- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.1 Skądś wieje. Ze szpar okiennych, spomiędzy drzwi, z jakiejś niewidocznej szczeliny. Przyszła zima, tak prędko. Dotąd spędzaliśmy zimy we wspólnym gronie: ja, Haszemi, Anwari, Azizi, Ahmadi, Mahdawi, no i - rzecz jasna - Hejdari. Jak to szybko minęło. Siedemdziesiąt pięć lat, siedemdziesiąt siedem, a może więcej? Sam nie wiem. Czas wymknął mi się spod kontroli. Dwa lata w przód, dwa lata w tył, jaka to różnica? W którym momencie zaczęła się starość? Kiedy śmierć zaanonsowała swoje przybycie? Pewnego dnia usłyszałem za sobą: ,,Dziadku, uważaj, żebyś nie upadł!". Obejrzałem się za siebie i zawtórowałem głosowi: ,,Właśnie, właśnie. Uważaj, żebyś nie upadł". Odwróciłem się, by przytrzymać za rękę człowieka, kimkolwiek by on był. I nagle oniemiałem, zapytałem samego siebie: ,,Mówił do mnie?" - po czym oddaliłem się z niedowierzaniem. Hejdari zwykł mawiać: ,,Ho, ho, gdzie nam do czterdziestki! Jeszcze tyle zostało, prawie sto lat! A może nigdy jej nie doczekamy?". Tak zimno. Takie ostre powietrze. Świat zamarza. Zanika pomału, pomalutku, razem ze mną. Zapalam lampę. Przysuwam krzesło jak najbliżej pieca. Siadam i ciasno owijam się pledem. Ach, gdyby tak jeszcze było lato! Gdybyśmy wciąż byli ra Co się stało? Co za nieszczęście na nas spadło? I to na nas, którzy, jak podrwiwał Asgari, ani na chwilę nie spuszczaliśmy z siebie oka. Jakże wygodne i bezkonfliktowe było to nasze gromadne życie! Nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Którego z nas należy za to winić? Hejdari obwieścił kiedyś: ,,Moi drodzy, tajemnicą naszego sukcesu jest nasza jedność. Powierzcie mi swoje oszczędności". ,,Niedobrze mi się robi, jak na was patrzę - powiedział wtedy Dżalili. - Na wasze czyny, wasze myśli i na to, jak puste są wasze marzenia". Anwari zaś dorzucił: ,,Moi mili, a moim zdaniem Dżalili tylko się z nami przekomarza. Udaje poważnego dla hecy. Wszystko to jedynie zabawa". Ale Dżalili mówił prawdę. I z jaką łatwością przeszła mu ona przez gardło. Co za paskudny wieczór. Zimno, ciemno, a czas ciągnie się w nieskończoność. Wybiła dopiero dziewiętnasta trzydzieści. Ach, gdyby tak czas mógł zatrzymać się choć na moment, gdyby mógł podarować mi jedną małą chwilę. Zadumałem się. A może jeśli roztrzaskam zegar na tysiąc kawałków, zaciągnę zasłony, a potem zamknę drzwi i okna na cztery spusty, to ten uparty, cholerny czas wreszcie się ode mnie odczepi? Co za niedorzeczność! Przecież to moje serce zliczało każdą minioną chwilę. To moje serce każdym uderzeniem potwierdzało nieprzerwaną wędrówkę ku śmierci. Pragnąłem wierzyć, że śmierć nie oznacza końca. Chciałem wymknąć się nicości, która dniami i nocami wystawała pod moim oknem i nie spuszczała ze mnie oka. Jeszcze większa niedorzeczność. Powtarzam sobie: Dziadku, jeżeli teraz się przeziębisz, to już po tobie. Być może nigdy się nie doczekamy czterdziestki? Co za nonsens, co za śmiechu wart nonsens! Spoglądam na stertę nieumytych naczyń leżących przy ścianie, na zaścielające dywan okruszyny chleba i stojącą na środku pokoju zdumioną mysz. Najbardziej brak mi Haszemiego. Przychodził popołudniami, każdego dnia. Przynosił swoje malowidła, różnobarwne ptaki. Rozkładał je przede mną i pytał: ,,Słyszysz, jak śpiewa?". Nie, nie słyszałem. ,,No jak to? Posłuchaj" - dziwił się. A potem siadał i po raz kolejny zaczynał snuć opowieść o swojej żonie; słodkiej, filigranowej Szirin z kręconymi włosami; o tym, co robi i co mówi; o jej głosie, przypominającym gruchanie gołębia; o zezującym spojrzeniu, lekkim śmiechu i upajającym zapachu ciała. Nasłuchuję. Dobiega mnie nieznany głos, czyjeś kroki, gwar za oknem. Może ktoś przyszedł w