- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., że Ignacy i Rozalia byli małżeństwem. Wzrok Rozalii spoczął na półkach z garnkami. -- A pokaż mi panienko, ten duży, zielony garnek z pokrywką. Ten Eee, żeliwny -- poprawiła się. Po chwili znalazłem się na ladzie. Rozalia uważnie mi się przyjrzała, uniosła w górę i oglądała ze wszystkich stron. Potem zdjęła siostrę i zajrzała do środka. Cmoknęła kilka razy, nie wiedzieć czemu popukała w dno palcem i uważne przyjrzała się pieczątce. -- A to? Co to za stempel? -- To jest nowa polska fabryka garnków i innych wyrobów żeliwnych: nazywa się ,,Herzfeld i Victorius". Mają bardzo dobre produkty. Nawet nagrody za nie dostali na międzynarodowych wystawach. -- Nazwa jak się patrzy, czysto polska -- skwitowała Rozalia. -- Ale garnek faktycznie jest dobry. Emalia równo położona i pokrywka szczelna. Dobry, ciężki. -- Uniosła mnie do góry, szacując wagę. -- Będzie jakieś pięć, sześć litrów, co? -- Spytała Józię. -- Tak, tyle ma dokładnie pojemności -- odpowiedziała za dziewczynę sprzedawczyni. -- To pięciolitrowy garnek, ale i sześć litrów powinno się zmieścić. Słuchałem uważnie, bo w końcu rozmowa dotyczyła mojej skromnej osoby, prawda? A więc garnek. Byłem garnkiem, cokolwiek to znaczyło. A to, co miałem na wierzchu, czyli moja niema siostra, była pokrywką. Od tego dnia już wiedziałem. Od tego, mniej więcej, momentu pojąłem, o co tutaj chodziło. Moja nowa ,,rodzina" przebywała w Warszawie jeszcze przez kilka dni. Zgodnie z obietnicą panny Jadzi, dostarczono mnie wraz z innymi zakupionymi rzeczami do hotelu, a potem Ignacy zapakował nas do samochodu. Kiedy wracaliśmy, padał gęsty deszcz, a drogi, nasze kochane polskie drogi, bardziej przypominały jakieś bagienno-wodne szlaki dla barek i statków, niż bity trakt dla automobili. Dzięki uporowi Jana i Ignacego, powolutku i bez jakichś wielkich przygód dotarliśmy jednak do domu. *** Wczesnym rankiem, skoro świt, w kuchni zaczął się ruch. Ktoś cichutko wszedł, ktoś inny coś postawił na stole, ziewając głośno i drapiąc się po gł Jakaś jeszcze inna osoba poruszyła fajerkami pieca kuchennego, mrucząc pod Tak, powolutku, budził się w kuchni nowy, ciężki dzień pracy. Rozalia weszła do środka, zawiązując na plecach wstążki od fartuszka. Poprawiła włosy pod czepkiem i z uwagą przyjrzała się stojącemu na stole saganowi, przykrytemu drewnianą deską. Coś w nim delikatnie skrobało i grzechotało. Uniosła delikatnie wieko i przez szparę zajrzała do środka. Na jej twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia. Sięgnęła ostrożnie do środka i wyjęła sporych rozmiarów skorupiaka, który rozpaczliwie poruszał nóżkami i szczypcami, usiłując ucapić ją za palec. -- Oj, ty! Niegrzeczny rozrabiako! Pójdziesz ty do garnka, oj pójdziesz! Wrzuciła raka na powrót do kociołka. Przykryła go deską, co by raki nie rozlazły się po kuchni i odstawiła garnek pod piec. Do kuchni weszła Józia. -- Dzień dobry, ciociu Rozalio! -- Zawołała od progu. -- A dzień dobry, dziecko. Kuba nałapał raków na zupę i dzisiaj to będziem gotować. Uważaj, tylko nie potrąć pokrywki, bo się cholery rozlezą po całej kuchni. Do kuchni wszedł Jan, zapinając górny guzik koszuli. Skłonił się tylko, nic nie mówiąc i jak zwykle podszedł do wodniarki. Nalał sobie kubek zimnej wody i wypił go jednym haustem. Tak się działo niezmiennie od lat. Dopiero, gdy przełknął płyn i otarł wąsa, odezwał się: -- Dzień dobry, drogie panie. Dzisiaj mamy czwartek, a więc zgodnie z zaleceniami jaśnie pani na dzisiejszy obiad planowane -- przerwał na chwilę, sięgnął do wewnętrznej kieszonki surduta i wyjął małą zapisaną kartkę i okulary. -- Zupa rakowa, rumiana sztuka mięsa z mocnym sosem, pyzy na parze, pieczeń cielęca po amatorsku, młode kartofelki z masłem, a na deser krem brul? zaciągany surową śmietanką[27]. Na śniadanie jaśnie pani życzy sobie jajka w śniadku[28], zaś pan hrabia preduty[29] na maślanym ostrym sosie z grzankami. Podwieczorek to herbata po angielsku, lekkie biszkokciki[30] do szoda i nalewka wiśniowa. Wieczorem ma być lekko. Pani hrabina zażyczyła sobie krojoną sarninę lub cielęcinę na zimno i marynatę ze szczupaka. -- Skończył i złożoną kartkę schował na powrót do kieszonki. -- No i wiesz Rozalciu, jak zawsze: napoje i trunki wedle woli jaśnie państwa. Dzisiaj nie mamy w planie żadnych wizyt, wszak to czwartek, no ale zawsze ktoś się może przyplątać. To tyle, moje kochane! -- Och, Jasiu! -- zawołała kucharka. -- Ty dobrze wiesz, że ja znam ten zapis na pamięć! -- Zaśmiała się serdecznie. -- Raki już czekają, a reszta będzie na czas. Ale najpierw to my zjemy co nieco, tylko Kuba przyniesie jaja z kurnika. Jan podszedł do kredensu, wyjął z niego wielką butlę, nalał do szklanki bursztynowego płynu i wypił tak samo łapczywie, jak po
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna |
Wydawnictwo: | Ridero |
Wydawnictwo - adres: | isbn.ext@ridero.eu , http://ridero.eu/pl , PL |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.