Kiedy mieliście okazję czytać książkę, która rozśmieszyła Was do łezJa miałam tak ostatnio z tytułem "Słomianie" Adriana Markowskiego. Już sam opis obiecywał dobrą zabawę, ale nie spodziewałam się, że dostanę tak potężny kawał dobrej rozrywki
Rzecz dzieje się w krainie Słomian - miejscu, gdzie czas zatrzymał się gdzieś między starożytnością a średniowieczem. Tę wyjątkową krainę, której największą plagą są... podatki, w poszukiwaniu chwały przemierzają błędziwoj Przebóg i jego kompan Psichwost. Jak się okazuje, nie czeka tu na nich nic dobrego, bo wplątują się w nie lada tarapaty. Wpada w nie też jaga o wdzięcznym imieniu Dziwna, która musi uciekać przed zakochanym w niej po uszy natrętnym adoratorem. Losy tej trójki splatają się i odtąd przeżywają oni przygody, o jakich im się nawet nie śniło.
Już od pierwszych chwil pan Markowski serwuje nam dużą dawkę humoru, który obecny jest aż do ostatniej strony. Na dodatek jest to ten rodzaj dowcipu, który idelanie wpasowuje się w mój gust. Czytając bawiłam się przednio, uśmiech wręcz nie schodził mi z twarzy, a niekontrolowane wybuchy śmiechu zdarzały się nader często. Ta książka potrafi nieźle odstresować i dać pozytywnego kopa. Jest idealna, gdy ma się gorszą chwilę. Co do stylu pisania autora, to uważam, że posługuje się on bogatym językiem, choć nie da się ukryć, w tym opowiadaniu był on nieco specyficzny, trochę "pradawny", ale kompletnie nie przeszkadzało to w czytaniu. Postacie są wymyślone znakomicie i idelanie wpasowane w ówczesne czasy. Autor potrafił zręcznie spleść ich losy, tworząc wciągającą sieć relacji i zdarzeń.
"Słomianie" to prosta, ale wciągająca, mega zabawna i pełna przygód historia. I choć jest napisana z przymrużeniem oka i można śmiać się przy niej do łez, to skrywa też w sobie pewien głęboki przekaz, nad którym warto się nieco pochylić. W tej książce pewne są trzy rzeczy - podatki, śmierć (tak, właśnie w tej kolejności!) i ubaw po pachy. Gorąco polecam!
Opinia bierze udział w konkursie