- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.en zbrodniarz skonał samotnie, bredząc o czynach, których sama nazwa zjeżała włosy na głowach najodważniejszych. Ale przy łożu, przed którem klęczały modlące się dzieci, takie słowa były nieobecne. Ciszę przerywały jedynie zdławione w gardle łkania. A kiedy dłoń matki opadła w bezsile, kiedy jej błędne spojrzenie zawahało się po raz ostatni pomiędzy mężem a dziećmi, kiedy usta zamarły w nadludzkim wysiłku i w niemem pragnieniu kilku jeszcze słów, a podniesiona głowa osunęła się na poduszki, dokoła rozlał się taki spokój i taka cisza, jakgdyby zamiast śmierci nadleciał tylko sen. Dzieci pochyliły się nad nią: zawołały na nią po imieniu najpierw cicho, potem przeszywającym tonem rozpaczy. Nie było odpowiedzi. Nasłuchiwały oddechu: ani szmeru. Położyły jej ręce na sercu: nie biło. Biedne, nieżywe serce. Mąż rzucił się na krzesło i oburącz uchwycił swe płonące czoło. Błądził nieprzytomnym wzrokiem od dziecka do dziecka, ale ilekroć napotkał zapłakane oko, drżał pod jego wejrzeniem. Nikt mu nie szepnął słowa ukojenia, nikt mu przyjaźnie nie spojrzał w twarz. Gardzono nim, unikano go; a gdy się wreszcie podniósł i chwiejnym krokiem wypadł z pokoju, nie poszedł za nim nikt, aby pocieszyć wdowca. Były czasy, gdy przyjaciele przychodzili tłumnie, łagodzili smutki, gdy w podobnem nieszczęściu usłyszałby od niejednego człowieka serdeczne wyrazy współubolewania. Gdzie ci przyjaciele? Jedni po drugich: życzliwi, krewni, znajomi opuścili pijaka. Jedynie żona w doli i niedoli trwała wiernie przy jego boku -- jakże jej za to zapłacił? Przyszedł do domu -- prosto z szynku, pijany -- rychło w czas, aby ujrzeć jej śmierć. Wybiegł na ulicę. Wyrzuty sumienia, strach, wstyd -- wszystkie te uczucia kłębiły się w jego duszy. Oszołomiony trunkiem, ogłuszony sceną, świadkiem której był przed chwilą, powrócił do szynku. Pochłaniał szklankę po szklance. Krew uderzyła mu do głowy i wirowała w mózgu. Śmierć! Wszyscy umierają, dlaczegóżby nie ona? Była dla niego nazbyt dobra: często mu to wyrzucali jej krewni. Przekleństwo na nich! Kto ją opuścił, jak nie oni? Kto ją porzucił na płacze i smutki? Już nie żyła -- może jest szczęśliwa. Lepiej tak, niż inaczej. Jeszcze jedna szklanka -- jeszcze jedna! Hurra! Wesołe to było życie, póki trwało; on zaś gotów był za wszelką cenę przedłużyć szczęśliwe chwile do nieskończoności. Czas upływał; troje dzieci, osieroconych przez śmierć matki, wyrosło, przestały być dziećmi. Ojciec się nie zmienił -- był tylko uboższy, bardziej zaniedbany, ale po dawnemu zapijał się na śmierć. Chłopcy dawno uciekli z domu; przytuliła ich ulica. Dziewczyna pozostała, pracowała ciężko, więc groźbą, prośbą i pięścią można było zawsze wydębić kilka groszy na wódkę. Wszystko szło po dawnemu, a żyło się wesoło, wesoło! Pewnego wieczora, wcześnie, o dziewiątej -- bo dziewczyna chorowała od szeregu dni, skutkiem czego nie było skąd wziąć pieniędzy na trunek -- wyrodny ojciec dążył do domu, rozważając w myśli, że, jeżeli córka ma pracować i zarabiać, trzeba będzie zwrócić się do parafjalnego lekarza, albo przynajmniej od niej się dowiedzieć, co jej może przynieść ulgę -- dotąd bowiem nie zainteresował się nawet rodzajem choroby. Była słotna grudniowa noc, wiatr dął przejmującym chłodem, a deszcz tłukł się ciężko o trotuar. Wyżebrał od przechodnia kilka drobnych monet, kupił niewielki bochenek chleba (wszak leżało w jego interesie, aby dziewczyna żyła) i powlókł się naprzód tak szybko, jak na to pozwalał deszcz i wiatr. Pomiędzy brzegiem rzeki, a ostatniemi domami Fleet-streetu mieści się kilka nędznych, wąskich podwórek, które należą już do dzielnicy Whitefriars. W tę stronę zwrócił się pijak. Zaułek, w który skręcił, mógłby współzawodniczyć z najciemniejszym zakątkiem tego odwiecznego labiryntu w jego najrozpaczliwszych latach, Domy, dwu-, trzy- lub czteropiętrowe pokryte były tą nieokreśloną barwą, która powstaje pod wpływem uporczywego działania niepogody, wilgoci i brudu na budowle, wzniesione nawet z najtwardszego i najgrubszego materjału. Okna były zalepione papierem, zatkane łachmanami. Drzwi wypadały z zawiasów; półki do suszenia bielizny wyzierały z każdego mieszkania; odgłosy sporów i pijatyk brzmiały z każdej izby. Samotna lampka naftowa, stojąca pośrodku podwórza, nie paliła się; być może, zdmuchnął ją wiatr; mógł ją także zgasić któryś z mieszkańców, któremu dostatecznie silne motywy nie pozwalały czynić swej siedziby nazbyt łatwo dostrzegalną. Jedyny promień światła, jaki padał na nierówny, popękany asfalt, pochodził od kilku nędznych świec, płonących w mieszkaniach szczęśliwców, którzy mogli sobie na taki zbytek pozwolić. Środkiem biegł kanał, z któr
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | Avia Artis |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.