- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.jający się w pomieszczeniu, które poza tym jest statyczne. - Muszę iść - powiedziała panna Peabody - mam w pokoju pranie. - Zaczęła pociągać nosem i szybko opuściła werandę. Pani Higgins stwierdziła, że znów ją, biedaczkę, poniosło, a pani Rubinstein zapaliła nowego papierosa, czwartego przed obiadem, i odparła, że wszystkie Peabody zawsze biegały do swoich pokoi, gdy je ponosiło. Są takie współczujące, cały czas trzeba je pocieszać. Otworzyła gazetę i czytała o losach świata z miną osoby wtajemniczonej i pełnej pogardy. Rebecca Rubinstein miała osiemdziesiąt jeden lat. Jej włosy układały się w białą tiarę, policzki pod opadającymi powiekami tworzyły ciężkie gładkie fałdy, wciąż w nasyconym kolorze nieco przejrzałego owocu. Martwy jak kamień, powtórzyła w myślach Elizabeth Morris. Udawała, że śpi, okulary przeciwsłoneczne zasłaniały jej oczy. Wreszcie zatriumfował. Nie było to uczciwe, ale trochę uciechy musi dziad mieć w życiu. Nie sądzę, pomyślała poważnie, nie sądzę, żeby coś jeszcze naprawdę budziło mój strach. Może Nebraska i jakieś tajemnice, niektóre rodzaje muzyki, ale nie śmierć. Zapomniała wspomnieć o strachu przed pokojem - pokój, który zostawia się za sobą otwarty, bywa żałośnie opuszczony: trzeba pochować oznaki i dobytek starości, małe nieestetyczne efekty zapominania - całą konstrukcję pomocniczą bezradności, niezauważaną, lecz tak oczywistą. Pani Morris ją ukrywała, starała się przywrócić godność przedmiotom i robiła wszystko, by każdego dnia oddawać Lindzie puste, bezosobowe pomieszczenie. Kiedy się ubrała i schowała cały pokój, była zmęczona, ale nigdy nie odważyła się zdrzemnąć na werandzie. Mogłaby zacząć chrapać, szczęka by jej opadła. Odkurzacz Lindy warczał nieustannie w holu, czasem uderzał o ścianę, a potem jeździł dalej. Pani Morris zasnęła spokojnie, głowa opadła jej na bok, spała bezgłośnie, z zamkniętymi ustami. W drugiej części werandy panny Pihalgi wstały jednocześnie i zabrawszy ze sobą książki, poszły w stronę morza. Czytając, siostry były całkowicie oderwane od tego, co działo się wokół nich. A czytały niemal zawsze. Kiedy Evelyn Peabody wchodziła po schodach, powłócząc nogami, dźwigała w sobie wielkie współczucie, które za każdym razem, gdy nie potrafiła obronić swojego stanowiska, puchło, stawało się coraz cięższe i coraz bardziej niesforne. Słowo za słowem i krok po kroku analizowała bezwartościową i niepotrzebną rozmowę na werandzie. Och, ci wszyscy ludzie, którzy rzucają słowa na wiatr, jak rzuca się kamieniem albo jak wyrzuca się śmieci, i jeszcze ten biedak, pan Thompson, zawsze wykluczony! Właściwie równie dobrze mógłby już nie żyć. A ona znów uciekła, wystawiając się na pośmiewisko, przecież w pokoju nie ma żadnego prania, jak to możliwe, że ten, kto tak wielbi prawdę, musi być wyśmiewany, a ten, kto pragnie sprawiedliwości, nie potrafi o nią zawalczyć! Że równie dobrze mógłby już nie żyć. Potworne! Przecież miał rację, skończył osiemdziesiąt lat, i tak wytrzymał dłużej, niż powinien. Ona ma siedemdziesiąt cztery, cóż to dla takiej damy. Był też biedny, żył dzięki dobrej woli pensjonatu, sądząc po tym wszystkim, miał za sobą życie pełne zaniedbań, tak to już jest, jak człowiek nie uważa. Panna Peabody postanowiła być wobec niego miła, okazywać mu możliwie dużo sympatii, chciała się tak zachowywać, chociaż to naprawdę nieprzyjemny, złośliwy staruch. Wypłukała szal tylko po to, by prawdzie stało się zadość, wyciągnęła swój długi szary sweter i zaczęła przeszywać guziki na plecach. Człowiek się kurczy. Szycie uspokaja myśli. Evelyn Peabody przez całe życie szyła, przeszywała stare ubrania, nicowała, wszywała i robiła zakładki, potrzeba sprawności i wielkiej cierpliwości, by ukryć to, co zniszczone i źle zrobione, a pokazać to, co piękne. Później w salonach pojawiły się nowe materiały, ale sztuka ukrywania i uwydatniania wciąż była potrzebna. Panna Peabody pracowała szybko i pewnie. Oczy wytrzymywały teraz tylko przez pół godziny. Nie szyła już dla nikogo oprócz samej siebie. Sprawnie, raz koło razu wbijając igłę w materiał, tworząc długie rzędy równych małych wkłuć, myślała o kobietach, które chciały mieć wkładki przeciwpotne pod pachami, kobietach, które jej nie rozpoznawały, ponieważ patrzyły zawsze tylko w lustro, a gdy już o nich wszystkich pomyślała, doszła do tego cudownego poranka, kiedy to ona, Evelyn Peabody, wygrała na Loterii Państwowej. Nikt wówczas nie pracował. Panna Arundell zakrzyknęła: ,,Boże, ze wszystkich ludzi właśnie ona! Popatrzcie na nią, aż pobladła ze szczęś". Pytali: ,,Co pani kupi?". A ona zawołała: ,,Słońce! Słońce! Własny pokój, tylko dla siebie". Tak odpowiedziała, nie zastanaw
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, nowele, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Marginesy |
Rok publikacji: | 2017 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.