- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.niej już zostały. ,,Pamiętam ich otwarte oczy" - mówi pogranicznik. Od tamtych zdarzeń minęło już wiele lat, ale ich bohaterowie wciąż żyją w pamięci wielu osób. - Miałem wtedy dzień wolny, ale gdy nasi znaleźli Kamisę, trzeba się było szybko zbierać i iść szukać dzieci. Byłem wtedy przewodnikiem psa - wspomina Adam Faber, emerytowany pogranicznik z Placówki SG w Ustrzykach Górnych. To był czwartek 13 września 2007 roku. Pogoda bardziej listopadowa niż wrześniowa. Od kilku dni padało. Było zimno, w nocy temperatura spadła do zaledwie kilku stopni powyżej zera. Pogranicznicy z placówki w Ustrzykach Górnych na pasie granicznym spotkali młodą kobietę z małym chłopcem na rękach. Była wyczerpana, zmarznięta, w szoku. - Chłopaki nie mogli się z nią dogadać. Ale zrozumieli, że na granicy zostały jej dzieci i trzeba po nie iść. Sprowadzili ją na dół, zabrali samochodem do placówki - opowiada Faber. Kobieta nie potrafiła powiedzieć, gdzie dokładnie są jej córki, jak daleko mogą być od miejsca, w którym znaleziono ją, ale jej słowa postawiły wszystkich na baczność. W placówce zarządzono natychmiastowe poszukiwania. - To był rejon Wołosatego. Trzeba było iść do góry i przejść wzdłuż granicy - mówi pogranicznik. Zaczął od miejsca, w którym kobietę wsadzono do samochodu. Faber był razem z kolegą, ale ten został daleko w tyle. - Biegliśmy z pieskiem cały czas. Gdyby nie on, nie znalazłbym ich. Leżały w zagłębieniu terenu niedaleko słupka numer osiemdziesiąt dwa, przykryte liśćmi paproci. Odsunąłem paprocie, dziewczynki miały otwarte oczy. Te Pamiętam to spojrzenie do dziś. Mam dwoje dzieci, były w tym samym wieku. Dwie dziewczynki leżały jedna przy drugiej, trzecia leżała na nich. Nie żyły. - Głos Adama Fabera się załamuje. Dziewczynki znajdowały się nad Wołosatem, w masywie Wołczego Berda, na wzniesieniu o wysokości 1163 m Faber powiadomił placówkę, że znalazł dzieci. Usłyszał polecenie: ,,Zostań na miejscu, czekaj na prokuratora". - Przykryłem je z powrotem tymi paprociami. Pilnowałem ich. Po kilkudziesięciu minutach dołączył do mnie kolega, było nas dwóch do pilnowania. Siedzieliśmy tam sześć godzin. W międzyczasie pojawili się Ukraińcy, pewnie nasi ich powiadomili. Przyszły ich dwa patrole. W jakim celu? Nie wiem - zastanawia się pogranicznik. Pamięta, że było bardzo zimno, mżyło, a momentami padało. Marzli. Zastanawiał się, czy nie rozpalić ogniska. - Nie zrobiliśmy tego. To byłoby jakoś nie tak wobec tych dziewczynek. Po kilku godzinach na miejsce dotarł prokurator, przyjechali goprowcy. Ratownicy z GOPR-u zwieźli ciała dziewczynek na specjalnej przyczepce ciągniętej przez quada. - My zeszliśmy pieszo na dół. Przeżycie tego to było straszne. Czegoś takiego nie doświadczyliśmy nigdy, to była trauma. Mieliśmy potem spotkanie z psycholog z Przemyśla, przyjechała następnego dnia. Zaleciła nam, żeby opowiedzieć jeszcze raz o tym, co się wydarzyło, i jeszcze raz, nie dusić tego w sobie. Może i pomogło. Ale te dzieci będę pamiętał już zawsze - zapewnia Adam Faber. Dziewczynki miały na imię Chawa, Sieda i Elina. Chawa była najstarsza. Urodziła się w 1994 roku, dzień po tym, jak Rosjanie zbombardowali Grozny i wybuchła pierwsza wojna rosyjsko-czeczeńska. Potem urodziły się Sieda, Elina i Magomed, na którego wołali w domu Emi. Mieszkali w Szali, dwadzieścia kilometrów od Groznego. Ich rodzice, Kamisa i Pasza, mieli dość strachu i biedy. Od rodziny i znajomych słyszeli, że na Zachodzie ludzie normalnie pracują i żyją w spokoju. Oni też tego chcieli. Nie dla siebie, dla dziewczynek i Emiego, dla dzieci. Zdecydowali, że uciekną. Najpierw do Austrii, bo tam mieszkał wujek Paszy, a potem do Szwecji. Pierwszy z Czeczenii wyjechał Pasza. Udał się na Ukrainę, żeby znaleźć tam kogoś, kto przeprowadzi Kamisę i dzieci przez granicę. Miał wyjechać do Austrii legalnie i na miejscu załatwić im wizy. Mężczyzna, którego znalazł, był celnikiem. Obiecał, że dowiezie Kamisę z dziećmi blisko granicy, a potem lasem przeprowadzi ich na Słowację. Miało być łatwo i bezpiecznie. Wziął 2200 dolarów, kolejne 500 miał dostać, gdy uciekinierzy dotrą na miejsce. Trzydziestosześcioletnia Kamisa przyjechała z dziećmi na Ukrainę, dowieziono ich ciężarówką do jakiejś miejscowości. Tu czekało na nich trzech mężczyzn, z którymi poszli w góry. Droga była ciężka, padało, przechodzili rzekę w bród. Przemoczeni i zziębnięci spędzili noc w stodole w jakimś gospodarstwie. Kamisa przykryła dzieci sianem, żeby je trochę ogrzać. Przewodnicy spali w domu. Rano poprowadzili ich dalej. Mówili, że dojdą do miejsca, w którym Kamisa zobaczy słowacką wioskę. Potem znów była ciężka wędrówka przez góry. W pewnym momencie mężczyźni pokazali im graniczne słupki, powiedzie
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura faktu i reportaż |
Wydawnictwo: | Muza |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.