Emily Bell i Evan Bishop. Dwójka młodych, nieznanych sobie i zawziętych lekarzy, którzy uwielbiają to, co robią. Dawno temu oboje ustalili zasady, które zabraniały spotykania się z kolegami i koleżankami z pracy. Żadnych randek i żadnych jednonocnych przygód. Jednak... zasady są po to, by je łamać, prawda? Jeden wieczór, przypadkowe spotkanie i wszystkie postanowienia legną w gruzach. Miała to być jedna noc, podczas której zaspokoiliby swoje pragnienia. Bez czułości, osobistych wyznań, niezręcznego pożegnania kolejnego dnia i zostawiania numeru telefonu, aby się umówić. Zwykły seks, bez żadnych zobowiązań i wyobrażeń. Nie znali się i tak miało pozostać. Jednak los bywa przewrotny i najwidoczniej chciał porobić sobie z tej dwójki żarty, gdyż kilka dni później spotykają się ponownie i będą musieli ze sobą pracować. Po pomyłce jaka zaszła tego pamiętnego ranka, Evan nie jest w stanie nawet tolerować Emily, która z kolei zaczyna czerpać przyjemność z doprowadzaniem swojego jednonocnego kochanka do szaleństwa. Czy Evan pozwoli wytłumaczyć się Emily z tego, co zaszło? Czy zakopią wojenny topór i przestaną utrudniać sobie życie?
Przyjemna, lekka i wciągająca lektura z dużą dawką humoru, która nie jednej czytelniczce i fance gorącego romansu z motywem hate-love umili wieczór. Przyznam szczerze, że po zakończeniu tej historii, miałam ogromny niedosyt i zauważyłam, że ta książka była czymś, czego od tak dawna mi brakowało. Na swój sposób była wyjątkowa, nie sprawiała, że miałam ochotę odłożyć ją na kiedy indziej i nie wciskała mi oklepanego w swojej kategorii schematu. Chciałam więcej. Bohaterowie, choć prości, spełnili swoją rolę i nie pozwalali na nudę. Ciągłe dogryzanie sobie nawzajem i jednocześnie wciąż narastające pożądanie, które starali się stłumić z każdym dniem coraz bardziej, gwarantowało dobrą zabawę i raz jeden, nie miałam ochoty przewrócić oczami. Każde z nich miało swoją przeszłość, która mniej lub bardziej odbiła na nich swoje piętno. Ogromny plus dla autorki, że nie tylko dała bohaterom tytuł lekarza, ale i pokazała nam ich pracę, świetnie ułożyła dialogi, tak aby wszystko miało ręce i nogi, pozwoliła zagłębić się w świecie medycyny. Wątki były spójne i dokończone, a nie tak jak w wielu książkach, autor/ka zaczyna temat, a ten potem rozpływa się w powietrzu, nie. Wszystko było jasne i klarowne. Fabuła nie skupiała się wyłącznie na życiu głównych bohaterów, ale także na życiu postaci drugoplanowych. Uchylała nam rąbka tajemnicy ich bytu i zagwarantowała, że i ich będziemy mieli okazję kiedyś poznać, tym razem jako postacie grające pierwsze skrzypce, czego już nie mogę się doczekać. Akcja toczyła się nieco szybkim, lecz pasującym do fabuły tempem, jednak zakończenie popędziło ku końcowi z ogromną prędkością, co już mniej mi się spodobało. Pocieszam się tym, że było mocno zaskakujące i kompletnie się tego nie spodziewałam, a to również sprawia, że już niedługo sięgnę po drugą część, tym razem dotyczącą drugiego z czterech braci Bishopów, których i wy musicie koniecznie poznać!
Opinia bierze udział w konkursie