- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.nach, wieczór wolno zapada, chłód. Darliśmy jak szaleni. Opanował nas południowy humor. Nocleg w malutkiej fermie. Wspaniałe czerwone wino. Słońce, oślepiające słońce, w dole wije się Garonna. Wdechuję zapach rozgrzanych łąk i przymykam oczy, bo wypolerowany asfalt lśni jak lustro. Denerwują mnie miasta. Mijam je szybko i z ulgą oddycham przy wyjeździe. Wspaniałe, zwierzęce uczucie rozkoszy, w której cała uwaga koncentruje się na szybkości, drogowskazach, jedzeniu i znalezieniu noclegu. Mam wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu nie miałem wszystkiego do tego stopnia, tak absolutnie gdzieś - i pewnie dlatego jest mi tak dobrze. Czujemy, że wjechaliśmy w inny kraj, w inny klimat. Koło południa upał staje się nie do zniesienia. Droga jest z białego kamienia i jadę niemal z zamkniętymi oczami. Tadzio podjeżdża ciągle do mnie i gada. Gęba mu się nie zamyka. ,,Panie Be - denerwuje się Tadzio - pan ciągle swoje. Niemcy i Niemcy. Pan widzi tylko Niemcy. Wcale Francję zrobili tak samo do sitwy jak Polskę. Czy pan wie, że kiedy Polak robił w fabryce za dobrze, to Francuz po cichu rozregulowywał maszynę? Ja prawie codziennie traciłem czas na regulowanie automatu, bo mnie znali, że ja i do 700 zapalników na godzinę odstawiam, a jak dobrze szło, to i więcej. A oni mieli nakaz z partii: nie więcej jak 400. I jak tylko mógł, to trzaskał na rozregulowanej, żeby jak najwięcej sztuk było do odrzucenia. Panie, szmelc spod automatów szedł całymi skrzynkami. Ile razy widziałem w nocy, jak sobie podawali jakieś papiery. Chował do kieszeni i za chwilę leciał do wychodka czytać". - Czemu pan mi o tym wcześniej nie mówił? - pytam Tadzia. - A co mogliście zrobić? Nic. Za czym się ta sitwa nie rozleci, to jesteśmy ugotowane z sosikiem na szaro. Tadzio ma rację. Francja, tak samo jak my, uległa straszliwemu naporowi i musiała mu ulec. Fizycznie rozbił ją Hitler, psychicznie rozładował komunizm. Czuję, że pewien rozdział został zamknięty. Francja była dogmatem. Teraz patrzę na nią i nie mam siły go odrzucić. Na jakimś skrzyżowaniu, nie będąc pewny, która droga prowadzi do Belves, wchodzę do jednej z ferm, aby zapytać o kierunek. Na tapczanie leży jakiś mężczyzna. Pytam się go po francusku. Spogląda na mnie chwilę i pyta po polsku: ,,Pan Polak?". Okazało się, że dzierżawcą tej fermy jest Polak. Zaprosił nas do środka, po chwili zeszła się cała rodzina. Mężczyzna, którego zastałem, wchodząc, był zięciem gospodarza. Zmobilizowany do wojska polskiego, zdążył uciec z Bretanii przed zajęciem jej przez Niemców. Opowiedział to samo co ci dwaj Polacy spotkani na drodze. Zasiedliśmy razem do obiadu. My jedliśmy nasze jedzenie, oni swoje, ale poczęstowali nas kwaśnym mlekiem z kartoflami. Na deser. Dowiedziałem się, że w tych okolicach jest sporo Polaków, którzy dzierżawią fermy ,,na połowę". Jest to system dzierżawy dosyć uciążliwy, ale powiedzieli mi, że można wyżyć. Francuzi uciekają od ziemi do miast, fermę można łatwo dostać, bo są okolice, gdzie całe wsie stoją opustoszałe, a ziemia leży odłogiem. Tadzio do mnie: ,,Bierz pan fermę - będę u pana parobkiem". Około czwartej ruszyliśmy dalej. Góry, ciężkie podejścia. Nagle Belves, przyczepione do stoku stromego wzgórza. Wąskie uliczki lecące w dół na złamanie karku. W drzwiach domów i sklepów zasłony, wszystko przesycone słońcem. Pędziliśmy na dół, potem na przeciwstok - Belves w całości, góra oblepiona domkami i spowita w festony uliczek. Droga dnem rozległej doliny, biały wiadukt na tle zieleni. Pędzimy. Znowu pod górę. Tadzio wściekły: ,,A aż cię do chrztu niosła - znowu góra!". W tym samym momencie, to znaczy w chwili niesienia góry do chrztu przez ladacznicę, dwie kobiety pracujące w polu kiwają do nas rękami. Zatrzymujemy się. ,,Panowie Polacy? Zaraz poznałyśmy". Tadzio szepnął mi: ,,Trudno nie poznać" i od razu zaczął się szastać do młodszej i mrugać do mnie. Matka z córką pracowały przy pieleniu buraków. Dzierżawią fermę opodal i zapraszają nas na nocleg. Wieczór zapadał łagodny,
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia |
Wydawnictwo: | CiS |
Rok publikacji: | 2014 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.