- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.brakuje nam punktu odniesienia, aby uzmysłowić sobie, co oznacza takie zimno. Dla himalaistów szczególnie ważny jest wykres temperatury odczuwalnej, która wynika ze stosunku prędkości wiatru do temperatury powietrza. Jeśli w górze jest 35 stopni mrozu, a wiatr wieje z prędkością trzydziestu kilometrów na godzinę, to twoje ciało czuje, jakby było 60 stopni poniżej zera. Odmrożenia na odsłoniętej skórze pojawiają się wtedy w mniej niż pół minuty. Na lodospadzie było znacznie cieplej, ale i tak za każdym razem, gdy ściągaliśmy rękawiczki, musieliśmy zachować czujność, aby się nie odmrozić. Dwudziestego piątego stycznia, po słabo przespanej nocy, trzeba było zdecydować, co dalej. Hajzer chciał najpierw sprawdzić, co myślimy. - Musimy założyć jedynkę, jakieś pomysły? - spytał. - To może ja pójdę? - wypaliłem. Chciałem się wykazać. Z naszej trójki byłem najmniej doświadczony. Artur Hajzer, kierownik wyprawy, miał czterdzieści dziewięć lat i siedem ośmiotysięczników na koncie - na trzy z nich wszedł nowymi drogami, a na Annapurnie z Jerzym Kukuczką byli pierwszymi ludźmi w zimie. O pięć lat młodszy Janusz Gołąb w ciągu kilkunastu lat przeszedł wiele trudnych dróg na wielkich ścianach. Miał już na koncie prestiżową nagrodę Kolosa za ,,zdobycie wschodniej ściany Kedar Dome w Garhwalu (Indie), jednej z najtrudniejszych ścian w Himalajach" (wspólnie z Jackiem Fluderem i Stanisławem Piecuchem) oraz dwa wyróżnienia przyznawane przez kapitułę Kolosów. Ja miałem dwadzieścia osiem lat i z moim górskim CV mógłbym im co najwyżej wiązać buty pod ścianą. - Dobra, to idź z hapsami - powiedział Hajzer. Chodziło mu o tragarzy wysokościowych (High Altitude Porters). Moim zdaniem nazwa jest myląca, bo sugeruje, że ich rolą jest noszenie nam plecaków. Określiłbym ich raczej jako płatnych partnerów wspinaczkowych. Koszt ich usług jest niższy niż zabranie z Polski kolejnego uczestnika wyprawy, którego zadanie ograniczałoby się do wspierania zespołu. W latach osiemdziesiątych, kiedy polski himalaizm wszedł w swój złoty okres, wyprawy były liczniejsze. Dziś rzadko się zdarza, by ktoś chciał zostawić pracę i bliskich na trzy miesiące i tylko pomagać kolegom w zdobyciu szczytu. Śnieg zasypał niektóre szczeliny i trzeba było uważać. Szczeliny miały monstrualne rozmiary i wymagały żmudnego obchodzenia. Ruszyliśmy z Alim i Shaheenem o Mieliśmy założyć jedynkę. Na początku trasery pomogły nam odszukać drogę i już po trzech godzinach byliśmy w miejscu, z którego poprzednio zawróciliśmy. Kilkadziesiąt minut później doszliśmy do lodowego gruzowiska. Śnieg zasypał niektóre szczeliny i trzeba było uważać. Zabawa dopiero się zaczynała. Niezliczona ilość kruchych mostów śnieżnych oraz ścianek lodowych doprowadziła nas do środkowego plateau. Tutaj teren był mniej potrzaskany, ale za to szczeliny miały monstrualne rozmiary i wymagały żmudnego obchodzenia, często musieliśmy wracać po własnych śladach. Bezradnie patrzyliśmy na kolejną ze szczelin, która w obydwu kierunkach ciągnęła się poza zasięg wzroku i miała od kilku do kilkunastu metrów szerokości. Przychodziło mi na myśl tylko jedno rozwiązanie. - To co? Schodzimy? - spytałem. Pakistańczycy pokręcili głowami, nie byli przekonani. - Sprawdźmy chociaż, jak wygląda jej dno. Nie chciałem się poddać. Wiedziałem, że nie mamy dość czasu, by znów wracać kawał drogi tylko po to, aby znaleźć się w kolejnej ślepej uliczce. Wbiłem szablę śnieżną, czyli długi na mniej więcej pięćdziesiąt centymetrów kątownik z aluminium służący do asekuracji w śniegu, i po trzydziestu metrach zjazdu stanąłem na śnieżnym dnie. Po chwili Ali i Shaheen dołączyli do mnie. Zdając się na łut szczęścia, ruszyłem w lewo. Miejscami szczelina robiła się tak szeroka, że bardziej przypominała lodowy kanion. We wnętrzu było zupełnie jasno. Widoczne gdzieniegdzie pod nogami dziury w śniegu przypominały nam o kilkudziesięciometrowej otchłani, nad którą stąpaliśmy. Nigdy wcześniej ani później nie przekraczałem szczelin we wnętrzu szczeliny. Po około dwustu metrach znaleźliśmy słaby punkt w pionowej ścianie zamykającej lodową pułapkę po naszej prawej. Nad głowami znów pojawiło się niebo, a droga do górnego plateau lodowca stała otworem. Miejscami szczelina robiła się tak szeroka, że bardziej przypominała lodowy kanion. Wydawało się, że w końcu pójdzie gładko - powierzchnia, która rozciągała się przed nami, była stosunkowo płaska i pokryta równym śniegiem. Wystarczyło parę kroków i już wiedzieliśmy, że to tylko złudzenie. Płaskowyż przecinały długie, równoległe szczeliny - wąskie, ale w większości przysypane. Znowu musieliśmy szukać obejść i mostów śnieżnych. Jeden z nich zarwał się pod Alim. Na szcz
audiobook mp3 do pobrania
Czyta Filip Kosior |
Wydawnictwo Agora |
Data wydania 2018 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, biografie, wspomnienia, wywiady i rozmowy |
Wydawnictwo: | Agora |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Filip Kosior |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.