- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wiercić szyb wentylacyjny? Oczywiście trzymam w wozie cały sprzęt. - Zbiorę ekipę i zaraz będziemy na miejscu - odparł Sebastian. - Daj nam pół godziny. Sądzisz, że ona wytrzyma tak długo? - Hermes włączył lampkę nocną i wyjął przybory do pisania, zastanawiając się usilnie, czy kiedykolwiek słyszał o Forest Knolls. - Nazwisko? - Pani Tilly M. Benton; tak przynajmniej twierdzi. - W porządku - zakończył Sebastian i odłożył słuchawkę. Lotta poruszyła się za jego plecami. - Sprawy zawodowe? - spytała sennie. - Tak - odpowiedział, wybierając numer Boba Lindyego, inżyniera vitarium. - Chcesz, żebym przygotowała gorący sogum? - zapytała Lotta. Zdążyła już wygrzebać się z łóżka i teraz toczyła się, na poły śpiąca, w stronę kuchni. - Chcę - odrzekł. - Dzięki. - Ekran rozjarzył się ponownie i pojawiła się na nim ponura, chuda i wymięta twarz zrzędliwego technika, jedynego w firmie. - Spotkasz się ze mną w miejscu zwanym Forest Knolls - oznajmił Sebastian. - I to tak szybko, jak tylko możesz. Będziesz musiał zajrzeć do warsztatu po sprzęt - Mam wszystko ze sobą - wymamrotał zirytowany Lindy. - W wozie. Klik. - Zaspany mężczyzna skinął głową i przerwał połączenie. Lotta zdążyła już wrócić z kuchni. - Nastawiłam sogum. Mogę lecieć z wami? - Odnalazłszy szczotkę, poczęła wprawnie czesać grzywę ciężkich ciemnobrązowych włosów. Sięgały jej niemal do pasa, a ich intensywny odcień doskonale pasował do koloru jej oczu. - Lubię patrzeć, jak wyjmuje się ich z grobów. Prawdziwy cud. To jeden z najwspanialszych widoków, jakie zdarzyło mi się oglądać; całkiem jakby potwierdzały się słowa świętego Pawła: ,,Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo?"1 - Przez chwilę czekała z nadzieją, po czym dokończyła czesanie i zaczęła szukać w szufladach biało-niebieskiego narciarskiego swetra, który najczęściej nosiła. - Zobaczymy - odrzekł Sebastian. - Jeśli nie uda mi się skompletować całej ekipy, w ogóle nie weźmiemy tej sprawy. Trzeba będzie zostawić ją w rękach policji albo zaczekać do i mieć nadzieję, że będziemy pierwsi - zakończył, wybierając numer doktora Signa. - Rezydencja Signów - odezwał się znajomy głos lekko podpitej kobiety w średnim wieku. - O, pan Hermes. Nowa robota? Tak szybko? Może dałoby się poczekać do rana? - Stracimy ją, jeśli będziemy czekać - odparł Sebastian. - Przykro mi, że wyciągam go z łóżka, ale naprawdę potrzebujemy tego zlecenia. - Zanim odłożył słuchawkę, podał kobiecie nazwę cmentarza i nazwisko staronarodzonej. - Przyniosłam ci sogum - powiedziała Lotta, wychodząc z kuchni z ceramicznym naczyniem i ozdobną rurką w dłoni. Bluzę jej piżamy zakrywał wielki narciarski sweter. Hermes musiał nawiązać kontakt z jeszcze jedną osobą: pastorem firmy, wielebnym Jeramym Faineem. Przysiadł niepewnie na brzegu łóżka i jedną ręką wybrał numer na klawiaturze wideofonu, drugą starając się utrzymać w należytym położeniu naczynie z sogumem. - Możesz ze mną polecieć - zwrócił się do Lotty. - W obecności innej kobiety nasza starsza zakładam, że jest może poczuć się pewniej. Ekran urządzenia błysnął, a świetlne punkty ułożyły się w portret niemłodego już mężczyzny nikczemnej postury, wielebnego Fainea, który niczym sowa zamrugał nerwowo powiekami, jakby dał się przyłapać na nocnej rozpuście. - Tak, Sebastianie? - rzekł, a jego głos jak zwykle był najzupełniej trzeźwy. Spośród pięciorga pracowników vitarium tylko wielebny Faine sprawiał wrażenie zawsze gotowego na wezwanie. - Czy wiemy, jakiego wyznania jest staronarodzona? - Gliniarz o tym nie wspomniał - odparł Sebastian. Dla niego nie miało to większego znaczenia, firmowy pastor znał się bowiem na wszystkich religiach, nie wyłączając judaizmu i udi, choć powracający do życia udici nieczęsto podzielali ten pogląd. Jednak bez względu na to, czy im się to podobało, czy nie, ,,Flaszka Hermesa" oferowała im usługi wielebnego Fainea. - Więc to już postanowione? - upewniła się Lotta. - Lecimy? - Tak. Mamy już wszystkich, których potrzebujemy. - Mieli Boba Lindyego do założenia szybu wentylacyjnego i obsługi maszyn kopiących, doktora Signa do udzielenia natychmiastowej, prawie zawsze koniecznej, pomocy medycznej oraz ojca Fainea do odprawienia Sakramentu Cudownego A następnego dnia, w godzinach pracy, mogli powierzyć Cheryl Vale wykonanie skomplikowanej papierkowej roboty, Buckleyowi zaś - przygotowanie oferty i znalezienie odpowiedniego nabywcy. Ta część interesu - związana ze sprzedażą - nieszczególnie odpowiada moim poglądom, myślał Hermes, wkładając obszerny garnitur, który nosił zwykle w chłodne noce. Za to po prostu przepadał za tą robotą. Swoją koncepcję sprzedaży nazywał pozycjonowaniem lokacyjnym - był to elegancki termin oznaczający ni
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, inne |
Wydawnictwo: | REBIS |
Wydawnictwo - adres: | rebis@rebis.com.pl , http://www.rebis.com.pl , 60-171 , Żmigrodzka 41/49 , Poznań , PL |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 312 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.