- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e swoimi klientami obchodził się tak szorstko, że nie omijali oni jego sklepu tylko dla wysokiej wartości towaru - Mr. Henry stracił żonę i dzieci wskutek jakiegoś okropnego wypadku. Nie mówił o tym nigdy, ale domyśliłem się z niektórych wzmianek, że wymordowano ich podczas jakiegoś napadu. Ten straszny cios, spowodował zapewne szorstkość jego obejścia. On sam może nawet nie wiedział, jak bardzo bywał grubiański, w głębi duszy jednak pozostał łagodny i dobrotliwy. Nieraz widziałem, jak oczy mu zachodziły łzami, ilekroć opowiadałem o ojczyźnie i moich rodakach, do których byłem i jestem przywiązany całym sercem. Nie mogłem długi czas zrozumieć, dlaczego ten stary człowiek właśnie mnie, młodemu i obcemu, okazywał tyle przychylności, aż raz sam mi to powiedział. Przychodził do mnie często, przysłuchiwał się udzielanym przeze mnie lekcjom, a po ich zakończeniu zabierał mnie z sobą na miasto. Raz nawet zaprosił mnie do siebie w gościnę. Tego rodzaju wyróżnienie nikogo jeszcze z jego strony nie spotkało, dlatego wahałem się, czy mam skorzystać z zaproszenia. Ale moje ociąganie nie podobało mu się widocznie. Dziś jeszcze przypominam sobie wściekłą minę, jaką zrobił, gdy wreszcie przyszedłem do niego, i ton, z jakim mnie przyjął nie odpowiadając na moje powitanie. - Gdzieżeście to siedzieli wczoraj, sir? - W domu. - A przedwczoraj? - Także w domu. - Nie zawracajcie mi głowy! - Mówię prawdę, mr. Henry! - Pshaw! Takie żółtodzióby, jak wy, nie siedzą w gnieździe, ale wciskają się wszędzie, gdzie mogą, tylko nie tam, gdzie powinny. - Powiedzcież łaskawie, gdzież to powinienem być. - Tu, u mnie. Zrozumiano? Już dawno chciałem was o coś zapytać. - Czemuż tego nie uczyniliście? - Bo mi się nie chciało. Rozumiecie? - A kiedy wam się zechce? - Może dzisiaj. - A więc pytajcie śmiało - wezwałem go, siadając wysoko na warsztacie, przy którym pracował. Spojrzał mi w twarz zdziwiony, potrząsnął karcąco głową i zawołał: - Śmiało! Jak gdybym takiego greenhorna, jak wy, miał dopiero pytać o pozwolenie, czy mogę z nim mówić! - Greenhorna? - odrzekłem marszcząc czoło, gdyż poczułem się dotknięty. - Przypuszczam, mr. Henry, że wam się to słowo wyrwało mimo woli. - Nie wyobrażajcie sobie za wiele! Powiedziałem to z pełnym rozmysłem. Jesteście greenhorn, i to jaki jeszcze! Treść przeczytanych książek dobrze wam siedzi w głowie; to prawda. To wprost zdumiewające, ile wy się tam u was musicie uczyć! Ten młodzieniec wie dokładnie, jak daleko znajdują się gwiazdy, co król Nabuchodonozor pisał na cegłach, ile waży powietrze, którego nawet nie widział. Pełen takiej wiedzy wyobraża sobie, że jest mędrcem. Ale wsadźcie nos w życie, rozumiecie, pożyjcie z pięćdziesiąt lat, wówczas dowiecie, się może, na czym polega właściwa mądrość! Wasze dotychczasowe wiadomości są niczym, wprost zerem, a ta, co potraficie, ma jeszcze mniejszą wartość. Wy z pewnością nie umiecie nawet strzelać! Powiedział to z wielką pogardą i tak stanowczo, jak gdyby był pewny swej słuszności. - Strzelać? Hm! - odparłem z uśmiechem. - Czy to pytanie chcieliście mi zadać? - Tak. Teraz odpowiedzcie! - Dajcie mi dobrą strzelbę do ręki, a dostaniecie odpowiedź. Na te słowa odłożył lufę, którą gwintował, wstał, zbliżył się do mnie, utkwił we mnie zdziwione oczy i zawołał: - Strzelbę do ręki, sir? Tego się po mnie nie spodziewajcie! Moje strzelby dostają się tylko w takie ręce, którym razem z nimi mogę powierzyć mój honor! - Ja mam właśnie takie ręce - stwierdziłem. Spojrzał na mnie tym razem z boku, usiadł, zaczął znowu pracować nad lufą, mrucząc pod nosem: - Taki greenhorn! Gotów mnie naprawdę rozzłościć swoim zuchwalstwem! Nie przejmowałem się tym, ponieważ go znałem. Wyjąłem cygaro i zapaliłem. Mój gospodarz milczał może kwadrans, ale dłużej nie wytrzymał. Podniósł lufę pod światło, popatrzył przez nią i zauważył: - Strzelać to nie to samo, co patrzeć na gwiazdy lub odczytywać napisy ze starych cegieł Nabuchodonozora. Zrozumiano? Czy mieliście kiedy strzelbę w ręku? - Miałem. - Kiedy? - Dość dawno. - A czyście mierzyli i wypalili kiedykolwiek? - Tak. - I trafiliście? - Oczywiście. Na to on opuścił prędko trzymaną w ręku lufę, spojrzał znów na mnie i rzekł: - Tak, trafiliście, naturalnie, ale w co? - W cel, to się samo przez się rozumie. - Co? Tego we mnie nie wmawiajcie! - Nie wmawiam, lecz stwierdzam zgodnie z prawdą. - Niech was diabeł porwie, sir! Was nie można zrozumieć. Jestem pewien, że chybiliście, choćbyście strzelali w mur na dwadzieścia łokci wysoki i pięćdziesiąt długi, a robicie przy tym twierdzeniu minę tak poważną i pewną siebie, że żółć człowieka zalewa. Ja nie jestem chłopakiem, któremu udzielacie lekcji,
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura przygodowa |
Wydawnictwo: | Liber Electronicus |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.