- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rynistycznych OBriana. Sprawdziwszy starannie wszystko, ruszyłem do Brunona, ale wtedy coś mnie tknęło. Nie umiałem tego nazwać, choć w przeszłości zdarzyło mi się już kilkukrotnie. Dziwne uczucie, jak gdyby moje oczy zauważyły coś, ale nie były w stanie przekazać tego umysłowi. Jakby jakaś ważna rzecz, istotna obserwacja utkwiła tuż poza zasięgiem myśli. Wróciłem najpierw do kuchni, potem przeszedłem do salonu, słysząc, jak za moimi plecami Bruno wchodzi do łazienki. Nauczony doświadczeniem pomyślałem, że pewnie zniknie tam na co najmniej godzinę, a skoro jest tak zmęczony, będę musiał przynajmniej kilka razy sprawdzić, czy nie zasnął w wannie i się nie topi. Jednak na razie wciąż walczyłem z tym dziwnym uczuciem. Pod wpływem impulsu wyłączyłem światło i spojrzałem za okno. Stali za drewnianym płotem; była ich dwudziestka, może więcej. Równo, jeden obok drugiego, wszyscy z szeroko otwartymi, niezdrowo żółtymi oczami. Poruszali ustami, jakby coś żuli, i wpatrywali się nie w dom, nie w okno, a prosto we mnie. Wtedy też dostrzegłem to, co wcześniej mi umykało. Ślady na szybie. Odciski dłoni o nienaturalnie długich palcach, odbicie głowy i rozciągniętych ust. Naraz usłyszałem bzyczenie, to przybierające na sile, to znów słabnące, raz niskie, niemal basowe, a po chwili na granicy histerycznego pisku. Miałem wrażenie, że potężny rój pszczół próbuje naśladować ludzkie dźwięki, mówić niezrozumiałe dla mnie słowa. Po chwili dotarło do mnie, że to najprawdopodobniej te same słowa, które wymawiał człowiek na przystanku, gdy próbowałem czytać z ruchu jego warg. I ledwie to sobie uświadomiłem, świat najpierw zaczął śnieżyć jak ekran starego telewizora podczas burzy, a następnie rozpadł się, rozsypał niczym konfetti. Za nimi, wydając dźwięk naprężanej gumy, obrzydliwa ciemność membrany świata podrygiwała jak nasmarowany łojem czarny balon. Napierały na nią jedna po drugiej istoty o długich palcach i pociągłych twarzach. Niewiele myśląc, skoczyłem ku łazience. O ile jednak pierwszy i drugi sus udały się bez przeszkód, o tyle przy trzecim uderzyłem w miękką, niewidzialną barierę. Naparłem na nią jak na ścianę namiotu, wpiłem palce w zakrzywioną materię powietrza i krzyknąłem najgłośniej, jak potrafiłem, imię mojego przyjaciela. Przemknęło mi przez głowę, że stałem się dzieckiem w magiczny sposób uwięzionym w balonie. Potem pomyślałem, że w jakiś pokrętny sposób, zakrzywiając nie tylko przestrzeń, lecz także czas, to ja jestem stworem, którego dostrzegłem wcześniej między drzewami w lesie, że to był mój niemy, ostrzegawczy krzyk. A później zapadłem się w ciemność. *** Gdy się ocknąłem, stałem obok włącznika światła w salonie, wciąż wpatrując się w okno, za którym nikogo nie było. Zniknęły też ślady na szybie, świat znowu był spójną całością, a nie rozsypanym na podłodze konfetti, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Przecież nie mogło mi się zdawać. To wszystko było zbyt realne, zbyt prawdziwe, opuszki palców wciąż czuły zetknięcie z rozedrganą powłoką, w uszach wciąż miałem echo bzyczenia, jęku membrany i mojego własnego krzyku. Szybko przebiegłem po wszystkich pomieszczeniach prócz łazienki, szukając jakiegokolwiek śladu upiornej niezwykłości, ale nic takiego nie znalazłem. Wróciłem więc do salonu, włączyłem światło i w tym momencie pojawił się Bruno z telefonem w dłoni. Z wyraźną irytacją to przykładał go do ucha, to znów zerkał na ekran. ,,No co jest, przecież mam pełen zasięg", mruknął. ,,Poczekaj, ja spróbuję", powiedziałem i również spróbowałem się z kimś skontaktować. Ale ani on, ani ja nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Wtedy też zawył wiatr, głośno załopotała chroniąca grządki folia ogrodowa uwolniona spod ciężaru kamieni przygniatających ją do ziemi. Coś uderzyło o szybę, więc obaj odwróciliśmy się gwałtownie, chcąc zidentyfikować źródło hałasu. W tej samej chwili z oddali dobiegł nas głośny, miarowy dźwięk. Kościelne dzwony. *** Słyszałem dźwięk dzwonów w zasadzie w każdych okolicznościach i dlatego wolno mi chyba stwierdzić, iż nauczyłem się rozróżniać ich melodie zależne od emocji, jaką głoszą. Inaczej bowiem brzmi ten sam dzwon, gdy głosi radość albo żałobę, gdy bije na trwogę i gdy zagrzewa do boju. Zupełnie jak człowiek. To samo serce, ten sam głos, tysiące uczuć i sposobów ich wyrażenia. Taki dzwon, jak ten w Głuszycach, słyszałem jednak po raz pierwszy. Była w jego niesionym wiatrem metalicznym brzmieniu weselna radość doprawiona jednocześnie goryczą pogrzebu, jakby zapowiadał ślubną uroczystość na zgliszczach. Radość z upadku, z przemijania, gnicia, rd
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy |
Wydawnictwo: | SQN Sine Qua Non |
Rok publikacji: | 2019 |
Liczba stron: | 288 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.