- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.na niegodziwców wszelkiej maści. Jego Miłość Chojnacki uczciwie podzielił majątek wedle woli zapisanej przez ojca panien Skrzyneckich a swoją Elwirę pojął za żonę z wielkiej do niej miłości. Jak dobrze wiecie nie częsta to sytuacja i częściej takie sierotki do zakonów trafiają niźli na ślubny kobierzec. Co potem sądami się kończy i innymi nieprzyjemnymi ekscesami. Tuszę, iż nie napotkacie przeszkód w wykonaniu mej prośby i nie zabawicie tam zbyt długo. Jeśliby jakieś się jednak pojawiły piszcie, a postaram się wspomóc Waszmościów na tyle, ile będę potrafił z daleka. Jednakowoż pamiętajcie, by pierwej do Ichmość Państwa Wolińskich w odwiedziny jechać, bo może sprawy nie będą wymagać poświęcenia większego czasu i starczy rozmówić się z gospodarzami, tudzież wybadaniu na czym mają polegać wspomniane dziwne zachowania. Przekażcie ode mnie Jejmość Wolińskiej wyrazy uszanowania i zapewnienia, że jeśli zajdzie potrzeba to na opiekę i wszelką pomoc Tyszkiewiczów może liczyć. Pozostawiam Waszmościów w dobrym zdrowiu i czekam na wieści w obozie pod Brześciem, gdzie też czekam na powrót Waszmościów. Przyjaciel Waszmości Piotr Tyszkiewicz *** Kozak dumnie dosiadał darowanego mu przez pana konia, pięknego karosza o błyszczącej sierści i łabędziej szyi. Patrzył z góry na przewijających mu się przed oczami plebejów, zaczepnie spoglądał na kręcących się hreczkosiejów, kilku złajał za nie dość szybkie zejście mu z drogi. Znany był tutaj, więc nikt nie odpowiadał na zaczepki, tylko każdy pokornie schodził mu z drogi. Tym bardziej, że miał opinię furiata i szybkiego do szabli, jak to Kozak. Nawet starościńscy pachołkowie schodzili mu z drogi wiedząc, że próba egzekucji prawa, czy choćby uspokojenia dymiących gniewem łbów, w jego przypadku, najpierw skończy się guzami, potem interwencją jego pana i, na koniec, dodatkową służbą od starosty dającego w ten sposób wyraz swemu niezadowoleniu. Zastanawiał się, co uczynić z resztą dnia. Jako rękodajny i zaufany sługa Jego Wielmożności nie miał zbyt wiele obowiązków. Ot, jako człowiek od robienia szablą, zajmował się zwykłą robotą. A to jakiś zajeździk zorganizować, najlepiej tak by nikt potem nie powiązał wydarzeń z jego panem. A to jakąś bandę pobić, by bydła nie kradła. Po cichu staroście pomóc, jeśli to na rękę panu. Innymi słowy takie sobie zwyczajne rzeczy. W końcu, znudzony, wyjechał z Lublina. Nie natrafił ani na nikogo ze zwykłych sobie kompanów, ani na nikogo gotowego sprawdzić się z nim na szable. Dzień chyba jednak będzie zmarnowany, aczkolwiek jeszcze wiele może się zdarzyć. W końcu do zachodu słońca zostało jeszcze trochę czasu a pogoda na tyle dobra, mimo późnej jesieni, że nie ma co się pod dachem chować. Na to jeszcze będzie czas, jak nastanie grudzień i nowy rok. Przekroczył Bystrzycę i nieśpiesznie wjechał między zabudowania Bronowic. Minął starą, krzywą, otoczoną wianuszkiem zawodzących kościelne pieśni kobiet, kapliczkę i zatrzymał się przed równie wiekową, otoczoną wianuszkiem mężczyzn, karczmą. Znowu nikogo znajomego, przynajmniej na zewnątrz. Ale tym razem dwóch biboszy, w kontuszach i przy szabli, umilało sobie czas przewracając odzianego w łachmany dziada. Ten gramolił się usiłując uciec, ale kiepsko mu to wychodziło, jako, że był kulawy. Za każdym razem, gdy udało mu się stanąć na nogi, to przyskakiwał któryś i, zanosząc się pijackim śmiechem, podcinał mu, albo kij na którym się podpierał, albo nogi. Było to zabawne, ale trwało zbyt długo, więc w końcu się znudził. Ileż razy można przewracać tego samego dziada w błoto? - Panie, wspomóż mnicha w - niespodziewanie usłyszał za plecami. Obejrzał się. Za nim stał wsparty na sękatym kiju i odziany w brunatny habit mnich z łbem pokrytym bliznami jak poklejony garniec. Franciszkanin? - A czego ty?... - przerwał skrzywiony. Kiedyś pewna czarownica ostrzegła go przed takimi wędrownymi mnichami. Jak takiego zdenerwujesz, to i gotów urok rzucić, albo inną krzywdę uczynić. W głowie się to nie mieści, że tacy niby bogobojni braciszkowie, tak po prawdzie okazują się być diabelskimi sługami, ale kto ich tam wie. Specjalnie religijny nie był, ale swoje wiedział. Zwłaszcza, że mnisie czarostwo to dowód, iż tylko prawosławie jest prawdziwą wiarą. Z niechęcią sięgnął do sakiewki i rzucił franciszkaninowi kilka srebrnych monet. Mnich ukłonił się nisko dziękując i pobłogosławił go unosząc głowę tak, że na moment ujrzał jego twarz pod kapturem. Coś go uderzyło. Nie dosłownie, ale coś go uderzyło w obliczu braciszka. Miał wrażenie, że skądś znał tego człeka. Popatrzył za odchodzącym gorączkowo myśląc. Nie dawało mu to spokoju, bo nie mógł sobie przypomnieć, a miał odczucie, że powinien. Jako p
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, fantasy, inne |
Wydawnictwo: | Self Publishing |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 16.04.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.