- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.by sobie po prostu: - Mój Janie Andersonie, pamiętaj, że dom twój stoi z dala od ludzkich osiedli nad Jeziorem Duwneńskim w kotlinie Askaladarny i że tutaj w pobliżu jest tylko jeden folwark jak się patrzy, poza tym zaś mieszkają tylko rozsiani po cudzych gruntach komornicy, rybacy i łatacze sieci. Skądże by się tu wzięło pańskie imię dla twej córki, a podłego przecie nie weźmiesz! Ale sprawa dotyczyła jego córki, przeto nie wątpił, że w końcu powiedzie mu się, byle tylko czekał cierpliwie. Spozierał ku jezioru i nie zważał wcale na pustkę wokoło, nie chciał brać w rachubę dziczy tej zapadłej kotliny. Wszakże może się zdarzyć, że spodoba się jakiejś wytwornej damie z niedalekiej huty duwneńskiej przeprawić na tę stronę jeziora. Jan pewny był nawet, że musi to nastąpić i to umyślnie z powodu jego córeczki. Dziecko spało przez cały czas, mógł zatem stać pod drzwiami, jak długo mu się podobało i na jak długo starczyło mu cierpliwości. Gorzej było z Katarzyną, nie mogła sobie dać rady i raz po raz pytała, czy kogoś nie widać. Jej zdaniem, nie powinien już dłużej wystawać, bo dziecku mogło się stać coś złego. Patrzył w kierunku wierchu Stornsnipy, wychylającego się stromą ścianą spośród lasów brzozowych i poletek pól askaladarneńskich, co wyglądał na potężną basztę forteczną, pilnującą, by nie dotarł do doliny ktoś niepożądany. Mogło się zdarzyć, że jakaś wykwintna dama, podziwiająca ze szczytu okolicę, w drodze powrotnej zabłądzi i znajdzie się blisko jego domku. Uspokajał tedy jak mógł Katarzynę. Nic nie zagrażało ani jemu, ani dziecku, a że stał już tak długo, to przecież może postać jeszcze trochę. Ani śladu człowieka dostrzec nie mógł, ale coraz to większej nabierał pewności, że skądś przyjdzie rada, byle tylko jeszcze trochę poczekał. Nie mogło się stać inaczej. Czyżby się zdziwił, gdyby nagle zjawiła się pośród lasu poszywającego stoki gór królowa w złotej karecie, po to jedynie, by córeczce jego nadać swe imię? Minęła znowu dobra chwila, a Jan zaczął miarkować, że nadchodzi wieczór. Trudno więc było czekać dłużej na dworze. Katarzyna spoglądała co moment na zegar wiszący na ścianie i wołała, by wracał, bo późno. - Jeszcze małą chwilkę zaczekaj! - odrzekł Jan. - Właśnie widzę kogoś w dali. Przez cały dzień mgła wisiała nad światem, teraz jednak słońce przejrzało przez nią i ozłociło promieniami dziecinę. - Nie dziwi mnie wcale, że chcesz spojrzeć na małą, zanim pójdziesz spać! - powiedział Jan do słońca. - Warto popatrzyć na takie ani sł warto! Słońce wydobyło się całe z chmur i rzuciło snop czerwonej poświaty na dziecko, Jana i cały domek. - widzę, że chcesz być mej córce ojcem chrzestnym! - powiedział znowu Jan. Słońce nie dało bezpośredniej odpowiedzi, tylko jeszcze jaśniej zabłysło, potem zaś przysłoniło się znowu welonem chmur i znikło. Znowu rozległo się wołanie Katarzyny: - Czy był kto? Słyszałam, że mówiłeś do kogoś. Nie mogę czekać dłużej, wracaj do domu. - Teraz już mogę wrócić! - zgodził się i zaraz wszedł do izby. - Zdybałem pewną znakomitą damę. Ale śpieszno jej było bardzo, zaledwie ją mogłem pozdrowić i zaraz się oddaliła. - Szkoda! Czekaliśmy tak długo! - narzekała Katarzyna. - Czy jednak spytałeś ją o imię, może ci zbrakło czasu? - Spytałem. Miała na imię Klara Fina Gulleborga. Tyle się dowiedziałem. - Klara Fina Gulleborga! - zawołała Katarzyna. - To przecież zbyt pańskie imiona dla naszej córki! - Ale nie sprzeciwiała się. Jan przeraził się tego, co mu się przydarzyło i zdziwił się swej śmiałości, iż sięgnął tak wysoko, by słońce brać za ojca chrzestnego dla swej córki. Ale trudno, ile razy brał na ręce swe dziecko, coś się z nim działo i stawał się zgoła innym człowiekiem. Chrzest Kiedy małą miano zawieźć na plebanię, a potem do kościoła dla chrztu, zachował się ojciec jej Jan w sposób tak głupi, że go omal nie zwymyślała żona własna i rodzice chrzestni, i to ostatnimi słowy. Mieli ją do chrztu trzymać Eryk i żona jego, gospodarstwo z Falli. Erykowa wzięła dziecko na ręce i siadła do bryczki, a Eryk szedł obok piechotą, kierując koniem. Pierwszy kawałek drogi, aż do huty duwneńskiej, był tak zły, że nie można tego było w ogóle nazwać drogą, toteż Eryk, wioząc niechrzczone dziecko, nie zaniedbał środków ostrożności. Jan przyglądał się bacznie przygotowaniom do drogi. Sam wyniósł dziecko z izby i oddał gospodyni, a nikt lepiej niż on nie wiedział, w jak pewne je oddaje ręce. Eryk z Falli w powożeniu był równie zaufania godny, jak w każdym innym uczynku s
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, klasyka, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | MG |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.