- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.nie własną poezją. I tym, co usłyszał Fariśta, była również stara pieśń rozchodząca się po tym niezwykłym nocnym niebie, słowa pana Jamesa Thomsona, tysiąc siedemset-tysiąc siedemset czterdzieści osiem. - ...na rozkaz niebios - z nacjonalistycznie czerwonobiałosinych z zimna ust Ćamci dobywał się radosny śpiew - wzniooooosła się z lazuuuuuru morza. Przerażony Fariśta śpiewał coraz głośniej o japońskich butach, rosyjskich uszankach, niewzruszenie subkontynentalnych sercach, nie zdołał jednak uciszyć dzikiego recitalu Saladyna: - Anielski śpieeeeew zabrzmiał w przestworzach. Umówmy się: nie mogli się słyszeć, tym bardziej konwersować tudzież konkurować ze sobą w ten śpiewny sposób. Czyż było to możliwe, gdy coraz szybciej zbliżali się do Ziemi, a wokół nich rozlegał się ryk powietrza? Ale też umówmy się: to wszystko jednak się działo. Spadali w pędzie coraz-to-niżej-i-niżej i zimowy mróz oszraniający im rzęsy i stwarzający niebezpieczeństwo, że zamrozi serca, prawie już zbudził ich z delirycznego rozmarzenia, niebawem mieli sobie uświadomić cud śpiewu, deszcz kończyn i niemowląt, którego byli częścią, i przerażające przeznaczenie pędzące ku nim z dołu, gdy nagle uderzyło w nich, zmoczyło i natychmiast zmroziło skłębienie chmur w temperaturze zera stopni. Znaleźli się w czymś, co wyglądało na długi, pionowy tunel. Ćamća, schludny, sztywny i wciąż do góry nogami, ujrzał Dżibrila Fariśtę w luźnej fioletowej koszuli safari, jak płynie w jego stronę owym tunelem o ścianach z chmur, i już miał krzyknąć ,,Sio, tylko się do mnie nie zbliżaj", gdy coś go powstrzymało, zalążek czegoś rozedrganego i krzykliwego w trzewiach, zamiast więc wypowiedzieć słowa odrzucenia, rozpostarł ramiona i Fariśta wpłynął między nie, aż spletli się od stóp do głów, a siła tego zderzenia sprawiła, że zaczęli koziołkować w powietrzu jeden przez drugiego i wykonywać w duecie gwiazdy w tunelu, który prowadził do Krainy Czarów; a tymczasem z białego puchu wyłaniała się seria chmuroform przechodzących ciągłą metamorfozę, bogowie przemieniali się w byki, kobiety w pająki, mężczyźni w wilki. Napierały na nich hybrydowe stworzenia z obłoków, gigantyczne kwiaty o ludzkich piersiach dyndających z mięsistych łodyg, skrzydlate koty, centaury i Ćamća w swym półprzytomnym stanie wbił sobie do głowy, że on też przybrał właściwości chmur, stał się metamorficzny, hybrydowy, jak gdyby zrastał się z osobą, której głowa umościła się między jego nogami i której nogi oplotły jego długą, patrycjuszowską szyję. Ta osoba jednak nie miała czasu na tego typu ,,górnolotne deliberacje"; w ogóle na żadne -cje, zauważywszy wyłaniającą się właśnie z kłębów chmur postać olśniewającej kobiety nie pierwszej młodości, która siedziała spokojnie na latającym dywanie, ubrana w brokatowe, zielono-złote sari, z diamentem w nosie i lakierem chroniącym wysoko utrefione włosy przed ciśnieniem wiatru na tych wysokościach. - Rekha Merchant - pozdrowił ją Dżibril. - Co, zgubiłaś drogę do nieba? - Jakże nietaktowna uwaga wobec nieżyjącej kobiety! Ale za usprawiedliwienie niechaj posłuży przeżyty wstrząs i to spadanie na łeb, na szyję... Ściskając go za nogi, skonsternowany Ćamća wybąkał pytanie: - Co, u diabła? - Nie widzisz jej? - krzyknął Dżibril. - Nie widzisz jej przeklętego bucharskiego dywanu? Nie, nie, Dżibrilku, jej głos szepnął mu do ucha, nie spodziewaj się, że potwierdzi. Widzą mnie tylko twoje oczy, może popadasz w szaleństwo, co ty sobie myślisz, ty namakulu, ty kawałku świńskiego gówna, ukochany mój. Wraz ze śmiercią pojawia się szczerość, najdroższy, mogę więc zwracać się do ciebie prawdziwymi imionami. I gdy Rekha z chmur cedziła kwaśne słówka, Dżibril znów zawołał do Ćamci: - Cmokierku? Widzisz ją czy nie? Saladyn Ćamća niczego nie widział, niczego nie słyszał, niczego nie powiedział. Dżibril musiał samotnie stawić jej czoło. - Nie powinnaś była - upomniał ją. - Coś ty. To grzech. Bardzo-bardzo nie tego. O, możesz mi teraz prawić kazania, roześmiała się. Akurat ty przybierasz moralizatorski ton, dobre sobie. To ty mnie zostawiłeś, jej głos kładł mu do ucha, zdawał się skubać małżowinę. To byłeś ty, O księżycu mej rozkoszy skryty za chmurą. A ja w ciemności, oślepiona, zagubiona, miłości spragniona. Ogarnął go lęk. - Czego chcesz? Nie, nie mów, po prostu odejdź. Gdy chorowałeś, nie mogłam się z tobą zobaczyć z obawy przed skandalem, wiedziałeś, że nie mogłam, że nie zbliżałam się dla twojego dobra, ale później ukarałeś, wykorzystałeś to jako pretekst, żeby odejść, chmurę, za którą mogłeś się ukryć. I do tego jeszcze ona, ta lodowica. Draniu. Teraz, kiedy już nie żyję, zapomniałam, jak się wybac
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | eseje, felietony i publicystyka, literatura piękna, klasyka |
Wydawnictwo: | REBIS |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 664 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.