Powiedzieć, że jestem tą książką zachwycona, to mało.
Powieść z opisu może się wydawać banalna, ot, brutalne morderstwo dokonane w małym miasteczku w Wielkopolsce. Miasto słynące z Parowozowni staje się areną wydarzeń, które zahaczają o okres przedwojenny, ich kulminacja miała miejsce na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku, a kończy się na roku 2016. Gdy w roku 2018 na zjazd wolsztyńskich absolwentów dociera Rafał Terlecki ? wybitny reportażysta i dziennikarz śledczy zajmujący się polityką, dostaje od swojego dawnego licealnego kolegi tajemniczą teczkę. Paweł Zdanowski otwiera tym samym mityczną puszkę Pandory.
?Czuł pan kiedyś smak krwi w ustach, panie redaktorze? TEJ krwi? To niezrównane uczucie. W książkach piszą, że krew ma metaliczny posmak, ale to nieprawda. Jest inna, Boska. Słodka. Wonna. (?) Chciałem, aby jej krew mnie opryskała, chciałem się w niej zanurzyć, chciałem, aby mnie wypełniła. Chciałem poczuć jej smak całym sobą. Smak krwi w tej specyficznej chwili, w której z ofiary uchodzi życie?.
Brzmi psychopatycznie, prawda? Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Na tle bogatego tła historycznego i politycznego możemy obserwować wydarzenia mające początek w zimie 1912 roku, które na przestrzeni lat zazębiają się, ukazując religijny fanatyzm, okrutne czyny popełniane w imię Boga, a będące wyrazem szalonego umysłu kościelnego hierarchy, to także walka o władzę i dominację w lokalnym środowisku, podporządkowywanie sobie i manipulacja ludźmi, żądza pieniądza i tajemnice z przeszłości.
Pomijając już mega gruntowny reaserch autora, powieść jest niesamowicie przemyślana pod względem strukturalnym i następujących po sobie zdarzeń. Wszystkie wątki pojawiają się we właściwym momencie, wypełniając fabułę i nadając jej logicznego i spójnego ciągu przyczynowo skutkowego.
W powieści bardzo dominuje tło historyczne i polityczne, wiem, że nie każdy za tym przepada, ale bez tego ta powieść nie miałaby smaku. ?Sierociniec janczarów? pochłania od pierwszej strony i trzyma w niesłabnącym napięciu aż do samego końca. Mimo zawiłości politycznych i historycznych powieść czyta się lekko za sprawą przystępnego i niewydumanego języka.
Mnie zabrakło wyjaśnienia krótkiego, bardzo epizodycznego wątku Ani proszącej o ogień do papierosa? To naprawdę wydawało się podejrzane, a przeminęło bez echa i choćby jednego zdania wyjaśnienia czy Terlecki miał rację co do niej.
Mam nadzieję, że Piotr Gajdziński nie poprzestanie na tym jednym kryminale i niebawem znów będę mogła przeczytać jego kolejną powieść.
Było wspaniale.
Opinia bierze udział w konkursie