- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.go przewieźć, i tyle. Tydzień później poprosił Starego o kilka dni urlopu. 3 listopada o odlecieli z lotniska Okęcie do Aten. Stolica Grecji przywitała ich pięknym słońcem i temperaturą 18 stopni. Dla Beaty i Andrzeja było to bardzo ciepło, ale Greczynki chodziły w kozakach i ciepłych płaszczach. Andrzej poczuł igiełkę niepokoju, rozglądał się, czy Grecy przypadkiem nie chodzą w wełnianych czapkach, ale nie, jeżeli ktokolwiek miał coś na głowie, były to zwykłe czapki z daszkiem. A młodzież jak na całym świecie często na głowach miała bezkształtne worki. Wełniana narciarska czapka Andrzeja była ważna, bo miała być znakiem rozpoznawczym dla kuzyna Sahiba, który nazywał się Faruk Ahmad. Andrzej nie był pewien, co było tu imieniem, a co nazwiskiem. Sahib nie przysłał mu też swojego zdjęcia, bo przecież nie miał internetu. Faruk miał przylecieć do Aten dzień przed nimi, a dziś miał na nich czekać na lotnisku. I czekał. Był niezbyt wysokim szczupłym mężczyzną. Na pierwszy rzut oka wydawał się młodszy. Drugi rzut kazał mu dodać jakieś dziesięć lat i umieścić w gronie rówieśników Andrzeja. - Do you speak English? - zapytał Andrzej. - Parlez vous française? - zapytał Faruk. Beata parsknęła śmiechem. - No to sobie nie pogadamy. - Huari taxi hasi bidyja - powiedział bynajmniej nie po francusku Faruk Ahmad. Andrzej słusznie się domyślił, że Tunezyjczyk, przyszły mąż jego byłej żony, proponuje im przejście do taksówki. Jechali przez zakorkowane Ateny, mijając co chwila jakichś ludzi z flagami. Dwa razy widzieli też zaparkowane w zaułkach policyjne furgonetki pełne policjantów w białych hełmach. Na piersiach dyndały im maski gazowe, a niektórzy trzymali w rękach częściowo przezroczyste tarcze. Wszystko to Andrzejowi coś przypominało. Gdy dłużej się nad tym zastanowił, odnalazł skojarzenie - opowiadanie Stanisława Lema Kongres futurologiczny. Pewnie wygodniej byłoby im pojechać do portu metrem, ale metro akurat strajkowało. Mieli jeszcze trochę czasu, więc poszli na śniadanie do małej kafejki, która nazywała się Dafne. Kawa była pyszna, ale z miny Faruka Andrzej wywnioskował, że w Tunezji prawdopodobnie będzie jeszcze lepsza. W porcie okazało się, że strajkują również promy należące do Hellas Ferry. Oni na Xavi mieli popłynąć wodolotem należącym do innej firmy - do Florys. Wodolot miał nazwę napisaną tylko po grecku. Nie wyglądał imponująco. Tu i ówdzie łuszczyła się z niego niegdyś biała, teraz bardziej żółtawa farba. Na rufie powiewała wyblakła i trochę nadżarta, i zębem czasu, i morskimi bryzami, grecka flaga. Do trapu prowadzącego do wodolotu stała nieduża kolejka. Nad ich głowami latały mewy, które głośno skrzeczały. Bilet kupowało się przy wejściu, chociaż właściwie płaciło się za przewóz, bo rozczochrany młody chłopak wziął od Faruka pieniądze, ale nie wydał mu żadnego biletu. Na wyspę płynęli blisko trzy godziny. W wodolocie było niezbyt czysto i niezbyt wygodnie, nie działała klimatyzacja, Grecy nie przejmowali się także zakazem palenia. Paliła nawet trzyosobowa załoga maszyny. Nie mogli wyjść na pokład, bo czegoś takiego po prostu nie było. Beata siedziała przy oknie, Andrzej obok niej. Faruk po drugiej stronie przejścia. Nie rozmawiali za wiele. Z Farukiem z przyczyn oczywistych, a ze sobą też nie, bo w wodolocie było dosyć głośno. Rok po ślubie pojechali razem do Grecji, ale do innej części, na Kretę, i Andrzej wspominał tamte wakacje jako dość koszmarne. Spędzili je w ogromnym hotelu pełnym wrzaskliwych bachorów i Polaków pijących wódkę nad hotelowym basenem. No, ale wtedy się jeszcze kochali. Beata siedziała przy oknie (...) Faruk po drugiej stronie przejścia. Nie rozmawiali za wiele. Na zdjęciu: Marta Dąbrowska (Beata) i Stanisław Tym (Faruk) - Pamiętasz, jak byliśmy na Krecie? - Pamiętam - odpowiedziała Beata i taka to była rozmowa. Za oknem mijali pełnomorskie jachty i piękne żaglowce, widoczny dowód na to, że nawet jeżeli kryzys gdzieś jest, to jednak nie wszędzie. Po drodze dobijali do trzech innych wysp, Xavi okazała się z nich najmniejsza. Pataras była jedyną miejscowością i jedynym portem na wyspie. Gdy dopływali do brzegu, nie widzieli dużego ruchu. Przy zacumowanych biednych łódkach rybackich krzątało się kilku rybaków jakby żywcem wyjętych z jakichś starych filmów. Na głowach prawie wszyscy mieli berety, a w kącikach ust tlące się papierosy. Ci, których obserwował Andrzej, zajmowali się składaniem sieci. Nie rezerwowali wcześniej noclegu, bo Andrzej uznał, że po sezonie o miejsca w hotelu nie powinno być trudno. Rzeczywiście, znaleźli pensjonat przy głównej ulicy, chociaż musieli trochę poczekać na właściciela, który drzemał w sąsiednim domu. W końcu trwała sjesta. Rozpakowali się i Andrzej posta
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia |
Wydawnictwo: | Oficyna Wydawnicza Przybylik |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 25.05.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.