- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ej. Podrażniło to moją pieniaczą żyłkę, żeby się poprocesować z ,,Sheratonem", ale nie chciałem sobie psuć nastroju, który na razie składał się tylko z nadziei na Szwajcarię mych rojeń. Przy drzwiach łazienki miałem cztery wyłączniki i do końca pobytu nie opanowałem ich przeznaczenia, dlatego wieczorem wlazłem do łóżka po ciemku. Do poduszki była przypięta karta z serdecznym pozdrowieniem dyrekcji oraz małą Milką, ale nie wiedziałem o tym. Najpierw wbiłem sobie tę szpilkę w palec, a potem jakiś czas szukałem czekoladki pod kołdrą, bo się tam zawieruszyła. Zjadłszy ją, uświadomiłem sobie, że trzeba znów myć zęby, i uczyniłem to po krótkiej walce wewnętrznej. Potem, szukając kontaktu przy łóżku, nacisnąłem coś takiego, że materac zaczął drżeć. O abażur lampy uderzała duża ćma. Nie lubię ciem, zwłaszcza gdy siadają mi na twarzy, chciałem ją trzepnąć, ale w zasięgu ręki był tylko gruby, twardo oprawny tom hotelowej Biblii, a Biblią niezręcznie jakoś. Goniłem za tą ćmą dość długo. Wreszcie poślizgnąłem się na alpejskich folderach, bo przejrzane ciskałem przedtem na dywan. Niby nic. Głupstwa, o których wstyd pisać. Gdy jednak popatrzeć głębiej, przestaje to być takie proste. Im większy komfort, tym więcej męczy, a nawet poniża duchowo, bo człowiek czuje, że nie dorósł do korzystania z jego ogromu, jakby stał z łyżeczką przed oceanem, ale mniejsza jednak o łyżeczki. Nazajutrz z rana zatelefonowałem do pośrednika sprzedaży nieruchomości, pytając o mały, komfortowy domek w górach, może nabyłbym taki na letnią rezydencję. Robię czasem rzeczy, które zaskakują mnie samego, bo właściwie nie chciałem kupować żadnych domków w Szwajcarii. Zresztą sam nie wiem. Miasto było nie to, że pozamiatane, ale wyglansowane na wysoki połysk, parki jak zegarki i ta powszechna odświętność zdawała się zapowiedzią błogiego życia, do którego nie mogłem się jakoś dobrać. Zmarnowawszy dzień, wciąż niezdecydowany, gdzie wynająć letnie mieszkanie, postanowiłem możliwie rychło opuścić ,,Sheraton" i myśl ta przyniosła mi znaczną ulgę. Garsonierę, która mi odpowiadała, bo w cichym zaułku, znalazłem następnego dnia, i to nawet z dochodzącą, odziedziczoną po poprzednim lokatorze. Miał to być mój ostatni dzień hotelowego bytowania. Gdym skończył śniadanie, podszedł do mego stolika duży, siwy, szlachetnie wyglądający mężczyzna i przedstawił mi się jako mecenas Trürli. Położywszy wielką teczkę obok siebie, poprosił o chwilę uwagi. Powiedział mi, że znany milioner szwajcarski, doktor Wilhelm Küssmich, będąc od lat entuzjastą mej działalności oraz zapalonym czytelnikiem mych publikacji, pragnie mi jako dowód uszanowania i wdzięczności ofiarować na własność zamek. Tak jest, zamek, z drugiej połowy XVI wieku, nad jeziorem, nie w Zurychu, lecz w Genewie, spalony w czasie wojen religijnych, odbudowany i zmodernizowany przez pana Küssmicha - mecenas recytował historię zamku jak z nut. Musiał ją wykuć pierwej na pamięć. Słuchałem go coraz milej zdziwiony, że pierwotny osąd Szwajcarii, który zaczął mi już więdnąć w duchu, był jednak słuszny. Mecenas zwalił przede mną na stół olbrzymią księgę w skórze, właściwie album, pokazujący zamek ze wszystkich stron, także z wysokości, na zdjęciach lotniczych. Podał mi zaraz drugi tom, cieńszy, spis przedmiotów, czyli ruchomości znajdujących się w zamku, bo pan Küssmich nie chciał obrazić mnie widokiem gołych ścian i miałem przejąć szacowną budowlę wraz z całym inwentarzem, oprócz nieumeblowanych parterów, lecz na wszystkich wyższych piętrach same antyki, bezcenne dzieła sztuki, zbrojownia, a jakże, wozownia, ale nie dał mi czasu się tym delektować, bo spytał tonem oficjalnym, prawie surowo, czy jestem gotów przyjąć darowiznę? Byłem gotów. Mecenas Trürli zamarł wówczas na chwilę, czyżby modlił się przed przystąpieniem do tak poważnego aktu? Mężczyźni jak on zawsze wywołują we mnie iskierkę zawiści. Ich koszule pozostają anielsko białe o trzeciej nad ranem, ich spodnie nigdy się nie mną, a od rozporków nigdy nie odlatują im guziki. Doskonałością tą nieco mnie mecenas mroził, czy raczej usztywniał, lecz trudno było wymagać, by nieznany dobroczyńca skierował do mnie posła bardziej w moim guście. Poza tym nie należało zapominać, że znajdujemy się w Szwajcarii. Po pełnym godności namyśle mecenas Trürli powiedział, że finalnych formalności dokonamy później, a teraz będzie dość, jeśli zechcę złożyć podpis na akcie darowizny. Wyjął z aktówki drugą, przezroczystą; jak między szybkami leżał w niej ów starannie wystukany akt, i rozpostarł go przede mną na obrusie, podając mi zarazem swoje pióro, oczywiście szwajcarskie, złote, podobnie jak jego okulary. Następnie odsunął się nie
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, Stanisław Lem |
Wydawnictwo: | Cyfrant |
Rok publikacji: | 1982 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.