- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Wiele ich od nas różni, nie tylko fizjologia. Na jedenastej kondygnacji ukazały się pierwsze elementy Azylu: złożony system pomp utrzymujących jego temperaturę i skład atmosfery. Zamiast policji widać tu było lekarzy, białe uniformy w miejsce brązowych. Na czternastej kondygnacji Rafferty zszedł z sunącej w górę pochylni. Cussick ruszył za nim. - Wzywali pana - odezwał się do Raffertyego jeden z lekarzy. - Są ostatnio bardzo zdenerwowani. - Dzięki - rzekł Rafferty, po czym zwrócił się do Cussicka: - Może ich pan obserwować na tym ekranie. Nie chcę, żeby pana widzieli. Nie powinni wiedzieć o policyjnej ochronie. Odsunął się fragment ściany. Za nim ukazało się wypełnione kłębami pary niebieskozielone wnętrze Azylu. Cussick przyglądał się, jak doktor Rafferty przechodzi przez śluzę do leżącego poza nią sztucznego świata. W jednej chwili jego wysoką postać otoczyło siedem dziwacznych karykatur, chochlikowatych karzełków płci obojga. Cała siódemka była wzburzona, a ich wątłe, ptasie klatki piersiowe falowały pod wpływem emocji. Zaczęli coś tłumaczyć piskliwymi, podniesionymi głosami, gestykulując zawzięcie. - O co chodzi? - przerwał im Rafferty. W nagrzanym, parnym powietrzu Azylu z trudem łapał oddech. Po jego poczerwieniałej twarzy spływały krople potu. - Chcemy stąd odejść - zapiszczała kobieta. - I odchodzimy - zawtórował jej mężczyzna. - Tak postanowiliśmy. Nie możecie trzymać nas tu w zamknięciu. Mamy swoje prawa. Przez chwilę Rafferty omawiał z nimi sytuację, po czym odwrócił się gwałtownie i ruszył z powrotem ku śluzie. - To mój limit - wymamrotał, ocierając czoło. - Mogę wytrzymać tam trzy minuty, potem amoniak zaczyna działać. - Zamierza pan im pozwolić, by spróbowali? - zapytał Cussick. Rafferty zwrócił się do techników: - Uruchomcie Furgon. Niech będzie gotowy, żeby ich zebrać, kiedy padną. Furgon to ich komora respiracyjna - wyjaśnił Cussickowi. - Nie ma wielkiego ryzyka. Są delikatni, ale zdążymy ich pozbierać, nim stanie im się krzywda. Nie wszyscy mutanci opuszczali Azyl. Prowadzącą do windy ścieżką ruszyły, uważnie stawiając kroki, cztery niepewne postacie. Pozostała trójka zatrzymała się w bezpiecznym miejscu, przy wyjściu, ramię przy ramieniu. - Ci troje są rozsądniejsi - powiedział Rafferty. - I starsi. Ten trochę tęgi brunet, który wygląda najbardziej po ludzku, to Frank. Problemy sprawiają nam najmłodsi. Przygotuję ich do zewnętrznych warunków stopniowo, żeby ich nadwrażliwe organizmy zdążyły się zaaklimatyzować, dzięki czemu nie będzie im groziło uduszenie albo zatrzymanie akcji serca. - Z troską w głosie dodał: - Proszę, niech pan oczyści ulice. Nie chcę, żeby ktokolwiek ich widział. Jest późno i nie powinno być zbyt wielu przechodniów, ale na wszelki - Zadzwonię do Secpolu - odparł Cussick. - Jak szybko da się to zrobić? - To kwestia kilku minut. Lotne oddziały szturmowe są w stałym pogotowiu ze względu na Jonesa i te bandy. Rafferty, uspokojony, oddalił się szybkim krokiem. Cussick rozejrzał się za policyjnym komunikatorem. Znalazł go, skontaktował się z biurem w San Francisco i wydał odpowiednie polecenia. Utrzymywał połączenie, dopóki aeromobilne oddziały policji nie rozlokowały się wokół mieszczącego Azyl budynku, a na ulicach nie rozstawiono zapór, po czym odszedł od komunikatora, żeby poszukać Raffertyego. Tymczasem czworo mutantów zjechało windą na parter. Chwiejnym krokiem, niczym ślepcy, szli za doktorem Raffertym przez hall ku szerokim drzwiom wiodącym na ulicę. W zasięgu wzroku, jak stwierdził Cussick, nie było żadnych samochodów ani przechodniów. Policji udało się oczyścić teren. Od ogólnej szarości odcinał się tylko jeden, mroczny kształt. To Furgon, z włączonym silnikiem, stał w pogotowiu. - Idą - odezwał się któryś z lekarzy, stając obok Cussicka. - Mam nadzieję, że Rafferty wie, co robi. - Wskazał palcem jedną z postaci. - Ta niemal ładna to Vivian, najmłodsza z kobiet. Ten chłopiec to Garry. Bardzo inteligentny i bardzo kapryśny. Tamten to Dieter, a obok niego Louis. Jest jeszcze jedno niemowlę, na razie w inkubatorze. Oni jeszcze o tym nie wiedzą. Cztery drobne postacie wyraźnie cierpiały. Półprzytomne, dwie z nich wstrząsane drgawkami, wlokły się żałośnie w dół schodów, usiłując utrzymać się na nogach. Nie uszły daleko. Pierwszy upadł Garry. Chwiał się przez chwilę na ostatnim stopniu, po czym runął twarzą na beton. Drżąc na całym swym drobnym ciele, próbował się jeszcze czołgać. Pozostali szli chodnikiem jak ślepcy, potykając się, nie patrząc na rozciągniętą między nimi postać, zbyt wyczerpani, by choćby ją zauważyć. - Rany - w
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, obcy |
Wydawnictwo: | REBIS |
Wydawnictwo - adres: | rebis@rebis.com.pl , http://www.rebis.com.pl , 60-171 , Żmigrodzka 41/49 , Poznań , PL |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 260 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.