odwiedziny? Rozglądam się za laską, szukam wzrokiem pantofli, wypatruję okularów. Kto też mógł sobie o mnie przypomnieć? No kto? Nieważne. To zupełnie nieistotne. Nawet jeśli to obcy, ktoś, kto przypadkiem zabłądził w te strony, ugoszczę go i zaproszę na noc. No gdzie jest ta przeklęta laska? Wstaję i idę, przytrzymuję się ścian, stołu, krzeseł. ,,Dziadku! Uważaj, żebyś nie upadł". Do mnie tak mówił! Do mnie, któremu starość nawet przez myśl nie przeszła! Uchylam drzwi. Wyglądam na zewnątrz. Nasłuchuję. Ale na korytarzu tylko egipskie ciemności, chłód i zapach zgnilizny dochodzący z kosza na śmieci. - Jest tam kto? - ryzykuję pytanie. Cisza. Zbliżam się do schodów. Przystaję w oczekiwaniu. Powtarzam jeszcze raz, nieco głośniej: - Drzwi są otwarte, proszę do środka. - Nie. Nikogo nie ma. Tak jak wczoraj. Jak przedwczoraj i przed przedwczoraj. W dawnych czasach, kiedy ktoś pukał do drzwi i nie wchodził do środka, wiedzieliśmy, że to Ahmadi. Hejdari powiadał wówczas: ,,Chłopaki, jemu nie można już ufać. Będzie lepiej, jeżeli w ogóle nie będziemy mu otwierać". ,,Ależ, Hejdari! To nasz przyjaciel - protestowaliśmy. - Wychowaliśmy się razem. Tak się nie godzi". ,,Tak, to rodzi pewien problem, ale co poradzić? On jeden szkodzi całej naszej szóstce" - obstawał przy swoim Hejdari. ,,Jak chcecie" - zgadzał się Haszemi. ,,Jak uważa Anwari" - mówił Mahdawi, a Azizi dodawał: ,,Muszę pomyśleć. Później wam powiem". Wracam na swoje miejsce pod piecem. Siadam, ciasno owijając się pledem. Kto mógłby teraz przyjść mnie odwiedzić w takie zimno, w taką ciemną, zaśnieżoną noc? Podkręcam naftę w piecu. Drżę z zimna. Kiedyś zapytałem Szirin: ,,Dniami i nocami troszczysz się, aby żaden z nas się nie przeziębił. Bez przerwy dziergasz dla nas zimowe szale. Powiedz, jak to możliwe, że jesteś taka urocza, dobra i serdeczna". Roześmiała się wtenczas jednym z tych swoich cudownych, dziecinnych szczebiotów, które wciąż dźwięczą mi w uszach i w niektóre noce koją niespokojne sny. Ach, gdyby tak dzień dopiero się rozpoczynał! Gdyby teraz właśnie nastał czas, w którym zapach lata przenika przez ściany i drzwi! Nastawiam radio. Chcę posłuchać wiadomości. Nie mam pojęcia, co się dzieje na świecie. Mężczyzna zabił kobietę. Ktoś popełnił samobójstwo. Gdzieś przeszła powódź. Nieustannie trwa wojna. Jakiś policjant został odznaczony. Świat dalej jest taki, jak przedtem. Gaszę radio. Za dwadzieścia minut będzie ósma. Za dziewiętnaście minut. Za szesnaście, piętnaście, dwanaście, dziesięć, dziewięć, pięć; jest dokładnie ósma. Dzisiejszego wieczoru pragnę przywołać w pamięci wszystkie ósme wieczór mojego życia. Postawić pytania i przyjrzeć się samemu sobie, minionym dniom i chwilom. Chcę jeszcze raz ułożyć dookoła siebie te siedemdziesiąt kilka lat i przyjrzeć się im dokładnie z bliska; tym wszystkim straconym dniom, które rozpłynęły się, zanim zdążyłem je dostrzec, dotknąć i poczuć ich zapach. Zniknęły - tak niepostrzeżenie, podstępnie i bez słowa. Tytuł oryginału perskiego: Redakcja: Kama Buchalska Korekta: Małgorzata Wiśniowska-Deluga, Urszula Włodarska Projekt okładki: Magdalena Kocińska | O!Studio Konwersja: Wioletta Kowalska | VioletDesign (C) Goli Taraghi (C) for the Polish translation by Dorota Słapa (C) for the Polish edition by Książkowe Klimaty and Candle & Fog Publishing Książkę wydrukowano na papierze Ecco book 75 Cream vol. 70g/m2 dostarczonym przez Antalis Poland. ISBN 978-83-65595-49-2 (wersja ePUB) ISBN 978-83-65595-50-8 (wersja Mobi) Książkowe Klimaty ko Redakcja: ul. Mydlana 1, 51-502 Wrocław Promocja: Sprzedaż:
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Książkowe Klimaty |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.