- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e wiem, zdziwiona spytała, dlaczego go w takim razie podpisałem. Odparłem, że dzięki temu właśnie nikt mnie nie będzie podejrzewał o bycie autorem listu. W tej samej, piątej klasie zacząłem się uczyć języka rosyjskiego. Nie szło mi najlepiej. Byłem na tyle słabym, ale też krnąbrnym uczniem, że zdarzało mi się dostawać od nauczycielki linijką po łapach, a raz nawet klęczałem na grochu w rogu klasy. Po latach, w ,,Szkle kontaktowym", z jakiejś okazji mi się to przypomniało i opowiedziałem o tym, niestety wspominając także nazwisko nauczycielki. Teraz go nie powtórzę, bo pani G. znalazła wtedy telefon do mojej siostry i od niej wiem, że pani G. zaprzeczała, że tak było i że wyrządziłem jej przykrość. Nie lubię sprawiać ludziom przykrości, więc teraz przepraszam. Ale szanowna pani G., ja naprawdę na pani lekcji w roku 1967 klęczałem na grochu. W nowej szkole, do której was przenieśli, uczyłeś się już z dziewczynami? Bałem się ich jak ognia, chociaż zakochanie nie było mi obce. Pierwszy raz zakochałem się w przedszkolu w Ewce. Pamiętam, że mieliśmy biegi wokół klombu i ja się spóźniłem ze startem. Ewka powiedziała wtedy, żebym stanął z drugiej strony i będę na mecie, zanim oni przybiegną. To oszustwo mnie tak ujęło, że pojawiło się uczucie. W nowej szkole troszkę się uspokoiliśmy. Jedyne, na co kolegów było stać, to czasem którejś dziewczynie przypięli karteczkę szpilką z tyłu: ,,szukam męża". Chociaż jak byłem w ósmej klasie, to trójka klasowa nakryła kolegę z koleżanką u niej w domu. Tam coś się chyba działo. Może się nawet całowali. Wszyscy w szkole wiedzieli, że jesteś synem ,,tego" Miecugowa? Oczywiście. To towarzyszyło mi przez całe moje życie w Krakowie, ponieważ nazwisko jest rzadkie. Ale chyba przede wszystkim dlatego, że tata był legendą. Był postacią bardzo znaną w Krakowie. On znał wszystkich, wszyscy znali jego. Pracował najpierw w jakiejś nowohuckiej gazecie, pisywał do ,,Szpilek", miał epizod z ,,Po Prostu". Nie skończył studiów politechnicznych we Wrocławiu. Wybrał Kraków, pewnie dlatego że dziadek przeprowadził się tam z Iwonicza. Tam już został i pracował w ,,Dzienniku Polskim" przez pięćdziesiąt lat, ale z przerwami, bo kilka razy go wyrzucano, często dlatego, że uważano, że nawet bez etatu sobie poradzi. I to była prawda. W ,,Dzienniku" zasłynął przede wszystkim weekendowymi felietonami pisanymi w formie listu do naczelnego. Każdy felieton, czyli list, zaczynał się inaczej. Na przykład ,,Intrygująco Szanowny Panie Redaktorze" albo ,,Nieustająco Szanowny Panie Redaktorze". Wiele osób zaczynało lekturę ,,Dziennika" od taty. Kilka miesięcy temu prowadziłem promocję książki Adama Daniela Rotfelda, z którym dwanaście rozmów przeprowadził Marcin Wojciechowski, i profesor, który uczył się w liceum Witkowskiego czterysta metrów od mojego domu na Krupniczej, powiedział, że poprosił mnie o moderowanie tego spotkania nie tylko dlatego, że mnie lubi, lecz także dlatego, że na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych tylko teksty mojego taty warte były czytania. Twój tata znany był też z bujnego życia towarzyskiego. To prawda. Uwielbiał nocne życie. Dużo pił, ale zawsze w towarzystwie. Jak już zamieszkałem w Warszawie, to gdy ktoś kojarzył mojego ojca - bo w Warszawie już nie wszyscy kojarzyli - rozmowa zawsze wyglądała tak samo. Przypominała spotkanie dwóch szpiegów. I tak hasło: ,,Ma pan coś wspólnego z Brunonem Miecugowem?". Odzew: ,,Tak, jestem jego synem". Odzew na odzew: ,,Piłem z pana ojcem wódkę". Zdarzyło mi się to może kilkadziesiąt, a może kilkaset razy. Praktycznie nie było osoby, która by poznała mojego ojca i nie piła z nim wódki. Tata umarł dwa lata temu, będąc zaprzeczeniem wszelkich naukowych teorii, że picie i palenie papierosów skraca życie, dlatego że umarł, mając osiemdziesiąt trzy lata, a przez całe życie palił najgorsze papierosy, jakie można, bez filtra. Guluazy, jak mieszkał trochę we Francji. Bayardy w żółtej bibułce. One były tak mocne, że same gasły, zaduszały się własną mocą, jeśli się ich nie pilnowało. Przez całe swoje dorosłe życie palił po dwie paczki dziennie najgorszego świństwa. Jeśli wierzyć w teorię, że każdy papieros skraca życie o pięć, siedem minut, to mój ojciec, gdyby nie palił, żyłby dwieście piętnaście lat. O swoim pierwszym wspomnieniu, jakie masz o ojcu, napisałeś we wstępie do książki ojca ,,Grzeszne życie Brunona Miecugowa". Mam chyba jakieś trzy latka. Ojciec przychodzi do domu i ja go nie poznaję, bo zgolił brodę. Krzyczę, bo nagle obcy facet bez brody chce mnie wziąć na ręce. To moje pierwsze wspomnienie związane z ojcem. Jak byłem mały, byłem bardzo dumny z taty, że jest taki znany. Był tak znany, że adresowano do niego listy: Miecugow, Krak
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia, wywiady i rozmowy |
Wydawnictwo: | Czerwone i Czarne |
Rok publikacji: | 2012 |
Liczba stron: | 240 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.