiej było dla mnie przyjemnością, kocham koty, poznałam sporo nowych informacji, historia Izydy była wciągająca i poruszająca. Gdyby dało się podzielić książkę na dwie odrębne części, to pierwszej nie polecam wcale, drugą zaś z całego serca.
Dla kogo jest ta lektura? Dla miłośników i miłośniczek kotów, turystycznych maniaków Grecji, i osób, którym homofobia i ksenofobia w lekturach nie przeszkadza. Dla kogo nie jest? Dla osób nielubiących kotów, i osób uczulonych na treści godzące w prawa człowieka.
Opinia bierze udział w konkursie