- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.zy 2, po czym znów się zjawia w antykwariacie i historia się powtarza. - Céline nie żyje. On i Hemingway odeszli w odstępie jednego dnia. 32 lata temu. - Wiem o Hemingwayu. Zabrałam Hemingwaya. - Jest pani pewna, że to był Hemingway? - Nie ma dwóch zdań. - Więc skąd te wątpliwości, czy ten Céline to autentyczny Céline? - Sama nie wiem. Mam jakiś blok, jeśli o niego chodzi. Nigdy dotąd mi się to nie zdarzyło. Może za długo bawię się w te klocki. Dlatego przyszłam do ciebie. Barton mówi, że jesteś dobry. - I myśli pani, że prawdziwy Céline wciąż żyje? I go pani chce, tak? - Zgadłeś, mądralo. - Belane. Nazywam się Nick Belane. - Dobra. Belane. Muszę mieć pewność. Mnie interesuje tylko autentyczny Céline, a nie jakiś nędzny naśladowca. Tych jest na pęczki. - Święte słowa. - Dobra, bierz się do roboty. Chcę mieć największego francuskiego pisarza. Czekam już bardzo długo. Potem wstała i wyszła. W życiu nie widziałem takiego tyłka. Brak mi słów, żeby go opisać. Brak i koniec. Nie zawracajcie mi teraz głowy. Chcę sobie pofantazjować o tym tyłku. 3 Był następny dzień. Odwołałem swoje wystąpienie w Izbie Handlu w Palm Springs. Padał deszcz. Sufit przeciekał. Deszcz przedostawał się przez sufit i kapał: kap, kap, kap, kapu, kapu, kap, kap, kapu, kap, kap, kapu, kapu, kapu, kap, kap, Dzięki sake nie dzwoniłem zębami, ale co z tego. Byłem kluchowatym zerem. Skończyłem 55 lat, a nawet nie miałem garnka, żeby podstawić pod cieknący sufit. Mój stary ostrzegał mnie, że skończę, trzepiąc konia na cudzym ganku w Arkansas. Mogłem jeszcze to zrobić. Autobus do Arkansas odjeżdżał codziennie. Ale w podróży zawsze miewałem zaparcie, a w dodatku zwykle siadał koło mnie jakiś trep z cuchnącą brodą i chrapał przez całą drogę. Może już lepiej było zająć się sprawą Célinea. Czy Céline był Célineem, czy kimś innym? Czasami odnoszę wrażenie, że nawet nie wiem, kim sam jestem. No dobra, jestem Nick Belane. Ale słuchajcie. Gdyby ktoś wrzasnął: ,,Hej, Harry! Harry Martel!", pewnie powiedziałbym: ,,Tak, o co chodzi?" No bo przecież mógłbym być każdym, nie? Co za różnica, jak się człowiek nazywa? Życie jest pojebane, no nie? Zawsze brali mnie na końcu do drużyny baseballu, bo wiedzieli, że umiem posłać piłkę hen, do sąsiedniego stanu. Banda zawistników, ot co! Byłem utalentowany, jestem utalentowany. Czasem patrzę na swoje dłonie i wiem, że mógłbym być wielkim pianistą albo kimś. A co robiły w życiu moje dłonie? Drapały jaja, wypisywały czeki, wiązały sznurowadła, naciskały spłuczkę kibla itd. Zmarnowałem swoje dłonie. I swój umysł. Siedziałem w deszczu. Zadzwonił telefon. Wytarłem słuchawkę przeterminowanym wezwaniem płatniczym z urzędu podatkowego i podniosłem. - Nick Belane - powiedziałem. A może nazywałem się Harry Martel? - Tu John Barton - oznajmił głos. - A tak, polecił mnie pan, dziękuję. - Obserwuję cię, chłopie. Masz talent. Trochę jeszcze surowy, ale na tym polega twój urok. - Dzięki za miłe słowa. Interesy nie idą mi najlepiej. - Obserwuję cię. Dasz sobie radę, musisz tylko przetrzymać gorszy okres. - Jasne. Co mogę dla pana zrobić, panie Barton? - Usiłuję znaleźć Czerwonego Wróbla. - Czerwonego Wróbla? A co to za ptaszek, u licha? - Wiem, że istnieje, i chcę, żebyś mi go znalazł. - Ma pan dla mnie jakieś wskazówki? - Nie, ale jestem pewien, że gdzieś tam jest. - Ten Wróbel nie ma jakiegoś imienia? Nazwiska? - Nie rozumiem. - Nie nazywa się Henry, Abner albo Céline? - Nie, po prostu Czerwony Wróbel, i wiem, że zdołasz go znaleźć. Wierzę w ciebie. - Ale to będzie kosztowało, panie Barton. - Jeśli znajdziesz Czerwonego Wróbla, będę ci płacił 100 dolców miesięcznie do końca twojego życia. - A nie mógłby mi pan za jednym zamachem wypłacić całej sumy? - Nie, Nick, przepuściłbyś wszystko na wyścigach. - No dobrze, panie Barton, proszę mi podać swój numer telefonu. Zajmę się tym. Barton podał mi numer, po czym rzekł: - Mam do ciebie pełne zaufanie, Belane. I rozłączył się. No, interes zaczynał się rozkręcać. Ale sufit przeciekał coraz bardziej. Strząsnąłem z siebie nieco kropli, łyknąłem sake, skręciłem szluga, zapaliłem, zaciągnąłem się dymem i zaniosłem suchotniczym kaszlem. Włożyłem brązowy melonik, włączyłem automatyczną sekretarkę, podszedłem wolno do drzwi i je otworzyłem; za nimi stał McKelvey. Miał ogromną klatę i takie bary, jakby wepchnął pod marynarkę poduszki. - Umowa ci wygasła, gnojku! - ryknął. - Bierz dupę w troki i wynoś się w cholerę! Nagle zobaczyłem jego brzuch. Przypominał miękką górę gówna; pięść aż mi się zapadła po nadgarstek, kiedy zadałem cios. McKelvey zgiął się wpół i wyrżnął mordą w moje uniesione kolano. Upadł, przetoczył si
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, inne |
Wydawnictwo: | Noir Sur Blanc |
Wydawnictwo - adres: | redakcja@noir.pl , http://noirsurblanc.pl , 00-483 , ul. Frascati 18 , Warszawa , PL |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 204 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.