- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ięć. Bo kto to na wojnie o wojnie gada, oprócz tych, którzy nigdy jej nie zakosztowali. Ale Rudzki ją znał, wystarczyło zajrzeć mu w twarz, więc o co chodzi? Wiadomo o co. Wiedział to Rudzki, kiedy zapytał Hoszowskiego o losy kampanii, i wiedział Hoszowski, gdy odrzekł, że uważa ją za niezakończoną. - No, a Moskwa - wtrącił Dreszer, rozstając się na chwilę z kośćmi - dumna stolica carów, rzec można, na rzut - Nie zaprzeczam - Hoszowski był obojętnie grzeczny i lodowato uprzejmy. - Odsłonięta niczym kurtyzana - skojarzył Rudzki. - Zajmiemy ją, jak da Bóg, w ciągu tygodnia, a może i prędzej - pochwalił się Dreszer. - I pohulamy - Rudzki zerwał się z krzesła. - Już Boga w to nie mieszając. Porucznik Hoszowski pochylił głowę nad miską z resztkami niedojedzonej polewki. Kawalerzysta w postrzępionym kitlu, usługujący oficerom, upiorna mieszanina kamerdynera, lokaja, forysia i żołnierza, uparcie tkwił za plecami Rangułta, nie odstępując go w zasadzie na krok, wpatrzony bezczelnie w Hoszowskiego, jakby wiedział, co mu wolno, dokąd się może posunąć, wywyższony odpowiednio do wywyższenia tych, którym służył, on, mieszkaniec gwardyjskiego szwadronu, wobec obcego. W rzeczy samej, wobec obcego. Gdzieś w głębi pałacu zegar wydzwonił siódmą. Za oknami zlewanymi deszczem mrok już zupełny. - Rozległy to kraj - rzekł cicho Hoszowski - i zima idzie. Rudzki mu odwrzasnął, że szwoleżerskie szable go otworzyły, szwoleżerskie konie zdeptały i krew szwoleżerska zrosiła, więc wiadomo, że rozległy. - To wiemy - dopowiedział Dreszer. - Lepiej niż pan, poruczniku - przygwoździł Rudzki. Hoszowski pochylił się w bok. Lekko, ale się pochylił. - Naprawdę? - Co naprawdę? - Naprawdę lepiej? Rudzki był już odpowiednio przyprawiony. Nie mógł mu porucznik Hoszowski bliżej wyjść na drogę. Zauważył to Rangułt i uderzył kostkami palców o stół. Rudzki zawarczał: - Opowiadali mi w puł dobrze mówię, w puł - i urwał. - O czym? - zapytał Hoszowski, choć ciekaw tego nie był. - O dupkach sztabowych! I przestrzegali: unikać ich jak zarazy. Hoszowski spojrzał w twarz kapitana Rangułta. W ogniach z kominka była trochę jak nie z tego świata. Wyostrzona przesadnie przez zmęczenie, przesunięta ku śmierci. Twarz, która dała za wygraną. Zapytał Rudzkiego, nie przenosząc nań wzroku: - Mam nadzieję, że nie mówi pan o mnie? - Taką mam naturę - odparł Rudzki - że mówię o kim - Zamilcz, proszę - Rangułt po raz drugi uderzył kostkami palców o stół. - Gość pyta, ja odpowiadam - usprawiedliwił się Rudzki i ponownie zerwał z krzesła. - Powiedziałem: zamilcz! - rozkazał Rangułt. Chciał dodać coś jeszcze, ale chwycił go nagły atak kaszlu, którego nie mógł opanować. Uciekł od stołu do okien. Kompani się zasępili, nawet Rudzki. Rangułt powrócił z dłonią przy ustach. Blady i spocony. - Przepraszam, poruczniku - wyszeptał. Rzecz się jakoś zamknęła. Oficerowie zamilkli. Rudzki wrócił na krzesło. Dreszer potoczył kości po stole. Wolanin, zobowiązany kawaleryjską solidarnością z jednej strony, z drugiej czuł się być może odpowiedzialny za Hoszowskiego, którego tutaj sprowadził, i posłał mu zakłopotany, panieński uśmiech. Kapitan Rangułt natomiast był daleko. To dobry moment, by podziękować za poczęstunek i wyjść. Hoszowski postanowił z tego skorzystać. Wstał, strzelił obcasami, skłonił się i ruszył ku drzwiom, niezatrzymywany przez szwoleżerów. Nawet Rudzki, wciąż niesyty awantury, doszedł do przekonania, że tu jej nie wykrzesze. Kilka kroków dzieliło Hoszowskiego od drzwi, kiedy zablokował je patrol. Wachmistrz w towarzystwie trzech jeźdźców. Chłopy były rosłe, toteż chuderlawy, zakrwawiony, słaniający się na nogach mużyk wyglądał przy nich jak zagoniony zając wśród ogarów. Sprawa była codzienna. Żołnierze dopadli w okolicy szpiega. Próbowali go przesłuchać, lecz mużyk się nie dał. Trochę go poturbowali, ale twarda sztuka, cały czas ma się dobrze. Nie było o czym dywagować, rzecz prosta jak drut, a szwadron, jakkolwiek wyszczuplony niewiele ponad kompanię, gwardyjski. Jeżeli mużyk nie mówi, to na hak. Nie tak prosto było z winem. Przyparty do muru wachmistrz wyznał, że kiedy wreszcie udało im się rozłupać zablokowane od środka mocarne drzwi komory, obok szpiega znaleźli kilkanaście omszałych butelek wina. Nie szukali ani jednego, ani drugiego. Z drzwiami rozprawili się dla porządku. Z mużykiem wiadomo co. A z winem? - Przynieś je tutaj, Sulga - zadecydował Rangułt, rozwiewając nadzieje wachmistrza. - Rozkaz, wasza miłość! Patrol odmeldował się i wyszedł. Hoszowski za nim. Rangułt zatrzymał go w drzwiach. - Skosztujemy książęcego wina, poruczniku. Hoszowski odrzekł, że czuje się zmęczony, śmiertelnie zmęczony, że przez ostatnie tygodnie był
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Wielka Litera |
Rok publikacji: | 2017 |
Liczba stron: | 268 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.