- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.pochwała konsumpcji, ale załoga miała to w dupie. Chcieli się nachlać, żeby nie myśleć, i mieli rację. Być może to tam po prostu przysiadł się i powiedział: ,,Ale pan to nie stąd, nie?". Pewnie próbowałem dalej patrzeć w ekran, gdzie leciał wrestling, walki w kisielu albo przemówienia, ale on nie dawał za wygraną: ,,Wie pan, stąd wszyscy raczej wyjeżdżają albo próbują, więc jak się zjawi ktoś nie stąd, ktoś, kto przyjechał, to jednak jest ciekawe. I numery ma pan stare". Pewnie zapytałem: ,,Jakie numery?". Chodziło mu, że na furgonetce. No więc musiał mnie obserwować, musiał mnie mieć na oku. Może w jakiś sposób po prostu na mnie czekał, tak jak się czeka na przypadek, który przypomina coś w rodzaju losu. Zobaczyłem go, jak wychodzi zza węgła. Gdy był już przy furtce, w oknie znów poruszyła się firanka. Stary odprowadzał go wzrokiem. Wsiadł do kabiny i pokazał mi litrowy słoik z czymś białoszarym. - Smalec - powiedział. - Brawo - odpowiedziałem. - Z borsuka, czł Czarodziejskie właściwości. Leczy wszystkie choroby, tylko nie wskrzesza z martwych. Taka jest ogólna opinia. - Ile? - Co ile? - Ile mu dałeś? - Trzydzieści sztuk amunicji do dubeltówki. Zapaliłem silnik, a on skinął głową, że prosto. Wieś się skończyła i po obu stronach drogi zrobił się las. Dojechaliśmy do opuszczonego szlabanu. Sięgnął pod siedzenie i ze skrzynki z narzędziami wydobył sztorcowy klucz. - Czternastka - powiedział. - Jesteś pewien? - zapytałem. - Słuchaj, to jest skrót i zaoszczędzimy ze czterdzieści kilometrów, a stary powiedział, że dzisiaj nie widział straży leśnej. W razie czego powiemy, że było otwarte. - Przecież tam stoi zakaz wjazdu. - To im, kurwa, powiemy, że u nas są inne znaki i się nie zorientowaliśmy. Wziął klucz i wysiadł. Nie chciało mi się walczyć. Przejechałem, a on jak gdyby nigdy nic zamknął szlaban z powrotem. Potem wsiadł i ruszyliśmy pod górę. Zaczął się las i po pięciu minutach po prawej miałem urwisko, a po lewej łupkową ścianę. Było wąsko i stromo. W dole widziałem czubki jodeł. Gdyby coś jechało z naprzeciwka, nie bardzo mielibyśmy się jak minąć, ale na drodze rosła trawa i widać niewielu sobie tędy skracało. - Jakieś siedem, osiem pod górę, tyle samo w dół i będzie Majdan, ale tam jest tylko parę chałup. Pojedziemy do Lipan albo do Sabinova. Dziś jest dobry dzień, bo dostają bezrobocie i zasiłki. Najlepiej byłoby stanąć od razu gdzieś pod urzędem. W Lipanach znam chyba nawet gliniarzy. Wiesz, faceci od razu idą na browar i na borowiczkę, czyli na bororo, jak mówił świętej pamięci Pankovčin z Marakeszu, który też jeździł z towarem, ale starym autobusem przerobionym na sklep spożywczy. Jechało, brzęczało, dzwoniło, sypało się z półek na zakrętach, a czuć było wędzarnią, drogerią i dezynfekcją, ale jak zamówiłeś, to przywoził, pralkę, lodówkę albo cztery opony do favoritki. Zimą zakładał łańcuchy, żeby dojechać do Kalinova albo Habury i dowieźć ludziom bororo oraz wideokasety na wymianę... Tak było, zanim umarł. Znaleźli go dopiero rano. Zdążył jeszcze zjechać na bok, wrzucić luz i zaciągnąć ręczny, ale silnika nie wyłączył i znaleźli starego pyrkającego diesla w środku lasu na Mikovskiej Przełęczy, a on wyglądał, jakby spał, jakby się zdrzemnął ze zmęczenia. To było lato, więc miał pootwierane okna i podobno ptaki buszowały w kaszy, ryżu i co tam jeszcze, całe stado leśnych ptaków, só Tak mówili ludzie. Aha, no i chłopy ze świeżą kasą na browar, a kobity po tani ciuch do nas. Taki jest plan na dzień dzisiejszy. Jechałem jak traktor w polu pięć na godzinę, a on gadał. Bardzo możliwe, że ze strachu i żeby nie patrzeć w te głębokości. Zastanawiałem się, kiedy on to wszystko zdążył przeżyć i jakim cudem zapamiętać. Niewykluczone, że zmyślał, ale jakie to miało znaczenie, skoro potem w jakiś sposób powtarzaliśmy te wymysły naprawdę. Nigdzie tego dnia nie dojechaliśmy. Na środku drogi stała biała łada niva. Facet w mundurze leśnika szczał na koło. Jechałem tak wolno, że nas nie usłyszał. Dopiero gdy stanęliśmy, podniósł wzrok. Bez pośpiechu dokończył, otrzepał i schował. Ruszył w naszą stronę. Miał koło pięćdziesiątki, siwe włosy i czerwoną twarz. Opuściłem szybę i czekałem. Zaczął coś mówić, ale pokręciłem głową i wskazałem na Władka. Poczerwieniał jeszcze bardziej i obszedł nos auta. Zaczęli rozmawiać. Rozumiałem co trzecie słowo i wcale nie chciałem więcej. W ogóle nie chciałem rozumieć. Kłócili się. Tamten czerwieniał jeszcze bardziej. Wyglądał, jakby miał pęknąć. Chyba kazał nam wypierdalać tam, skąd przyjechaliśmy. W każdym razie w tamtą stronę wyciągnął rękę. Zawróciłem na siedem czy osiem razy. Patrzył i czekał, aż się spierd
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Czas trwania 10:03:00 |
Wydawnictwo Czarne |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Czarne |
Czas trwania: | 10:03:00 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Czyta: | Mirosław Baka |
Lektor: | Mirosław Baka |
Wprowadzono: | 06.12.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.