- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Dzieci z Bullerbyn". Twierdzi, że to książka trochę jakby o niej, tylko napisana 50 lat wcześniej. Tak jak w małej szwedzkiej wiosce zimy w Ropkach były srogie. Nikt nie odśnieżał. Razem z sąsiadką same wydeptywały drogę do szkoły. ,,Córka była nieobecna w szkole z powodu fatalnej pogody" - pisała mama na usprawiedliwieniu, gdy ich wioska na kilka dni była odcięta od świata. - W okolicy grudnia darło się pierze. Cały dom zaczynał przypominać ten biały, magiczny świat za oknem. Wszystkie meble, naczynia, ubrania pokryte były piórami. Zimą marzyłam o wiośnie. O chwili, kiedy zdejmę kozaki, założę spódniczkę i pionierki - wspomina. W domu gotowało się bardzo skromnie. Na stole najczęściej gościły purée z ziemniaków i zasmażana kapusta. Mięso pojawiało się od święta (jedna świnia na rodzinę na rok). Byli praktycznie samowystarczalni. Wiosną i latem jadało się świeże warzywa oraz owoce. Jesienią i zimą zgromadzone zapasy: głównie ziemniaki, kasze, mąki i ugniecioną własnymi stopami kapustę. Suszyło się też owoce. W wędzarni przy potoku dymnym aromatem przechodziły jabłka, śliwki i gruszki. Dziadkowie opowiadali, że na wsi przed wojną często chodziło się głodnym. Namówić jednak kogoś do poczęstowania się posiłkiem było trudno. Łemkowski savoir-vivre nakazywał odmawiać poczęstunku do momentu, kiedy gospodarz zaprosi po raz trzeci. ,,Bierzcie, jedzcie i nie dajcie się prosić" - padała zachęta. Ludzie mieli niewiele, ale chętnie się dzielili. Byli też bardzo honorowi i dumni. Grażyna śmieje się, że na niektórych wsiach w gościnę przychodziło się nawet z własnymi sztućcami! - Pewnie wydaje się wam, że żyło nam się trudno? Wcale tak tego nie postrzegam. Pracowało się od świtu do nocy, ale to było normalne. Ludzie byli zdecydowanie szczęśliwsi niż dzisiaj. Od momentu wyjazdu na studia czułam, że wrócę. Życie w mieście związane było z nauką. Wiedziałam, że to coś tymczasowego. Choć Hania, moja najstarsza, dziś 17- letnia córka urodziła się w mieście, budowaliśmy już z Michałem ten dom, tu, na ziemi moich przodków. Mąż pochodzi z warszawskiego Żoliborza, ale poznaliśmy się tutaj, w Ropkach, które go zauroczyły - podkreśla. Właścicielka Swystowego Sadu nie wyobrażała sobie wychowywania dzieci poza rodzinną wioską. Kolejna dwójka, Mela i Julek, mieszka w niej od urodzenia. Do domu na wzgórzu przeprowadzili się, gdy Hania miała roczek. - Maniuś, sąsiad, podjechał bryczką, żeby nas przeprowadzić. Mama z babcią stały na ganku i szlochały, choć przenieśliśmy się tylko dwa gospodarstwa dalej - dodaje. W przedwojennym sadzie założonym przez Łemka Petra Swysta przyjmują dziś ludzi z całego kraju. Przyjeżdżają stali bywalcy, najczęściej z dużych miast, by odpocząć i cieszyć się ciszą. Kochają łemkowską gościnność i kuchnię właścicielki. Choć jej kulinarne umiejętności wykraczają zdecydowanie poza rodzime smaki i przyprawy, do dziś z łezką w oku wspomina babcine hałuszky. - Ręcznie robione łazanki gotuje się i polewa sosem z rozsmażonej na maśle marmolady śliwkowej (najlepiej z owoców rosnących w okolicznym sadzie). Pycha - kończy i wstaje zaparzyć filiżankę Swystowy Sad w Ropkach znajduje się w sercu ziemi łemkowskiej. Rozmawiając z Grażyną i Michałem, widząc, ile serca wkładają w to miejsce i z jakim pietyzmem pielęgnują tradycję, zrozumieliśmy, jak ważne w życiu każdego człowieka są korzenie. My przez długie lata nie przywiązywaliśmy specjalnej wagi do tradycji czy pochodzenia. Przekładało się to również na sposób gotowania. Orientalne przyprawy i składniki były nam bliższe niż te swojskie, W Swystowym Sadzie jedzenie robi się na starej kuchni opalanej drewnem. Wtedy nawet dania z najprostszych składników nabierają nowego smaku. Czy nie podobnie dzieje się z ludźmi, którzy mają szacunek dla swoich przodków? Kiedy wiemy, kim są, skąd pochodzą, kim byli ich dziadkowie, pradziadkowie, a nawet ich rodzice? Gdy zaczynamy rozumieć, ile energii włożyli w pracę, w rodzinę, w życie. Kiedy w końcu odczuwamy płynące z głębi serca szacunek i wdzięczność (nawet za te trudne momenty i niechlubne historie, bo one doprowadziły nas do chwili obecnej), czujemy się kompletni. Wszystkie elementy układanki są na właściwym miejscu. Prościej jest nam zrozumieć naszą historię i nie wpadać w utrwalone przez lata ,,rodzinne schematy". W Swystowym Sadzie prócz szacunku do przodków i kulturowego dziedzictwa zafascynowała nas również nawiązująca do tradycji kuchnia, a zwłaszcza dania przygotowywane z różnych rodzajów mąki i kasz. Tego typu potrawy jadali kiedyś głównie chłopi i biedota (ich dieta była zdecydowanie zdrowsza od mięsnej i tłustej kuchni pańskiej). Na Kurpiach królowała kasza jaglana. Na Podlasiu serwowano kisiel owsiany. Na Kresach
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | kulinaria |
Wydawnictwo: | Agora |
Rok publikacji: | 2014 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.