- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.niejsza projekcja? Produkt naszego życzeniowego myślenia? Czy otoczenie, w którym wzrastaliśmy, było rzeczywiście tak niewinne i błogie, jak teraz po wielu latach nam się wydaje? Pierwsze lata życia spędziliśmy z matką i rodzeństwem w samotnym gospodarstwie w styryjskiej dolinie rzeki Anizy. Z tamtego czasu zostały mi w pamięci tylko pojedyncze obrazy, przeplatane wielkimi lukami, ale owe drobne ułamki wspomnień głęboko we mnie zapadły. Było to wkrótce po wojnie, która rzucała swój długi, zimny cień na całe nasze dzieciństwo. Po tym jak w grudniu 1944 roku amerykańskie bomby zniszczyły nasz dom w Linzu, dotarliśmy okrężną drogą do Mitterbergu, małej wsi rozproszonej u stóp górskiego masywu Grimming. Z początku znaleźliśmy schronienie u dziadków w Amstetten, ale kiedy Armia Czerwona była już blisko, zostaliśmy ewakuowani do Mitterbergu. Ewakuowani. Samo to słowo zawiera w sobie całą masę niewygód, uciążliwości, strachu i niepewności, które wtedy naznaczały naszą codzienność. Kiedy jednak dzisiaj wspominam tamte czasy, przed oczyma mam wyłącznie piękne i miłe obrazy. Idyllę. Radowało mnie, pod każdym względem, wiejskie życie w samotnym gospodarstwie, mimo że bez wątpienia były to złe czasy, czasy biedy, jak się o tym wtedy mówiło, nędzy i ubóstwa. My, których los wygnał z miasta w to wiejskie ustronie, odczuwaliśmy ową biedę szczególnie dotkliwie. Jako ewakuowani, urzędowo przydzieleni do obcych ludzi, bez własnego dachu nad głową byliśmy biedniejsi nawet niż miejscowi chłopi. Większa część naszego dobytku, pościel i ubrania, spłonęła w zbombardowanym domu. Jeśli spojrzeć na to obiektywnie, krajobraz moich pierwszych powojennych lat był szary, smutny i nieprzyjazny. W naszym przypadku dochodziły do tego jeszcze inne uciążliwości. Mój ojciec jako zbrodniarz wojenny był ścigany listem gończym i gdzieś przepadł, co sprawiło, że podczas naszego pobytu w Mitterbergu matkę nagle aresztowano, do dzisiaj nie wiem dlaczego. Może nawiązała kontakt z ukrywającym się mężem i jakoś mu pomagała, zaopatrywała go w pieniądze, odzież albo jedzenie, chociaż sami mieliśmy tak niewiele. Jak się później dowiedziałem, ojciec przez jakiś czas rzeczywiście kręcił się w pobliżu naszego miejsca pobytu, znał tę okolicę ze swoich wcześniejszych wędrówek i wypraw narciarskich, całkiem więc możliwe, że odwiedzał nas nocą. Ja jednak zupełnie tego nie pamiętam, matka też nigdy o tym nie opowiadała. Jej aresztowanie wprawiło nas, dzieci, moją siostrę, brata i mnie, w poczucie rozpaczliwej niepewności. Pewnego dnia przyjechali jeepem dwaj funkcjonariusze policji kryminalnej po cywilnemu i zabrali matkę. Wydaje mi się, że pamiętam, jak siedziała na tylnym siedzeniu w otwartym aucie i do nas machała, a my, płacząc, staliśmy przed domem i patrzyliśmy za oddalającym się samochodem. Możliwe jednak, że tak mi to opowiadano albo że sam wszystko zmyśliłem, chcąc złączyć w całość różne opowieści. Kto opiekował się nami przez następne tygodnie - miałem wtedy cztery lata, brat sześć, siostra dziewięć - tego nie wiem. Przypuszczalnie chłopka, u której nas zakwaterowano, kobieta serdeczna, gotowa do pomocy i o wielkim sercu, albo sąsiedzi, Niemcy, ewakuowani tak jak my. Matka opowiadała później z wyraźną dumą, pomieszaną z oburzeniem, że w Grazu dzieliła celę z prostytutkami. Wesołe panienki podobno jednak życzliwie ją traktowały i dzięki ich dobrym radom i humorowi bez uszczerbku przetrwała ten krótki czas w areszcie śledczym. Także nas, dzieci, bieda i ogólna niepewność mocno dotknęły. Czasami podobno cierpieliśmy głód, nasze ubrania były ciągle za małe, zwłaszcza obuwie, i często łatane, a warunki życiowe w Mitterbergu, pod wieloma względami bardzo proste, by nie powiedzieć prymitywne, bardzo się różniły od tych w naszej willi w Linzu. Kiedy jednak dzisiaj myślę o tamtych czasach, o samotnej zagrodzie, gdzie nas zakwaterowano, rodzinie, która udzieliła nam schronienia, chłopskich dzieciach, towarzyszach naszych zabaw, budzą się we mnie pozytywne uczucia. Wydaje mi się wtedy, że mógłbym przeżyć to wszystko jeszcze raz. Nawet tego złego koguta, co któregoś dnia, bez wątpienia dlatego że lubiłem go drażnić, sfrunął mi na głowę, a następnie potraktował mnie bezlitośnie swoim ostrym dziobem, zanim krwawiąc i ze strasznym wrzaskiem, wpadłem do domu. Dzisiaj widzę to w łagodniejszym świetle. Teraz kogut ów jawi mi się jako wspaniały, kolorowy, dumny pięknie upierzony ptak, który co rano swym przenikliwym pianiem podrywał mnie ze snu. Z rodzeństwem zapuszczaliśmy się głęboko w las, zbieraliśmy jagody i grzyby, właziliśmy na drzewa i snuliśmy się w wysokiej trawie wokół domu, bacznie pilnując, żeby nie wejść w drogę potężnemu brązowemu bykowi, który, apatyczny i sa
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | eseje, felietony i publicystyka, literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Czarne |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 112 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.