- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.docie o dwóch dyrygentach wielkich orkiestr, sowieckiej i amerykańskiej. Spotykają się i dyrygent sowiecki mówi: -- U mnie w zespole jest tylu i tylu Żydów, a u was? -- Amerykanin na to: -- Ja nie mam pojęcia, nigdy mnie to nie interesowało! W pamięci znajduję jeszcze kilka nazwisk z mojego grona pedagogicznego. Dwóch dobrych łacinników, Auerbach i Rappaport, obaj zabici zostali przez Niemców -- Rappaport był łagodnym staruszkiem, za to Auerbach wydawał mi się bardzo groźny. Wspomniany już profesor fizyki, Lewicki, któremu podpowiadałem temperaturę zamarzania rtęci; sześć razy mu podpowiedziałem, aż wreszcie dał mi porządnie po głowie, żebym przestał. Pani Maria Lewicka, polonistka, nie mająca z Lewickim poza nazwiskiem nic wspólnego, która nigdy nie dawała mi skończyć moich wypracowań na wolne tematy i wypisywała o nich na pół strony różne wspaniałe rzeczy. Dyrektorem był Stanisław Buzath, który prosił przed śmiercią, by jeśli Lwów będzie znowu polski, przyjść nad jego mogiłę i cicho mu o tym powiedzieć. Profesor Starzewski, komendant hufca harcerskiego. Nauczyciel gimnastyki, oficer rezerwy Kajetan Janowicz. Mieliśmy też wśród grona pedagogicznego rozmaitych artystów -- jeden się nazywał Knobloch, od tak zwanych robót ręcznych. Oczywiście katecheta. Czy jeszcze ktoś? Nie pamiętam. -- Zapytam, jak ów sowiecki dyrygent: jakie były proporcje narodowościowe wśród uczniów? -- Na trzydziestu chłopców mniej więcej jedna czwarta albo jedna piąta to byli Żydzi, dwie albo trzy piąte Polacy, reszta Ukraińcy. Tak mi się dzisiaj zdaje -- dokładnie powiedzieć nie potrafię. Wojna doprowadziła do zerwania wszelkich kontaktów. Niedawno przyjechał z Ameryki jakiś nie znany mi bliżej człowiek, który za oceanem prowadzi wytwórnię sprzętu medycznego, i koniecznie chciał się ze mną widzieć; powoływał się na czasy gimnazjalne. Nie poszedłem na to spotkanie; nie przypominałem sobie, o kogo chodzi, a sztuczne, po sześćdziesięciu latach, ożywianie zamarłych kontaktów wydaje mi się pozbawione sensu. Nasze drogi zupełnie się rozeszły. Owszem, pamiętam, że jeden z kolegów Ukraińców pożyczył ode mnie Komizm Bystronia i nigdy nie oddał -- do dziś żałuję, bo było to przedwojenne wydanie, a wznawiając tę książkę po wojnie, szereg rzeczy usunięto. -- Czy świadom pan był, czym dla Ukraińców jest cerkiew Świętego Jura, gdzie miał swoją siedzibę metropolita Szeptycki? -- Tak, ale jej nie odwiedzałem. Co niedzielę spacerowaliśmy z ojcem aleją Mickiewicza od Brajerowskiej w górę, aż do murów otaczających Jura -- ale do środka nie wchodziliśmy. Wiem, że gdy za niemieckiej okupacji zaczęły się polsko-ukraińskie rzezie, kiedy to polskie podziemie zastrzeliło mojego profesora fizyki Łastowiećkiego, a Ukraińcy odpowiedzieli zabójstwem histologa profesora Bolesława Jałowego, wtedy czołowy polityk ukraiński Pańczyszyn schronił się u Jura właśnie -- i tam umarł na serce. Aż trzech ukraińskich lekarzy podpisało akt zgonu, żeby tej śmierci nie uznano za dalszy ciąg polsko-ukraińskich porachunków. -- W felietonach wspomina pan, że studiując podczas wojny medycynę, przygotowywał się pan do egzaminów na Cmentarzu Orląt -- a czy w czasach gimnazjalnych też pan chodził na ten cmentarz? -- Naturalnie, ale najlepiej pamiętam go właśnie z lat wojny, łącznie z napisami na niektórych nagrobkach, nie żebym się ich specjalnie uczył, tylko dlatego, że tyle tam godzin spędziłem w piękne dni słoneczne. Lubiłem tam chodzić, choć sentencja na kolumnadzie -- Mortui sunt, ut nos liberi vivamus --brzmiała za sowieckich czasów jakoś Chętnie siadywałem przy grobie, na którym umieszczono wiersz: ,,Na wiosny idącej gody Ciężki ująwszy swój młot Wykuję jeden dzień młody i jeden najwyższy lot". Zapamiętałem też kamienną wnękę ze śmigłami: leżeli tam podobno amerykańscy lotnicy, którzy spieszyli na odsiecz Lwowa. Czy rzeczywiście -- nie wiem, dla mnie była to zamarła i zastygła w kamień historia. Kiedy wyjeżdżałem ze Lwowa, Cmentarz Orląt był jeszcze nietknięty, nikt nie wpadł na tak świetną myśl, by prowadzić walkę z nieboszczykami. O późniejszym jego losie tylko czytałem, nie chciałem go oglądać, tak jak nigdy nie chciałem odwiedzić powojennego Lwowa. Wiele już razy tłumaczyłem, dlaczego. Nie chodzi o kultywowanie jakichś antyukraińskich resentymentów. Kiedy zwróciło się do mnie ukraińskie wydawnictwo ,,Kameniar" -- ,,Kameniar" to zdaje się z wiersza Iwana Franki -- o prawo do publikacji jednej z moich książek, ale bez honorarium, bo nie mają pieniędzy -- zgodziłem się. Podobnie jak redaktor Giedroyc, uważam, że Ukrainę trzeba wspierać, bo jej niepodległość jest jedną z gwarancji naszej niepodległości. -- Zbliżała się wojna -- czy miał pan poczucie zagrożenia? Czy dostrzega
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wywiady i rozmowy |
Wydawnictwo: | Cyfrant |
Rok publikacji: | 2015 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.