Do przeczytania ?Tam, dokąd zmierzamy? skłonił mnie opis. Raz go poznałam i.. przepadłam ? nie miałam bladego pojęcia, czy ta historia mi się spodoba, bo przeczuwałam jakiś trójkąt miłosny, czy też złamane serce, ale miał on w sobie to coś, zaintrygował mnie i musiałam sięgnąć po tę pozycję! Czy mi się spodobała? Postaram się wszystko niżej opisać, ale powiem jedno ? skończyłam to nieco ponad tydzień temu i dopiero teraz piszę recenzję, bo zwyczajnie nie umiałam się pozbierać! Ta książka wywołała we mnie tak wielką skalę emocji, że nie zdziwię się, jeśli zacznę płakać pisząc recenzję ;)
Opis fabuły jest dość obszerny i na dobrą sprawę mógłby zdradzać nieco mniej, pozostawić więcej pytań, a tak - znamy większość zagadnień, sytuacji, które się pojawią. Według mnie powinno być mniej więcej tyle, że Charlotte ma ?dar? widzenia duchów, pomaga im w przejściu na drugą stronę, tj. pomaga im domknąć pewne sprawy na Ziemi. Kiedy ma już tego dosyć, zjawia się Ike. Czarujący, przystojny ? same dobre cechy. Ale jest on duchem, którego dręczy to, że jego brat bliźniak nie może się pogodzić z jego śmiercią. Zawierają więc z Char umowę. Do czego ona doprowadzi? Przekonajcie się sami ;)
Dobra, ja po opisie wiedziałam, że będę miała złamane serce, ale ludzie kochani, nie przewidziałam, że do tego stopnia! Mam nadzieję, że nikogo tym nie zniechęcę, ale przez prawie cały czas trwania fabuły chciało mi się płakać. Ale pod koniec, nie wiem, trochę więcej jak sto stron od końca ? łzy, łzy i jeszcze raz łzy. Ja, dziewczyna, która rzadko płacze przy czytaniu ? czytałam przez łzy, wręcz momentami musiałam przerywać czytanie, żeby ochłonąć. Aż w końcu w pewnym momencie, po pewnym zaledwie trzy wyrazowym zdaniu moje serce zostało definitywnie złamane. Nawet teraz, pisząc to i mając przed oczami ten moment chce mi się płakać.
Ja się do tej recenzji zbieram od tygodnia, zwyczajnie nie mam pomysłu jak to wszystko przelać na ?papier? - tak wiele bym Wam chciała opowiedzieć, tak wiele wyznać. Dawno nie czytałam książki, która poruszyłaby mnie do tego stopnia i tak mocno wryłaby mi się w pamięć. Tego nie sposób, opisać! Czytając, od pierwszych stron moje emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie ? od ciekawości, zaintrygowania, przez szok, zdziwienie, aż po smutek, żal i łzy. Ileż to razy zwyczajnie wybuchałam śmiechem rozbawiona rozmową bohaterów. Ta historia łapie za serce od pierwszych stron, wciąga, wręcz wciska w fotel i trzyma mocno, nie puszcza aż do ostatniego zdania.
Charlotte i Ike to bohaterowie, których wprost pokochałam! Obydwoje są takimi dobrymi ludźmi, których los naprawdę przykro doświadczył. Ona ? tragiczny wypadek, po którym otrzymuje ?dar? widzenia duchów. Czemu dar w cudzysłowie? Bo dla niej to bardziej przekleństwo, duchy wręcz przejęły kontrolę nad jej życiem, przecież tylko ona je widzi, więc dla otoczenia jest po prostu jakąś wariatką gadającą sama do siebie. On ? czy ja tu w ogóle muszę coś mówić? Ten wspaniały, troskliwy, z poczuciem humoru mężczyzna... nie żyje. Autorko, dlaczego?! Jeśli już musiałaś uśmiercić głównego bohatera jeszcze przed rozpoczęciem akcji, to dlaczego wykreowałaś go na tak cudownego faceta z wadami i zaletami? Gdyby był brzydkim, chamskim gburem dużo łatwiej byłoby zaakceptować to, że on jest martwy.
Jest jeszcze George, brat bliźniak Ikea. Jego już nie polubiłam aż tak bardzo, ale myślę, że to dlatego, że został przedstawiony w niezbyt dobrym świetle, które spowodowała jego żałoba i niemoc pogodzenia się z rzeczywistością. Faktem jest też to, że Toler więcej uwagi poświęciła martwemu z bliźniaków. Z drugiej strony ? ale jak inaczej? Musieliśmy Ikea dobrze poznać - mieliśmy możliwość spojrzenia na świat z jego perspektywy. Bo chyba nie wspomniałam, że narracja jest prowadzona na zmianę przez Char i Ikea.
Pierwszy raz spotkałam się z takim ujęciem romansu, ale... OGROMNE brawa dla autorki za stworzenie tak oryginalnej i niecodziennej historii. ?Tam, dokąd zmierzamy? to romans, opowieść o miłości, która nie ma prawa bytu. Opowieść o tym, że dla najbliższych osób można zrobić wszystko. Naprawdę, ogromny szacun za pomysł! I przede wszystkim ? dziękuję Ci Autorko, że nie zmarnowałaś potencjału tej książki, tylko wycisnęłaś maksymalnie tyle, ile tylko się dało.
Jedyne moje zastrzeżenie, bo i owszem ? mam jedno, dotyczy zakończenia. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Bardzo mi się nie spodobał epilog! Już lepiej by to wyglądało, gdyby go wcale nie było. I nie, nie chodzi tu o to, czy był happy end, czy nie ? bo to inna sprawa. Epilog sprawia wrażenie, jakoby się nieco kłócił z poglądami Charlotte na temat pewnej sprawy i nie wiem, jakby autorka nie miała pomysłu na niego, raz obejrzała TV, zainspirowała się i na kolanie go dopisała. Może ktoś z Was będzie miał odmienne zdanie, ale moje niestety jest takie i nie będę tego ukrywać.
Okay, teraz to się wystraszyłam, czy aby Was nie zniechęciłam do książki, poprzez to narzekanie na epilog... Mam nadzieję, że nie! Kochani moi, ?Tam, dokąd zmierzamy? jest zdecydowanie warte przeczytania i z całego serducha mocno Wam polecam. Ta książka łamie serce, ale to tak piękna historia, że brak słów. Nadal mam wrażenie, że nie zawarłam w recenzji wszystkiego co chciałam, ale ona się robi niebezpiecznie długa, dlatego już kończę. Jednak wierzcie mi, dawno żadna historia nie wywołała we mnie takiej burzy emocji, takich odczuć, dawno mnie żadna do tego stopnia nie chwyciła za serce. Jedno jest pewno ? będę ją długo, długo pamiętać, bo ona jest z gatunku tych, które ryją się w pamięć.
Opinia bierze udział w konkursie