- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Spis treści Karta redakcyjna Od Autora Dedykacja Motto 1. Tak było 2. Czy tak być musiało? 3. Syberia, 4. Niezwykłe losy zwykłej książki kucharskiej 5. Basia ,,Sybiraczka" Słowo od Wydawcy Nota o autorze Przypisy Projekt okładki: Jacek Woźniak Zdjęcie na okładce: Jerzy Paszkowski Redakcja: Barbara Żebrowska Korekta: Joanna Wysłowska Redakcja techniczna: Andrzej Leśkiewicz Zdjęcia ilustrujące tekst z prywatnego archiwum autora Copyright (C) Zbigniew Domino Copyright (C) Wydawnictwo Studio EMKA Warszawa 2019 r. Wszelkie prawa, włącznie z prawem do reprodukcji tekstów w całości lub w części, w jakiejkolwiek formie - zastrzeżone. Wydawnictwo Studio Emka ISBN 978-83-66142-53-4 Skład i łamanie: Anter Poligrafia Konwersja: eLitera Od autora Z góry zastrzegam i informuję Czytelników, że ,,Sybiraczka" nie jest typową fabułą. Wszystko bowiem, o czym tutaj opowiem, polega na prawdzie. Opisuję fakty i zdarzenia prawdziwe. Aby w miarę ściśle, realnie je opowiedzieć, dobieram tylko własne określenia i słowa. Zwłaszcza w dialogach, bo nikt mi nie uwierzy, że po upływie mnogich lat mogłem je dokładnie spamiętać. Wyznaję też, że w tej opowieści, jak chyba w żadnej innej z moich książek, zwierzam się, opowiadam dzieje własne i mojej rodziny. To bardzo osobista opowieść. To nie autorski ekshibicjonizm, tylko niezbędna potrzeba. Ilustruję też ,,Sybiraczkę" kilkoma fotografiami moich najbliższych. Kilkoma tylko, bo jedynie te, zwłaszcza przedwojenne, po powrocie z Sybiru, dostałem od rodziny. Sądzę, że te zdjęcia dopowiedzą to, czego nie ująłem słowami. I jeszcze jedna, dość zaskakująca, zwłaszcza dla Czytelników, informacja. Otóż główną bohaterką tej opowieści KSIĄŻKA! Podręczna, przedwojenna książka kucharska mojej mamy, Antoniny Domino, zmarłej na Sybirze. Książka, której niezwykłe losy i perypetie mogą zadziwić niejednego. Pamięci mojej żony Barbary Domino, która ,,Sybiraczką" troskliwie się opiekowała, tę opowieść poświęcam. Autor Odważnym w życiu trzeba być, Ze strachem w sercu trudno żyć. I mężnie w życiu staczać bój, Za prawdę i za honor swój. To przesłanie zapisała moja matka - Antonina Domino - na jednej ze stron ,,Sybiraczki". 1. TAK BYŁO To nie był sen. To była ponura rzeczywistość. A to, co się tamtej nocy z naszą rodziną wydarzyło, było tak zaskakujące i wręcz nie do pomyślenia, że nawet w koszmarnym śnie nie mogło się przyśnić. No bo kto z nas mógł wyśnić, a tym bardziej pomyśleć, ż Zimowa głęboka noc. Uśpiony dom. Nagle budzę się, wyraźnie przestraszony. Czuję i słyszę, że w naszym domu dzieje się coś niezwykłego. I nie tylko w domu, ale i na podwórku. Słyszę wściekłe ujadanie Nera, naszego wilczura, spuszczanego na noc i szorującego po drucie, pilnującego obejścia. Dochodzą jakieś gromkie głosy. Nero szaleje. Słyszę strzał. Jeden, drugi. Skowyt i Nero milknie. Zaraz potem walenie, łomotanie do drzwi i żądanie, żeby otwierać. ,,Otwierać, tu milicja!" Po polsku. ,,Zaraz, zaraz", odkrzykuje ojciec. W kalesonach, na bosaka próbuje zapalić naftową lampę. Mama też wstaje i żegna się nabożnie. Budzi się mój mały, niespełna czteroletni brat Tadek i zaczyna płakać. Ojciec otwiera. Z ganku, wraz z kłębami mrozu, wpada dwóch radzieckich sołdatów, ze szpikulcami bagnetów na karabinach. Krzyczą: ,,Ruki w wierch!" i stawiają ojca pod ścianą. Mama płacze. Za sołdatami wchodzi oficer w białym podkożuszku i razem z nim dwóch miejscowych Ukraińców. Znamy ich. Jeden jest milicjantem z Tłustego, a