- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Zaawansowane stężenie pośmiertne. Nie żyje od jakichś dwunastu godzin. Może trochę krócej - dodał, zakładając z powrotem rękawiczkę. Zza drzew dobiegł ich warkot diesla. - Ambulans - stwierdził Ratka. - Zbytnio się nie śpieszą. March dał znak Spiedlowi. - Zrób jeszcze jedno zdjęcie. Przyglądając się zwłokom, zapalił papierosa. A potem przysiadł na piętach i spojrzał w otwarte oko. Trwało to dłuższą chwilę. Ponownie błysnął flesz. Łabędzica poderwała się w górę i trzepocząc skrzydłami, pofrunęła w poszukiwaniu pożywienia na środek jeziora. 2 Komenda Kripo znajdowała się na drugim końcu Berlina, dwadzieścia pięć minut drogi od Haweli. Chcąc przesłuchać Josta, March zaoferował, że podrzuci go najpierw do koszar, żeby mógł się przebrać, ale chłopak nie skorzystał z uprzejmości; chciał mieć to wszystko jak najszybciej za sobą. Poczekali więc tylko, aż ciało zostanie załadowane do ambulansu i zabrane do kostnicy, po czym wsiedli do małego czterodrzwiowego volkswagena inspektora i ruszyli na wschód przez zatłoczone miasto. Wstawał jeden z owych ponurych berlińskich poranków, kiedy słynne tutejsze powietrze nie tyle orzeźwia, co ziębi, kłując twarz i dłonie tysiącem lodowatych igieł. Na Potsdamer Chaussee woda tryskająca spod kół przejeżdżających samochodów przegoniła przechodniów pod ściany budynków. Obserwując ich przez zalaną deszczem szybę, March miał wrażenie, że znalazł się w mieście podążających po omacku do pracy ślepców. Wszystko wydawało się takie normalne. Później to właśnie uderzało go najbardziej. Podobnie jak podczas wypadku na szosie: najpierw wszystko jest w porządku, a potem następuje ta chwila i świat nigdy już nie wraca do swej poprzedniej postaci. Bo przecież nie było nic nadzwyczajnego w fakcie, że wyłowiono czyjeś ciało z Haweli. Zdarzało się to dwa razy w miesiącu - odnajdywano w wodzie pijaków i zbankrutowanych przedsiębiorców, nieostrożne dzieci i zawiedzionych w miłości nastolatków; ofiary nieszczęśliwych wypadków, samobójstw i morderstw; ludzi zdesperowanych, głupich i nieszczęśliwych. Telefon w jego mieszkaniu przy Ansbacher Strasse zadzwonił piętnaście po szóstej. Nie obudził go. Od dłuższego czasu leżał w półmroku z szeroko otwartymi oczami, słuchając deszczu. Od kilku miesięcy źle spał. - March? Z Haweli wyłowiono topielca. - To był Krause, nocny oficer dyżurny. - Bądź tak dobry i zajmij się tym. March odparł, że nie jest zainteresowany topielcem. - Twoje zainteresowanie albo jego brak nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. - Nie interesuje mnie topielec - powtórzył March - bo nie jestem na służbie. Miałem dyżur w zeszłym tygodniu i jeszcze tydzień temu. - A także dwa tygodnie temu, mógł dodać. - Dzisiaj mam wolny dzień. Zerknij ponownie do swojej listy. Po drugiej stronie zapadła cisza. - Masz szczęście, March - odezwał się w końcu pojednawczo Krause. - Patrzyłem na dyżury z zeszłego tygodnia. Możesz spać dalej. Albo - zachichotał - robić to, co ci przerwałem. Podmuch wiatru zabębnił deszczem o okienną ramę. Procedura w wypadku odnalezienia ciała była z góry ustalona: na miejsce natychmiast udawali się lekarz, policyjny fotograf i inspektor. Inspektorzy wysyłani byli na podstawie listy dyżurów układanej w komendzie Kripo przy Werderscher Markt. - Kto ma dzisiaj dyżur, jeśli wolno spytać? - Max Jäger. Jäger. March dzielił z nim gabinet. Spojrzał na swój budzik i pomyślał o małym domku w Pankow, gdzie Max mieszkał z żoną i czterema córkami; w tygodniu widywał się z rodziną tylko przy śniadaniu. March tymczasem był rozwiedziony i żył samotnie. Popołudnie miał spędzić z synem. Ale najpierw musiał wypełnić czymś długie puste godziny poranka. Czuł się tak paskudnie, że perspektywa rutynowej sprawy wydała mu się zachęcająca. Przynajmniej czymś się zajmie. - Och, daj mu spokój - powiedział. - I tak już nie śpię. Pojadę tam. To było prawie dwie godziny temu. Zerknął w lusterko na swego pasażera. Jost nie odezwał się ani razu, odkąd wsiadł do samochodu. Siedział sztywno na tylnym siedzeniu, wpatrując się w szare mijane przez nich budynki. Przy Bramie Brandenburskiej policjant na motocyklu dał im sygnał, żeby się zatrzymali. Środkiem Pariser Platz maszerowała, rozchlapując kałuże, orkiestra SA w zmoczonych brązowych mundurach. Przez zamknięte szyby volkswagena dobiegał stłumiony odgłos bębnów i trąbek, wygrywających stary partyjny marsz. Kilkadziesiąt osób stojących przed Akademią Sztuk Pięknych przypatrywało się paradzie, kuląc ramiona przed deszczem. O tej porze roku nie sposób było przejechać przez Berlin, nie natknąwszy się na jakąś orkiestrę. Za sześć dni całe Niemcy będą obchodzić urodziny Adolfa Hitlera: obwołany państwowym świętem Führertag. Ulicami prze
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, światy alternatywne, sensacja i literatura grozy, thriller, historyczny |
Wydawnictwo: | Albatros |
Rok publikacji: | 2018 |
Liczba stron: | 432 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.