- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ć okno? Na podłodze coś zabłysło. Lucy podeszła bliżej i zobaczyła odłamki szkła. Wyprostowała się szybko i rozejrzała dokoła. Okno nie było otwarte, tylko stłuczone. Od niewielkiego otworu pośrodku szyby rozchodziła się pajęczyna pęknięć. Odstawiła na stół kubek z herbatą i ostrożnie dotknęła palcem krawędzi otworu. Tej szyby nie stłukł zabłąkany ptak ani piłka baseballowa. Otwór był za mały. Kamień? Pocisk? Serce zaczęło jej głośno dudnić. Nie, tylko nie to. Nie dwukrotnie w ciągu jednego dnia. Na krześle stojącym przy pianinie, dokładnie naprzeciwko okna, zobaczyła okruchy tynku, a wyżej, w ścianie, była dziura. Lucy wstrzymała oddech, wspięła się na krzesło i przesunęła ręką po postrzępionej krawędzi tapety. Czubki jej palców pokrył gipsowy pył. Dziura była pusta. Nie znalazła w niej kuli. Zeszła z krzesła i na czworakach zaczęła przeszukiwać podłogę. Zajrzała pod pianino, podniosła brzegi dywanika. W końcu usiadła i zaczęła się zastanawiać. A więc jednak. Jakiś łajdak strzelił jej w okno, zakradł się do domu, zabrał kulę i znów zniknął, przez nikogo niedostrzeżony. Kiedy? Jak? Dlaczego? I jak to możliwe, by nikt niczego nie zauważył ani nie usłyszał? Wczoraj wieczorem była z dziećmi w Manchesterze. To mogło się zdarzyć wtedy. Dom był pusty. Okno jadalni wychodziło na wschód. Dalej był garaż, stodoła, strumień. Może jakiś myśliwy, który polował w lesie nad strumieniem, przypadkiem trafił w jej okno, wpadł w panikę, zakradł się do domu i zabrał kulę? Ale dobrze wiedziała, że to nie był przypadek. Zastanawiała się, co robić dalej. Wiedziała, że jeśli zadzwoni po policję, to tej nocy nie pójdzie już spać, a poza tym będzie musiała opowiedzieć wszystko dzieciom. A to byłby dopiero początek. Policjanci skontaktowaliby się z Waszyngtonem, a policja z Kapitolu czułaby się w obowiązku sprawdzić, czy te wydarzenia miały coś wspólnego z Jackiem Swiftem, no i oczywiście powiadomiłaby o wszystkim jej teścia. Lucy podniosła się niepewnie. Czy teraz miała już wystarczający powód, by odwiedzić Sebastiana Redwinga? Wróciła do kuchni, wylała herbatę do zlewu i zamknęła tylne drzwi, a potem poszła do swojej sypialni. - Przydałby się pies - mruknęła do siebie. Duży, zły, głośno szczekający pies. Mogłaby go wytresować tak, by chodził na ryby z Madison na pewno też by go polubiła. Podjęła decyzję. Do diabła z Redwingiem. Zaraz po powrocie z Wyomingu zacznie się rozglądać za psem. ROZDZIAŁ DRUGI Sebastian zsunął się z konia i opadł w cień. Znajdował się na dalekich krańcach swej posiadłości i był pewien, że nikt go tu nie znajdzie. A jednak dopadli go. W rozkołysanym dżipie, który zbliżał się w jego stronę, było ich dwóch. Mógł przejechać konno na drugi brzeg rzeki, ale był pewien, że ci idioci ruszyliby za nim. Napił się wody z manierki, zdjął kapelusz i polał sobie głowę. Tęsknił do prysznica. Powietrze było nagrzane i pełne kurzu. Panowała susza. Miał nadzieję, że ci w dżipie mają ze sobą wodę, bo nie zamierzał się z nimi dzielić. W najgorszym wypadku mogli się napić z rzeki. Dżip był coraz bliżej. - Spokojnie - powiedział Sebastian do konia, który jednak nie wydawał się zaniepokojony ani nawet zgrzany. Samochód zatrzymał się jakieś dwadzieścia metrów od niego i wyskoczył z niego mężczyzna. - Pan Redwing? Sebastian skrzywił się. Fakt, że mężczyzna zwrócił się do niego po nazwisku, nie wróżył niczego dobrego. Nasunął kapelusz na oczy i oparł się na łokciach. - O co chodzi? - Panie Redwing, nazywam się Jim Charger. Pan Rabedeneira wysłał mnie, żebym pana jak najprędzej odnalazł. - No i? Charger przez chwilę nic nie mówił. Pracował w firmie od niedawna i chyba czekał, aż Sebastian wstanie i zacznie się zachowywać tak, jak przystało na współwłaściciela i twórcę Redwing Associates, międzynarodowej agencji ochroniarsko-detektywistycznej. Sebastian jednak czekał, nie odsuwając kapelusza z oczu. W końcu westchnął, zniecierpliwiony, domyślając się, że Jim Charger nie odjedzie, dopóki nie przekaże mu tego, co miał do powiedzenia. Sebastian lubił Platona Rabedeneirę. Zaprzyjaźnili się, gdy mieli po dwadzieścia lat i tak było do dzisiaj. Bez wahania powierzyłby mu zarówno swoje życie, jak i życie przyjaciół. Ale gdyby to Plato siedział w samochodzie, Sebastian gotów byłby przywiązać go do drzewa i zostawić tutaj na pastwę losu. - No dobra, panie Charger - mruknął, odsuwając kapelusz z czoła i przypatrując się intruzowi. Wysoki, jasnowłosy, o wysportowanej sylwetce, w zakurzonym, drogim garniturze. Import z Waszyngtonu, prawdopodobnie były pracownik FBI. - O co chodzi? - powtórzył. Jeśli nawet Redwing nie spełniał jego oczekiwań, Jim Charger w niczym tego nie okazał. -
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, thriller |
Wydawnictwo: | Harlequin Enterprises |
Wydawnictwo - adres: | info@harpercollins.pl , http://www.harpercollins.pl , 02-672 , ul. Domaniewska 34A , Warszawa , PL |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 30.12.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.