drugi, Dyśko Borma, przewodniczącym worwolinieckiej Sielrady. Obydwaj mówią po polsku i, oprócz asysty, służą oficerowi jako tłumacze. Oficer pozwala ojcu opuścić ręce i domaga się wydania broni. ,,Nie mam broni". ,,Posmotrim, posmotrim". I nakazuje sołdatom rewizję. Ci szperają po domu, ale raczej dla pozoru. Oficer każe nam się ubierać. Dodaje, żeby ubrać się, ,,po tiepleje", czyli cieplej. Sam co chwila poprawia zakrwawioną dłoń, owiniętą jakąś szmatą, chyba chusteczką do nosa. Mama sięga do domowej apteczki po bandaż. ,,Zabandażuję panu". ,,Nie nada, pani, nie nada". Ale mama bandażuje mu tę rękę. ,,Proklataja sobaka ukusiła. Spasibo, pani, spasibo". Oficer wyjmuje z raportówki jakiś papier, sprawdza nasze nazwisko i imiona. Na koniec ogłasza, odczytuje to najważniejsze, że decyzją radzieckiej władzy zostajemy przesiedleni do innych rejonów ZSRR. Ukraińcy z grubsza nam to tłumaczą. ,,A tiepier sobirajties i pojedziom na stancju". To mama, czego nigdy nie zapomnę, to ,,na stancju" zrozumiała po swojemu. ,,Panie oficerze, po co nam jakaś tam stancja? Nie możemy tu zostać we własnym domu?" ,,Niet, pani, nielzia. Niech pani dzieci po tiepleje ubierze i wychodzimy". Mama wciąż jakby czegoś w tym oszołomieniu nie rozumiała. Umiałem już po ukraińsku, więc kojarzyłem też niektóre rosyjskie słowa. ,,Mamo, to nie taka stancja, o jakiej myślisz, tylko po rosyjsku to stacja kolejowa". ,,Panie oficerze, a co z naszą chudobą. Krowy, świnie, kury, kaczki. Kobyła nam się oźrebiła". Oficer lekceważąco macha ręką. ,,Zajmą się wszystkim, zajmą. Niech się pani cieplej ubierze". Ukraińcy to potwierdzają. Zrezygnowana mama wkłada płaszczyk Tadkowi. Ojciec zgarnia pościel i zwija w tobołek. Oficer się niecierpliwi: ,,Wychodzimy, wychodzimy". Mama w ostatniej chwili bierze jeszcze leżącą na komodzie swoją książkę kucharską. Oficer wyraźnie się tym zainteresował, zaniepokoił. ,,Co to za książka? Niech pani pokaże". Zaczyna ją przeglądać. ,,To moja książka kucharska. Może mi się tam przydać". Ukrainiec tłumaczy. Oficer kręci głową, uśmiecha się, macha ręką, oddaje mamie książkę i wychodzi. Sołdaty nas poganiają. ,,Bystrieje, bystrieje! Dawaj, bystrieje!" ,,Bystrieje i dawaj" to były pierwsze rosyjskie słowa, które od tamtej nocy utrwaliły się w mojej pamięci. Na zewnątrz siarczysty nadranny mróz. Kopne śniegi. Wsiadamy na sanie powożone przez ukraińskich sąsiadów. Nasze konie rżą w stajni. Krowy porykują. Na schodach ganku dostrzegam martwego, zakrwawionego Nera. Drżę z zimna i płakać mi się chce. Pod sołdackim konwojem wiozą nas na stację kolejową w Worwolińcach, gdzie razem z innymi Polakami z okolicznych wsi i polskich kolonii ładują nas do towarowych, bydlęcych wagonów. Małe zakratowane okienko. Rynna w podłodze zastępująca ubikację. Zasuwają, ryglują To wszystko, o czym opowiedziałem, działo się w nocy 10 lutego 1940 roku. W dniu, o którym polscy sybiracy tak śpiewają: Dziesiąty luty będziem pamiętali. Przyszli Sowieci, gdyśmy jeszcze spali. I nasze dzieci na sanie wsadzili. Wszystkich Polaków na Sybir W wagonie niektórzy się łudzili, że Sowieci przekażą nas Niemcom, na tereny przez nich okupowane. Ale już po kilku dniach podróży na wschód, zwłaszcza po przekroczeniu przedwojennej polskiej granicy nie było wątpliwości, że Sowieci ,,gonią", wywożą nas na Sybir. A za Uralem była już co do tego pewność. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść biograficzna |
Wydawnictwo: | Studio Emka |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.