- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ć twoje prace. Czy mogę? - zapytała Kendra, wtykając głowę przez drzwi. W pracowni nie było nikogo, ale okna po drugiej stronie pomieszczenia były otwarte. Za nimi ciągnęły się słynne ogrody Boxwood Manor. Madison spojrzała w stronę okna, za którym przed chwilą znikły obydwie pokojówki, a także Cundo. Łańcuchy wciąż leżały na podłodze; nie zdążyła ich schować. - Oczywiście, że tak - powiedziała, myśląc szybko. Bogu dzięki, zdążyła zasłonić niedokończony portret Afrykańczyka. - Ale może pójdę się przebrać i przyniosę jakiś obraz do bawialni. - Tak chyba byłoby najlepiej - stwierdziła matka, omdlewając przy ścianie. - Nonsens. - Ciotka odsunęła dłonie Madison od drzwi. - Albo, ty nie musisz oglądać tych obrazów. Pewnie widziałaś je już tysiące razy. Na pewno jesteś wyczerpana przygotowaniami do balu, a do tego ja zwaliłam ci się na głowę razem z całym orszakiem. Idź do swoich pokoi i odpocznij. Zobaczymy się przy kolacji. - Rzeczywiście chciałabym się na chwilę położyć - powiedziała lady Westcott słabym głosem. - To był bardzo męczący tydzień. Matka odeszła, a Madison ujęła ciotkę pod ramię. - Z orszakiem? Doprawdy? Kogo ze sobą przywiozłaś? - Służbę, przyjaciela, sąsiada, lorda Thomblina, - Przywiozłaś służbę? Czy to Jamajczycy? - zapytała Madison z podnieceniem. - Bardzo bym chciała kogoś z nich namalować. Naraz z ogrodu dobiegły okrzyki i głośne szczekanie. - Och, nie! Cundo! - wykrzyknęła Madison. Odsunęła ramię ciotki i podbiegła do okna. Ktoś pchnął mocno jedno ze skrzydeł i Cundo wskoczył do środka razem z mężczyzną, którego Madison widziała po raz pierwszy w życiu. Tuż za nimi biegły dwa ujadające charty. Cundo ciężko dyszał, z jego przedramienia płynęła krew. - Do licha, to psy mojego brata! Przepraszam cię, Cundo. - Madison przyklękła przed swoim modelem i obejrzała jego rękę. - Ty głupia dziewczyno! - wrzasnął obcy. - Omal nie zabiłaś tego człowieka! Rozdział drugi Wciąż trzymając Cundo za rękę, Madison spojrzała na obcego. Miał egzotyczną urodę i można by go uznać za przystojnego, gdyby się tak nie chmurzył. Bardzo wysoki, miał szerokie ramiona, ciemne włosy nieco dłuższe niż nakazywała moda, opaloną skórę w niezwykłym odcieniu i przenikliwe czarne oczy. Jego strój - konserwatywne szare spodnie i szary żakiet - uszyty był z doskonałego materiału. Kim był ten człowiek i skąd się tu wziął? - Najmocniej pana przepraszam, sir - zawołała z urazą - ale kim pan jest i dlaczego wchodzi pan do mnie przez okno? - Co pani sobie myślała, każąc temu człowiekowi wykraść się z domu przez ogród? - odparował. - Te psy mogły go rozerwać na strzępy! - Jefford - odezwała się lady Moran. - Przecież nic się nie stał - Znasz tego okropnego człowieka? - zdumiała się Madison, płonąc z zażenowania i złości. - Znam - westchnęła Kendra. - Co więcej, obawiam się, że to ja go tutaj przywiozłam. - Uniosła upierścienioną dłoń. - Szacowna Madison Westcott, Jefford Harris. Cundo podniósł się na nogi. - Szanowna panienko, nic mi się nie stało. Psy już zabrano z ogrodu. Pójdę, zanim jeszcze ktoś mnie zobaczy. - Nigdzie nie pójdziesz. - Madison znów spojrzała na jego zranioną rękę. - Trzeba to wyczyścić i zabandażować. Rany po ugryzieniu psa często źle się goją. - Ten człowiek był pani gościem, a pani wysłała go do ogrodu, wiedząc, że - Panie Harris - przerwała mu Madison zirytowana jego tonem. - Ten człowiek był moim modelem i kiedy moja matka podeszła do drzwi i powiedziała, że wejdzie tu razem z ciotką Kendrą, uznałam, że rozsądniej bę - Obawiała się pani konsekwencji, gdyby przyłapano panią z nim tutaj sam na sam, więc samolubnie poświęciła pani jego życie dla własnej wygody - skwitował pan Harris. - Z pewnością nie! - Madison wyprostowała się i oparła dłonie na biodrach. Była wysoka jak na kobietę, ale on i tak nad nią górował. - Nie miałam pojęcia, że psy mojego brata biegają po ogrodzie. Zwykle są zamknięte. Moja pokojówka miała wyprowadzić Cundo na ulicę na tyłach. Aubrey w przekrzywionym czepku wpadła do pracowni. Skraj sukni miała pobrudzony liśćmi i błotem. - Jest tutaj! - zawołała. - Niech będą dzięki Przenajświętszej Panience! Nie wiedziałam, co zrobić. Psy lorda - Aubrey - parsknęła Madison - nie mam ochoty słuchać teraz twoich wymówek. Przynieś szybko bandaże dla Cundo. - Proszę, szanowna panienko - wtrącił Cundo melodyjnym głosem. - To nic takiego. Lepiej sobie pójdę. Postąpił o krok w stronę okna, ale Madison pochwyciła go za rękę. - Skoro się upierasz, to idź, ale nie tędy. Aubrey, proszę, wyprowadź Cundo przez drzwi frontowe. - Szanowna panienko, to nie jest konieczne, ż - Dziękuję ci, że zechciałeś mi pozować. - Uścisnęła jego dłonie.
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet, romans |
Wydawnictwo: | Harlequin Enterprises |
Rok publikacji: | 2020 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.