-
Książki
Książki -
Podręczniki
Podręczniki -
Ebooki
Ebooki -
Audiobooki
Audiobooki -
Gry / Zabawki
Gry / Zabawki -
Drogeria
Drogeria -
Muzyka
Muzyka -
Filmy
Filmy -
Art. pap i szkolne
Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.- Znów ciężko okres przechodzi. - Naśladowały jej miękki akcent, marszcząc nos i robiąc zeza. - Nu źle! Tu jesteś sztywna, a tam miękka, a powinno być na odwrót. Sala patrzy! Najbardziej zajadłe były te z drążka za pianinem. Te, które madame omiatała znużonym wzrokiem, nieustannie korygując, ustawiając, prostując. Robiły głupie miny, przedrzeźniały ją. Reszta rechotała ochoczo, ale Malka nie śmiała się z nimi. Nie znosiły jej tak samo, jak nienawidziły madame. Tylko wobec madame czuły respekt, a względem niej, Malki - pogardę. Podłogę sali ćwiczeń wyłożono deskami układanymi w jodełkę. Wzdłuż ścian pod drążkami jasne klepki wytarto do żywego, do burego drewna pod warstwami politury. Malka Freiman znała na pamięć wszystkie kształty tych ciemnych plam, które niczym czyrak szpeciły jasność podłogi. Odarte z lakieru łączyły się w archipelagi, niszczone niezmordowanie przez stopy i czubki skórzanych podeszw pointów obwiązywanych satynowymi wstążkami wokół kostek. Na sali, zaraz po Dinie Pavlowej, rządził drążek. To on odzwierciedlał bezdyskusyjnie hierarchię w grupie. Poręcz najbliżej pianina przeznaczona była dla najsłabszych, które cały czas należało mieć na oku. To miejsce było jak kara, ponieważ pianino zasłaniało lustro i nie oglądało się własnego odbicia, toteż nie można było na bieżąco korygować pozycji, pozostawało więc nadrabianie miną. Po przeciwległej stronie ćwiczyły średniaki. Te wprawdzie rzadziej się myliły, ale też wiadomo było, że prawa strona poręczy to wierzchołek ich możliwości, bo nieprzekraczalną granicę wyznaczała budowa ciała, fizjologia, czasem też podświadomy strach. Te z lewa i prawa zerkały zaś z zazdrością na wybranki losu między nimi, do których madame się uśmiechała i których osiągnięcia doceniała, zgłaszając je na branżowe konkursy. Środek drążka przeznaczono dla najlepszych, był niczym indyjskie dźati, zamknięta kasta, w której się albo miało szczęście urodzić, albo ją jedynie podziwiało z zewnętrz. Ściana sali wyścielona połacią luster odbijała sylwetki balerin, a także gałęzie platanów i modrzewi rosnących w parku za oknami. Tuż za tymi oknami zimą zamarzał rozległy staw, na którym szalały na łyżwach dzieci, a wieczorem dorośli, bo parkową ślizgawkę oświetlano girlandami światełek. Berlińczycy mówili na niego Der Schwarzer See, tak się utarło i nikt nie pamiętał albo nie zawracał sobie głowy, że zapewne staw miał inną nazwę. A czarne jeziorko nigdy nie było ani czarne, ani nieprzeniknione. Latem skrywał je kożuszek zielonej rzęsy, jesienią - złote liście z drzew, a zimą - lód mieniący się w słońcu tysiącem iskier. Wtedy Malka wyobrażała sobie, jak to musi być wspaniale tak kręcić piruety na środku lodowej tafli albo kluczyć między barwnymi plamami padającymi z girlandy świateł. W soboty i niedziele grała tam muzyka i wówczas podglądała kręcące się na lodzie zakochane pary trzymające się mocno za ręce albo też odmachiwała dzieciom o zaróżowionych od mrozu i wrażeń policzkach. Im, dziewczynom z sali, nie pozwalano nawet zbliżać się do łyżew - zbyt duże ryzyko dla kostek i kolan. Za to nie było przeciwwskazań do karmienia wiewiórek, które zeskakiwały w wariackich susach po pniach parkowych drzew i ufnie zgarniały z dłoni orzeszek. - Ponieważ chcą się zaprzyjaźnić, babciu? - zapytała kiedyś, gdy była mała i spacerowały po parkowych alejkach. - Nie, ma petite, ponieważ są głodne i zrobią wiele, aby dostać coś do jedzenia - powiedziała babcia Rachel jakoś smutno albo przynajmniej Malka tak to zapamiętała. Zatem po serii udanych grandów nie skrzyknęła dziewczyn na wspólną lemoniadę po zajęciach. - Lepiej nie, Malka. Ja widzę postępy i starczy - ostudziła ją madame Pavlowa. I rzeczywiście, wystarczało jedno jej spojrzenie, półuśmiech, który zatańczył pośród delikatnych zmarszczek koło oczu, gdy patrzyła w czyjąś stronę, i zaraz dostawało się skrzydeł. Madame Dina Pavlowa trafiła do berlińskiej szkoły prosto z Teatru Bolszoj. Wyrzuciła ją na dworzec Berlin Lehrter Stadtbahnhof pierwsza fala rosyjskiej emigracji, ponieważ bolszewicy nie chcieli oglądać u siebie balerin. Baleriny były na nic ludziom pracy. I choć madame Pavlowa zostawiła swój kraj tak wiele lat temu, wciąż nie potrafiła mówić o nim bez smutku w oczach. Nie umiała też pozbyć się śpiewnego akcentu, gdy wymawiała niemieckie słowa. Jej ojczyzna została daleko w Moskwie, a Malki Freiman ponoć budowała się w Palestynie, jak lubił powtarzać tatko. Łączyło je jeszcze przekonanie, że ona, Malka Freiman, była stworzona do tańca. I Malka w to wierzyła choćby dlatego, że jej ciało niemal nie znało oporu; byle szpagat - francuski klasyczny cz
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Szara Godzina |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 306 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.