- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.a nadal malować. Ludzie widywali dziwaczną damę z innej epoki, jak rozkładała w plenerze sztalugi i długo przy nich siedziała. Zostało po niej sporo zakurzonych papierzysk i obrazów, zdjęć i dziwnych pamiątek, więc kiedy już ostatecznie umarła, pochowano ją na brzozowskim cmentarzu, zadbano też o dopełnienie wszelkich formalności i w dawnym domku leśniczego powstało muzeum, które nazwano Muzeum Ziemi Brzozowskiej (przecież nie -- ,,Hrabiny Franciszki Doenhoff"). Zbiory były własnością skarbu państwa, wszystko zgodnie z zapisaną w testamencie wolą hrabiny. Pierwszym kustoszem, a raczej kustoszką, została dawna służąca, a może i przyjaciółka hrabiny, wierna towarzyszka jej dobrych i złych dni: Helga. Była zapewne odpowiednią opiekunką dla starej kobiety, ale na prowadzeniu muzeum nie znała się wcale. Mimo to starannie wszystko spisała, odkurzała jeszcze staranniej i tak pilnowała dobytku kilka lat, aż dołączyła do swojej pani, która zapewne podziwiała teraz niebieskie plenery, a może nawet nadal malowała: kto wie? Helga zmarła tak cichutko, jak żyła, a władze nie bardzo wiedziały, co zrobić z osieroconym muzeum, do którego i tak prawie nikt nie zaglądał. Domek Leśniczego uczyniono filią Muzeum Powiatowego i posyłano do Brzozowa kolejnych kustoszy. Byli to ci pracownicy, których nie wiadomo, czym zająć, bo muzeum to nie prywatna firma, w której prezes skutecznych wynagradza, a byle jakich pozbywa się bez zbędnych ceregieli. W instytucjach państwowych trwa się na stanowiskach prawie dożywotnio, a już na pewno doemerytalnie. Zsyłani z Muzeum Powiatowego do Brzozowa kustosze przeczekiwali, nie bardzo wiedząc, czym władają. Sprawozdania, owszem, redagowali, ale na ogół w ten sposób, że przepisywali zeszłoroczne dane: tyle i tyle obrazów olejnych, tyle i tyle akwarel, szkiców, zdjęć et Tylu i tylu zwiedzających, dochód z biletów taki a taki. Wszystko niezmiennie doczekałoby może końca świata, gdyby nie upadek komunizmu i nowe czasy, które nastały, zaskakując nieco zasiedziałych urzędników. -- I teraz, droga pani, kiedy rodzina hrabiny patrzy nam na ręce, musimy udowodnić, że znamy się na rzeczy. -- Zrobię, co w mojej mocy -- zapewniłam, odchodząc, a dyrektor Janik podniósł się na tyle szybko, na ile pozwalała mu jego wyraźna tusza i, otworzywszy szeroko drzwi, powiedział do młodej sekretarki: -- Pani Madziu, jutro rano pojadę do Brzozowa, żeby przedstawić nową panią kierownik naszym pracownikom. Proszę mnie z nikim nie umawiać. * -- Nie pójdę do szkoły, bo wyjeżdżam -- oświadczył rano Kuba, a Maciek powiedział, że chętnie się przyłączy. -- Jak to: wyjeżdżasz? -- próbowałam ustalić. -- Dokąd wyjeżdżasz? Mama nic nie wspominała. -- Za linię wyjeżdżam, kiedy koloruję obrazek. Pani Mariolka w przedszkolu mówiła. Nie pójdę. Potrzebowałam chwili, żeby zebrać myśli. -- Ależ Kubusiu, przecież masz nowy W szkole też się przygotowali, pomalowali salę. Ściany mają teraz wesołe kolory. Mówiła o tym wasza nowa wychowawczyni. Bardzo sympatyczna -- zapewniłam, choć miałam co do tego pewne wątpliwości. -- Powinieneś się cieszyć -- zasugerowałam. -- Jasne -- mruknął Maciek -- to tak, jakby więzień cieszył się, że mu odnowili celę. -- Cicho bądź! -- warknęłam w jego stronę i zastosowawszy łagodną perswazję, doprowadziłam jednak do tego, że zbuntowany uczeń pojawił się w szkole w Brzozowie. Uśmiechnięte nauczycielki udawały, że bardzo się cieszą z zakończenia wakacji. Maćka zawiozłam do Miasta. Chciałam mieć pewność, że przekroczy próg swojego liceum. Przekroczył. Widziałam. Ale nie dam głowy, że tam pozostał, zwłaszcza wobec jego zapewnienia, że tylko kujony przychodzą na rozpoczęcie roku szkolnego. Plan lekcji i tak jest na stronie internetowej, a z kumplami umówili się na rynku. * Wróciłam do Brzozowa. Dodam przy okazji, że moja rodzinna miejscowość nie jest jakąś szczególnie zapadłą dziurą, ale do nowoczesnej i modelowej wsi jej tak daleko, jak politykom do realizowania obietnic wyborczych. Większość mieszkańców pracuje lub uczy się w Mieście. Zwykle nie mówi się o nim inaczej niż po prostu ,,miasto". Jest niezbyt duże, trochę senne, więc raczej powinno się mówić o ,,miasteczku", ale jestem pewna, że ta nazwa byłaby, zdaniem mieszkańców, za mało godna. Z Brzozowa dojeżdża codziennie do Miasta burmistrz Janina Skotnicka, moja mama. Tam także znajduje się siedziba Muzeum Powiatowego, którym zarządza dyrektor Janik. Brzozowska filia jest jedną z trzech, które, jak mówi, odciągają jego uwagę od poważniejszych spraw. Zaparkowałam obok sklepu, ponieważ wiedziałam, że zanim wejdę do muzeum, muszę jeszcze wstąpić do pośrednictwa pracy. Tak mieszkańcy Brzozowa nazywają miejsce sąsiadujące ze sklepem i nieistniejącą już siedzibą Kółka
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść środowiskowa |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 304 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.