- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.my, panie doktorze, że pan dzisiaj nie przyjmuje") i tata przyjął ich oczywiście, a Weronika, głaszcząc zapakowany tapczanik, czekała, aż tata skończy. Przyszedł wreszcie, rozpakował tapczanik i ustawił go blisko okna -- zgodnie z życzeniem Weroniki, która chciała, żeby stał gdzie indziej niż jej dziecinne łóżeczko. A potem Weronika, mama i tata sprawdzali, czy jest wygodny, i znowu było świątecznie i tak domowo jak nigdy. Był wygodny, naprawdę wygodny, wszyscy tak uważali, nawet Albert -- miś, do którego przytulała się Weronika, kiedy nie było przy niej Iris -- Albert też wolał tapczanik niż stare łóżeczko. Tylko Iris nieufnie obwąchała nowy nabytek, a potem wróciła na swój stary fotel. Ale kiedy pościelono tapczanik, Weronika wyciągnęła się na nim, a rodzice wyszli już z pokoju, Iris wskoczyła na poduszkę, a dziewczynka wtuliła się w nią jak zawsze i wdychając zapach kotki wymieszany z zapachem świeżej pościeli, nowego tapczanika i maminych perfum, poczuła, że tak właśnie pachnie szczęś Ach, gdyby mogła zamknąć ten zapach w butelce, miałaby magiczne lekarstwo na smutek! Tak bardzo żałowała wtedy, że nie jest czarodziejką... Pomarańczowy tapczanik wchłonął jednak chyba trochę szczęścia i Weronika naprawdę bardzo go polubiła. Mores zresztą też. Po powrocie ze swoich wielodniowych kocich wypraw wyciągał się na nim jak długi, przymykał oczy i mruczał. Zachęcona tym mruczeniem Weronika czasami siadała obok i próbowała go przytulić albo pogłaskać, ale wtedy natychmiast przestawał mruczeć i poruszał nerwowo ogonem. O nie, nie zamierzał tolerować żadnych pieszczot, kiedy nie miał na nie ochoty. Za to kiedy miał, wskakiwał Weronice na kolana, a ona szczęśliwa, że została wybrana, potrafiła siedzieć tak bardzo długo, głaszcząc go powoli, miarowymi ruchami, tak jak lubił; i nawet kiedy cierpły jej nogi, nie ruszała się, żeby nie spłoszyć kota. Mores łaskawie pozwalał na te pieszczoty, a gdy już mu się znudziło, bez uprzedzenia zeskakiwał z kolan i odchodził. Nigdy nie reagował na ,,kici, kici", znikał na kilka dni, wracał, kiedy mu się podobało, nierzadko ze skaleczoną łapą lub podrapanym pyskiem. Bo Mores był kotem walecznym. Gdy tylko się pojawił, od razu nauczył okoliczne koty moresu (stąd jego imię). Od tej pory omijały ich podwórko szerokim łukiem. A Weronikę nauczył, że z kotem należy się liczyć. O tak, Mores był zupełnie inny niż Iris. Pieszczoty z Iris były codziennością, pieszczoty z Moresem -- świętem. Potem były w życiu Weroniki inne koty: kapryśna Esmeralda, leniwy Barnaba, zaczepny Diki. Właściwie zawsze był w domu jakiś kot, bo rodzice uważali, że obecność zwierząt dobrze wpływa na dziecko. Weronika, która nie chodziła do przedszkola (przedszkole znajdowało się w przeciwnym kierunku niż szpital, poza tym rodzice uważali, że przedszkole to wylęgarnia zarazków) i prawie nie miała kontaktów z dziećmi (w sąsiedztwie dzieci nie było, a kuzyni, których spotykała przy okazji rodzinnych uroczystości, mieli po kilkanaście lat), myślała, że tak jest wszędzie; że wszyscy rodzice biegają z pracy do gabinetu i że w domach innych dzieci też ciągle zmieniają się opiekunki, i wtedy nagle zamiast pani Czesi zjawia się pani Halinka, a pani Czesia nie przychodzi już nigdy, chociaż obiecała, że pokaże Weronice zdjęcie swojego kota -- Weronika tak bardzo chciała je zobaczyć, bo zupełnie nie mogła sobie wyobrazić swojej opiekunki z tym kotem, że ona go głaszcze albo trzyma na kolanach; wyobraźnia podsuwała jej tylko obraz pani Czesi przepędzającej kota miotłą. Weronika myślała, że wszystkie dzieci mają koty. Była o tym święcie przekonana, toteż gdy w odpowiedzi na pytanie: ,,Jak się nazywa twój kot? " -- zadane Agnieszce, rówieśniczce poznanej przed chwilą na imieninach pani Teresy, znajomej rodziców -- usłyszała: ,,Ja nie mam kota", po prostu nie mogła w to uwierzyć. -- Jak to? Nie masz kota, który się tobą opiekuje? -- Co? -- Naprawdę nie masz kota? -- Nie! Za to ty masz na pewno! W głowie! -- zdenerwowała się Agnieszka. A potem wszystkie dzieci zaczęły się śmiać. Najpierw Krzysiek, który ciągle wycierał nos w rękaw, po nim Agnieszka, Mariusz, Ania, a w końcu i Małgosia. Małgosia, o której Weronika pomyślała, że chciałaby zaprosić ją do domu. I mogłyby razem bawić się w sklep albo w szpital, w co tylko Małgosia by chciała. I pokazałaby jej swoje zabawki. A może nawet opowiedziałaby jej bajkę o tęczowych ludziach. Bajkę, którą Weronika sama wymyśliła. I nikomu jej jeszcze nie opowiadała. Ale Małgosi mogłaby opowiedzieć. Tak myślała przedtem. Ale teraz, kiedy Małgosia śmiała się razem z innymi, Weronika już nie chciała się z nią bawić. Wcale. -- Co się stało? -- usiłowała dowiedzieć się od dzieci pani Teresa,
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet |
Wydawnictwo: | MG |
Wydawnictwo - adres: | dorota.mg@gmail.com , http://www.wydawnictwomg.pl , PL |
Rok publikacji: | 2012 |
Liczba stron: | 232 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.