-
Książki
Książki -
Podręczniki
Podręczniki -
Ebooki
Ebooki -
Audiobooki
Audiobooki -
Gry / Zabawki
Gry / Zabawki -
Drogeria
Drogeria -
Muzyka
Muzyka -
Filmy
Filmy -
Art. pap i szkolne
Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ce. - Mary Ella z tobą nie przyszła? - spytała, jakby było czemu się dziwić. - Nie. Cmoknęłam ją w policzek. Przysięgłabym, że jej włosy jeszcze bardziej posiwiały od rana, kiedy przez kilka godzin pomagała przy zwózce. Starzała się dosłownie w oczach - porobiły się jej takie wielkie buły na ramionach, miała trzy podbródki i chodziła zgięta wpół. Miała też cukier we krwi i wysokie ciśnienie, a ja zamartwiałam się, że ją stracę. Widziałam, że jest coraz gorzej i powinnam się spodziewać najgorszego. Ale nie byłam pesymistką. Dwa lata temu pani Rex, moja nauczycielka od przyrody, powiedziała mi, że jestem z tych, co zawsze biorą życie od jaśniejszej strony. Myślę o niej za każdym razem, kiedy chce mi się wypsnąć ,,jezdem", a w ostatniej chwili mówię ,,jestem". Często nam powtarzała: ,,Do niczego w życiu nie dojdziecie z taką prymitywną mową". Zresztą ja pewnie i tak do niczego nie dojdę. Wolną ręką wzięłam od niej pranie, wdychając przy okazji zapach słońca z ręczników. - Może poszła do pana Gardinera po ekstrasy. Starałam się myśleć pozytywnie. Chciałam zetrzeć z twarzy Nonnie ten gniewny grymas. Raz na tydzień tata Henryego Allena, pan Gardiner, ten, co ma wszystkie hektary tytoniu, daje Mary Elli różne rzeczy ze swojego prywatnego ogrodu, a czasem nawet i z wędzarni. Mógłby równie dobrze dawać je mnie, ale chyba uważa, że skoro ona jest starsza, to tak się należy. Albo że jak daje te rzeczy mamie Dzidziusia, to wszystko idzie dla niego. Ja tam nie wiem, ale my faktycznie potrzebujemy tych ekstrasów. Pan Gardiner troszczy się o nas na wiele sposobów. Podarował nam lodówkę i nowy piecyk na drewno, taki duży, że można nim ogrzać nawet sypialnię, jeśli zostawi się otwarte drzwi. To zresztą łatwe, bo one i tak się nie domykają. Nonnie właśnie miała poprosić go o kanalizację, ale wtedy akurat Mary Elli zaczął rosnąć brzuch. No to uznała, że lepiej wziąć na wstrzymanie. - Czy Mary Ella wspominała mu o jeleniach, co włażą nam znów do ogrodu? - Jelenie zawsze się wpychały na ten skrawek ziemi, który pan Gardiner pozwalał nam uprawiać, nie pomagał żaden płot. - Tak. - Po prawdzie to ja mu o tym powiedziałam. Mary Ella nie lubi rozmawiać z panem Gardinerem. Zresztą ona nie jest z tych gadatliwych. - Dostałaś wypłatę? - Zaraz ci dam, tylko przewinę małego. Pan Gardiner płaci nam grosze w porównaniu z innymi robotnikami, ale mamy darmowe mieszkanie, więc nie narzekamy. W sypialni położyłam Williama na łóżku i zaczęłam go gilgotać, bo uwielbiam, jak się zaśmiewa. Przez kilka minut turlaliśmy się oboje, wyrzucając z siebie wszystkie smutki dnia. Czasem lubiłam po prostu na niego patrzeć - był taki śliczny! Kiedy wsunęło się palce w te czarne loczki, to zupełnie, jakby dotykało się atłasu. Czarne rzęsy - długaśne i gęste, oczy jak dwa wę Wolę się nie zastanawiać, po kim on ma tyle tej czerni. Zaszeleściły drzewa i William odwrócił się w stronę okna. Wcześniej martwiłyśmy się, że jest głuchy, bo wcale nie reagował na hałasy. Pani Werkman i siostra Ann mówiły, że trzeba go będzie posłać do szkoły dla głuchych, więc ile razy coś usłyszał, ja miałam małe święto. - Mama? - zamruczał, próbując wyjrzeć przez okno. To jedyne słowo, jakie zna, co pani Werkman także się nie podoba. Bo dwulatek powinien już więcej mówić. A mnie się nie podoba, że ta kobieta wciąż się go czepia. Powiedziałam jej, że Dzidziuś po prostu jest milczkiem po Mary Elli. Nie taka gaduła jak ja. - To tylko wiatr. Mama zaraz przyjdzie - uspokoiłam go, wtulając twarz w spoconą szyjkę. Obym nie skłamała. Karmiłam Williama na kolanach w kuchni, a Nonnie w tym czasie robiła sałatkę z ostatniego kurczaka, co go jedliśmy już od tygodnia. Zapadał zmierzch, ale Mary Ella wciąż nie wracała. Dzidziuś nie chciał jeść, ciągle odpychał mi rękę, aż kawałki kabaczka spadały z łyżeczki. - On zawsze dziamoli przy kolacji - zauważyła Nonnie. - A wcale że nie. - Nie cierpiałam takiego gadania. Założę się, że tak samo narzekała kiedyś na mnie i Mary Ellę. - Po prostu chce, żeby go trochę pomiziać, nie, Dzidziuś? - Pobujałam go, i zaraz wczepił się we mnie jak małpka. Pani Werkman mówiła, żebyśmy już nie trzymały go na kolanach podczas karmienia. Powinien siedzieć na krześle przy stole, na tym samym drewnianym klocku, który podkładano mnie i Mary Elli w dzieciństwie. Ale ja uwielbiałam go trzymać, poza tym wtedy o wiele mniej grymasił. Czasem, kiedy go tuliłam, zdawało mi się, że pamiętam, jak mama mnie tak trzymał - Wątpię - burknęła Nonnie, kiedy raz podzieliłam się z nią tym wspomnieniem. - Ona wcale nie lubiła brać cię na ręce. A jednak pamiętałam. Może zresztą to tylko moje fantazje, ale dobre i to. Nonnie dodała do sałatki majonezu ze słoika
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rok publikacji: | 2014 |
Liczba stron: | 456 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.