- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.o której z biegiem lat zdążył się już przyzwyczaić. Była ostra i kłująca, a właściwie drapiąca gardło, które przecież powinno być jak najbardziej sprawne. Nie przypominał sobie bowiem, aby dzień wcześniej w jakiś nadzwyczajny sposób je nadwerężył. Bo przecież wypicie paru kieliszków, no może kilkunastu najwyżej, popitych dwoma czy trzema piwami poznańskimi, dla tak wytrawnego pijaka jak on, nie było jakimś specjalnym wyczynem. Ale drapanie w gardle trochę go niepokoiło. Do tego jeszcze straszny sen, na którego wspomnienie czuł dziwny niepokój. Dotknął dłonią czoła. Chyba jest gorące, pomyślał zaniepokojony. Może jestem chory? Może jakaś grypa się przyplątała? - Jadwiga! - zawołał i natychmiast potrzasnął żonę za ramię. - Łe, Jezu! - jęknęła kobieta. - Nie żaden ,,Jezu". To ja, Teofil, twój mąż rodzony. - Zwariował żeś, żeby człowieka po nocy szarpać? - Chyba mam gorączkę - wyjaśnił jej tonem usprawiedliwienia. - I na dodatek tak jakby w gardle mnie drapie. - A kiedy cię nie drapało? Zawsze cię drapie od tej chłelernej gorzoły. - Ino że teraz jakoś inaczej. Nawet nie tak bardzo drapie. Ino tak bardziej jakby swędziało. Jadwiga szarpnęła pierzynę i usiadła na łóżku. Na szafce nocnej namacała włącznik lampki. Pokój wypełniło sine światło, zawdzięczające swój trupi kolor abażurowi uplecionemu z wiskozy. - A ty gdzie idziesz? - zapytał Teofil, patrząc z niepokojem na żonę. - Jak gdzie? No przecie gadasz, żeś jest chory. Pójdę herbatę ci nastawić i z miodem umieszam, i polopirynę znajdę. Jeszcze chyba ze dwie pastylki powinły być w szufladzie w kuchni. Wypijesz, tabletki weźniesz i do łóżka. Trochę se potem pod pierzyną poleżysz i wydobrzejesz. - Łe, jery, jak mnie pali - jęczał Teofil, nie zwracając wcale uwagi na to, co mówi żona, zajęty własnym cierpieniem. Jadwiga tymczasem wciągnęła na grzbiet różowy szlafrok, na nogi wsunęła zdeptane laczki i poczłapała do kuchni. Chory Teofil opadł na poduszkę. Pomyślał sobie, że nie może chorować. Musi się szybko wziąć w garść. Jakaś grypa czy inne paskudztwo nie mogły przecież dać rady komuś takiemu jak on. Bo prawdziwy milicjant, a on był najprawdziwszym milicjantem, łatwo się nie poddaje. Tym bardziej że miał dziś przed sobą sporo ważnych spraw do załatwienia. Najważniejsza była poranna narada operacyjna. Teofil koniecznie chciał w niej uczestniczyć, żeby się nie okazało później, że pod jego nieobecność wyznaczają go do zadań, których za nic w świecie nie chciałby wykonywać. Był człowiekiem ambitnym i byle czego nie lubił się chwytać. A zbliżały się święta, więc w jego wydziale - jak zwykle w tym okresie - pełno było spraw, które ambitny człowiek powinien omijać z daleka. Jak choćby ta dotycząca gangu okradającego Państwowe Gospodarstwa Rybackie z karpi, które powinny trafić do sprzedaży. Takie sprawy niech rozwiązują młodzi milicjanci, a on, chorąży Teofil Olkiewicz, funkcjonariusz z poważnym stażem, powinien dostać coś, co pozwoliłoby mu się spełnić zawodowo. Była taka sprawa, która dziś miała trafić do jego zespołu. Z nią zmierzyłby się z największą przyjemnością. Chodziło o fałszowanie alkoholu. Konkretnie o rozwodnioną wódkę, która trafiła niedawno do sprzedaży w całym województwie. Ślad prowadził do poznańskiego Polmosu, bo to ten zakład produkował wódkę Wyborowa, a właśnie w tym asortymencie stwierdzono mniej procentów. Gdyby więc on dostał tę sprawę, mógłby się z nią w należyty sposób zmierzyć. Wyjaśniłby wszystko dokładnie, a oszustów potraktowałby w sposób bezkompromisowy. A złodziei karpi niech sobie ścigają Brodziak albo ktokolwiek inny. No, ale żeby dostać tę sprawę, musiał być na porannej odprawie, gdy jego dowódca, kapitan Marcinkowski, będzie swoim ludziom przydzielał teczki. Podniósł się z łóżka i spuścił nogi na podłogę. Laczki leżały tam, gdzie je zostawił. Wsunął więc w nie stopy, podciągnął portki od piżamy, które mu się trochę zsunęły, bo guma sparciała i nie trzymała już dobrze, a w sklepach pasmanteryjnych była ciągle towarem deficytowym i za nic nie dało się jej kupić. Z portkami w garści poszedł do kuchni. Jadwiga właśnie zalewała herbatę wrzątkiem. Podszedł do kuchennego stołu, odsunął pomalowane na biało krzesło i usiadł. Żona postawiła przed nim parującą szklankę. Do środka włożyła łyżeczkę z miodem. - Wypij se, póki gorąca - poleciła. - No przecie gorąca jest. Jak mam pić? Gębę se oparzę. - Zamieszaj trochę, to ci przestygnie - wyjaśniła Jadwiga. Podeszła do kredensu i z szuflady wydobyła listek z tabletkami. Wycisnęła jedną i położyła przed Teofilem na blacie. - Polopiryna S najlepsza na przeziębienie. Raz-dwa i będziesz zdrowy. A ja idę się oblec. Jak już tak r
ebook
Wydawnictwo Muza |
Data wydania 2016 |
z serii Poznańscy milicjanci |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał, policyjny |
Wydawnictwo: | Muza |
Wydawnictwo - adres: | info@muza.com.pl , http://www.muza.com.pl , 00-590 , ul. Marszałkowska 8 /II p , Warszawa , PL |
Rok publikacji: | 2016 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.