- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rzegłam i upiłam mały łyk. Był kwaśny w smaku. - Dlaczego mam nie pić? Nawet muzułmanom Koran tego nie zabrania. - Dymitr, proszę... Obiecałeś. - E tam, obiecałem. Nic się nie stanie, zobaczysz. Nie zacznę pić od nowa, nie bój się - zapewniał, po czym pociągnął sążnisty haust z butelki. - Hooray! - zawołali mężczyźni i zaczęli klaskać. Samochód przyśpieszył i momentami jechaliśmy siedemdziesiąt kilometrów na godzinę. Ruch na drodze był umiarkowany, to znaczy spory, jak zapewniał Dymitr, któremu po alkoholu wrócił humor. Co piętnaście, czasem dwadzieścia minut mijał nas jakiś jeep. Zapadał zmierzch, a rozbawione towarzystwo śpiewało już na całego. Dymitr zdjął z półki gitarę, przesiadł się na podłogę, gdzie zyskał nieco przestrzeni, i zaczął grać jakąś nieznaną mi melodię. Wciąż jechaliśmy przez stepy, mijając kolejne jurty i zbite w gromadę stada owiec. Siedzący obok mężczyzna trącił mnie łokciem i pokazał coś za oknem. Przy samej drodze siedział wielki, czarny ptak. Nigdy nie widziałam prawdziwego sępa z tak bliska. Wyglądał groźnie. Pomyślałam, że bez trudu uniósłby owcę w swoich silnych szponach. Na tle skał pojawiło się miasto. Wynurzyło się z zapadającego zmroku i z przełęczy, których tu nie brakowało. Dymitr przestał grać, wstał z podłogi i nachylając się nade mną, powiedział: - Widzisz tam daleko góry? To Changaj. Miasto u ich stóp to właśnie Cecerleg. Tutaj wysiadamy. Ale nie ciesz się, bo tu jest dopiero półmetek. Dalej pojedziemy jutro. Zaczęliśmy zbierać swoje bagaże i szykować się do opuszczenia pojazdu, który wjeżdżał na parking dla busów. Mimo że był koniec maja, noc okazała się zimna, a miasto spowijała ciemność, przetykana jaśniejszymi punktami ulicznych świateł. Szczękając zębami, wydobyłam z walizki gruby, wełniany sweter i otuliłam się nim szczelnie. - Co teraz? - zapytałam. - Gdzie przenocujemy? - Zaraz się dowiemy - odpowiedział Dymitr i złapał za ramię jednego z wysiadających za nami pasażerów. Po krótkiej rozmowie uśmiechnął się szeroko i poklepał go przyjaźnie. - Już wiem - zwrócił się do mnie. - Ten człowiek zawiezie nas nad jezioro Caagan. Tam są jurty, gdzie można przenocować. Poszedł po swój samochód. - Będziemy spać w jurcie?! - zawołałam i aż podskoczyłam z radości. - Tak, kochana - powiedział z uśmiechem Dymitr i widać było, że cieszy go moja radość, a kumys nie wywietrzał mu jeszcze z głowy. - Uważaj, nie nadepnij na próg, bo wniesiesz nieszczęście - szepnął, gdy mała mongolska kobieta wprowadzała nas do wnętrza swojego namiotu. Wskazała łóżko, na którym mieliśmy spać. Rozmawiała swobodnie z Dymitrem, a do mnie tylko kiwała głową, uśmiechając się uprzejmie. W środku było ciepło i przytulnie. Brakowało jednak elektryczności i wody. Kobieta przyniosła ją z jeziora, żebyśmy mogli się trochę obmyć. Potem zajęła się przygotowaniem herbaty. Patrzyłam, jak rozłupuje sprasowaną w brykiet kostkę herbaty, zalewa oderwane okruchy wodą i gotuje. Potem dopełnia naczynie mlekiem, dodaje trochę soli i wrzuca do niego kawałki jakiegoś tłuszczu. Mimowolnie skrzywiłam się. Dymitr dyskretnie trącił mnie łokciem. - Nie wypiję tego - mruknęłam. - Za nic. Poproś ją o zwykłą czarną herbatę, bez tych wszystkich rarytasów. - Nie wygłupiaj się - mitygował mnie. - Nikt ci tu nie poda czarnej herbaty, w dodatku z samą wodą. To obraza gościa. Brak szacunku. Musisz wypić to, co tam nawarzyła. W przeciwnym wypadku ty ją obrazisz. Wypiłam, przełykając z trudem. Słona, tłusta herbata z mlekiem przyprawiała mnie o mdłości, ale starałam się tego nie okazywać, zwłaszcza że mongolska gospodyni zerkała na mnie raz po raz i kiwała z zadowoleniem głową. Z ulgą położyłam się do łóżka i niemal natychmiast zasnęłam. Dymitr wdał się za to w pogawędkę z gospodynią. Obudziłam się bardzo wcześnie, gdy on pochrapywał jeszcze w najlepsze. Gwałtowna zmiana strefy czasowej sprawiła, że sen miałam płytki i nie czułam się wcale wypoczęta. Poza tym dokuczał mi ból głowy. Kiedy wstawałam, kobieta na łóżku po przeciwnej stronie poruszyła się niespokojnie. Toaleta była przybudówką jurty, więc naciskając ostrożnie klamkę, wyszłam na zewnątrz. Stanęłam oniemiała z wrażenia. Delikatnie zmarszczona tafla przejrzystego jeziora, ozłocona odbiciem wschodzącego słońca drżała jak fałdy sukni zastygłej w bezruchu tancerki. Mimo przejmującego chłodu nie mogłam oderwać oczu od niecodziennego widoku. Sąsiednie namioty, pogrążone we śnie, jaśniały wśród chwiejącej się trawy. Dygotałam z zimna, gdy wracałam do ciepłego wnętrza namiotu. Myślałam tylko o tym, że za chwilę wtulę się w ramiona Dymitra, które ogarną mnie błogim ciepłem, ale wtedy właśnie usłyszałam głos s
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Wydawnictwo Axis Mundi |
Data wydania 2018 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Axis Mundi |
Wydawnictwo - adres: | ksiegarnie@storybox.pl , http://www.storybox.pl , 05-500 , Redutowa 27 , Piaseczno , PL |
Rok publikacji: | 2018 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Lektor: | Joanna Gajór |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.