- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wanowicz, dozorca pobliskiego muzeum, skończył dyżur o siódmej rano. Wrócił do domu, zjadł śniadanie i o wpół do dziewiątej siedział już w swoim garażu obok lotniska. Nagle usłyszał warkot silnika. Kiedy wyjrzał, oślepił go błysk rozświetlający mgłę. Wydobył się z niego samolot. Mimo że leciał 100 metrów od Iwanowicza, wydawał się olbrzymi. Był bardzo nisko. Wyglądało, jakby próbował się wzbić. Po sekundzie jednak zniknął we mgle. Żadnych wybuchów czy trzasków łamiących się drzew. Po prostu zniknął i zamilkł. Aleksandr Andriejewicz wlókł się swoim wazem 35 kilometrów na godzinę. Jechał z żoną na wieś. - O Boże! - kobieta aż odchyliła głowę. Przestraszyła się hałasu tupolewa, który przelatywał kilka metrów nad nimi. Akurat mijali hotel Nowyj, leżący naprzeciwko lotniska. - Rzeczywiście jakoś nisko przeleciał - zdziwił się Andriejewicz, wjeżdżając na stację benzynową sąsiadującą z hotelem. Chciał oddać dług za poprzednie tankowanie i jeszcze uzupełnić bak. - Co u was tak ciemno? - spytał ekspedientkę. - Nie wiem. Przed chwilą zgasła światło. Kiedy odjeżdżał, na ulicy stał już sznur wozów strażackich. Zwisały też zerwane przewody elektryczne prowadzące do stacji. ,,Kiedy biegliśmy w stronę samolotu, usłyszeliśmy odgłos czterech głośnych wybuchów, podobnych do wystrzałów broni palnej. Po przybiegnięciu na miejsce zobaczyliśmy szczątki samolotu, fragmenty ciał ludzkich, poczuliśmy silny zapach nafty" - zeznania ochraniających teren żołnierzy i milicjantów złożone w kilka godzin po katastrofie brzmią niemal identycznie, jakby ktoś podyktował im gotową formułkę. Funkcjonariusze mieli ochraniać teren lotniska i odpowiadali za podstawienie schodków do samolotu. O tym, że będą zabezpieczali przylot polskiego prezydenta, wojskowi dowiedzieli się chwilę przed przylotem TU-154. Wcześniej kazano im oddać telefony komórkowe, żeby nie fotografowali przylotu polskiej delegacji. Byli pierwszymi osobami, które znalazły się w miejscu katastrofy, ale dostali kategoryczny zakaz kontaktów z mediami. Niemal równolegle z nimi na miejsce tragedii dobiegł Dariusz Górczyński, ówczesny naczelnik wydziału Federacji Rosyjskiej w departamencie wschodnim polskiego MSZ. Czekał na przylot polskiej delegacji na lotnisku, w namiocie, razem z przedstawicielami rosyjskiej administracji obwodu smoleńskiego. O , zniecierpliwiony spóźnieniem, wyszedł na zewnątrz. Wcześniej Rosjanie mówili mu, że z powodu mgły Lech Kaczyński może polecieć do Moskwy i tam poczekać na lepszą pogodę. - Przed chwilą rozmawiałem z wieżą. Samolot będzie jednak robił próbne podejście - poinformował go Paweł Kozłow, oficer Federalnej Służby Ochrony. W tym samym momencie rozległ się głośny huk. Górczyński i czekający z nim Rosjanie natychmiast wsiedli do zaparkowanych samochodów i podjechali do końca pasa startowego. Przebijając się kilkaset metrów przez chaszcze, dobiegli do płonącego wrakowiska. Pierwsza rzecz, jaka rzuciła się Górczyńskiemu w oczy, to sterczące do góry koła samolotu. Części kompletnie roztrzaskanego wraku płonęły. Chwilę później nadjechali strażacy. Górczyński z dramatyczną informacją o tym, co widzi, natychmiast zadzwonił do Jarosława Bratkiewicza, dyrektora departamentu wschodniego MSZ, Tadeusza Stachelskiego, obecnego w Katyniu pracownika protokołu dyplomatycznego, i Wiktora Batera, reportera telewizji Polsat News. Wszystko powiem Leszkowi Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu, około - Co ty mówisz? To niemożliwe! - Tadeusz Stachelski, pracownik protokołu dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, krzyczał do słuchawki swojego służbowego blackberry. Kiedy skończył rozmowę, był blady jak ściana. Nachylił się do stojącego obok Jacka Sasina, wiceszefa Kancelarii Prezydenta. - Panie ministrze, nie wiem, jak to panu powiedzieć. Na lotnisku stało się coś złego. Samolot chyba zjechał z pasa startowego - wydusił. - Co? - odpowiedział Sasin i wziął Stachelskiego na bok. Zanim odeszli, zadzwoniła jego komórka. - Kurwa, nigdzie nie przyjedziemy! - przez słuchawkę płakał Marcin Wierzchowski. - Wszystko rozpierdolone. Wszystko, rozumiesz? Samolot jest rozjebany w strzępy! Prezydent nie żyje, wszyscy nie żyją... Kurwa, nigdzie nie przyjedziemy. Odwołaj wszystko! - Uspokój się, co ty mówisz? - Sasin nie dowierzał. - Uspokój się i opisz to, co widzisz. Tylko spokojnie. - Stary, ja stoję przy tym. Wszystko jest rozjebane, wszyscy nie żyją, rozumiesz? W tym samym czasie ,,Szakal", czyli BOR-owiec Andrzej Rychlik, szedł w stronę bramy wejściowej cmentarza. Po drodze spotkał Dmitrija Kapustina z Federalnej Służby Ochrony. Kapustin zaczął coś nerwowo do niego mówić, ale Rychlik słabo znał rosyjski. - Powtórz - poprosił. - Wasz samolot spadł, wszyscy zginęli - powiedzi
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | The Facto |
Wydawnictwo - adres: | m.krzeminski@thefacto.pl , http://sklep.thefacto.pl/ , 01-230 , ul. Skierniewicka 21 /53 , Warszawa , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 26.01.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.