- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.,,Ach, panie Rolandzie - rzekł tenże - szkoda, że nie było pana na tak wspaniałym polowaniu. - Kiedy się ono odbyło? - Przedwczoraj, w sobotę. - Gdzie? - pytał dalej Roland. - W Czarnej Dolinie. Pan dAsmolles i jego szwagier, markiz de Chamery, z jakimś hiszpańskim księciem, na honor, zrobili obławę na niedźwiedzia. - Cholera! - rzekł Roland. - I kto zabił to zwierzę? - Markiz de Chamery. O, to diabelnie odważny człowiek!". Wtedy gajowy opowiedział homeryczną walkę Rocambolea z niedźwiedziem, a potem dodał: ,,Tym sposobem małżeństwo zostało postanowione! - Jakie małżeństwo? - zapytał z ukrytą obawą Roland. - Małżeństwo markiza z córką Hiszpana. - Och! - odrzekł Roland, u którego gajowy nie dostrzegł żadnych emocji. - I wkrótce ma dojść do tego małżeństwa? - Już wczoraj ogłoszono zapowiedzi na nabożeństwie o jedenastej i podobno ślub ma być zawarty dziś". Roland wyznał mi później, że słysząc te słowa, poczuł tak wielkie emocje, że strzelba prawie wypadła mu z ręki. Kontynuował jednak swoją drogę do Haut-Pas. Wiadomość, jaką mi przekazano, zmieniła jego plany i sposób postępowania, jaki mu poprzedniego dnia nakreśliłam. ,,Taki nędznik jak markiz de Chamery - myślał - nie może poślubić panny de Sallandrera. Nie mam czasu wracać, by zasięgnąć rady hrabiny, będę więc działał na własny rachunek". Idąc spiesznie w stronę zamku, nie wiedział, w jaki sposób może przeszkodzić lub przynajmniej opóźnić to ułożone małżeń Liczył jednak na jakieś niespodziewane natchnienie. Gdy przybył do Haut-Pas, była ósma rano. Burza, jaka miała miejsce tej nocy, rozmiękczyła drogi i liczne ślady stóp oraz podków końskich okrywały ścieżkę wiodącą z sąsiedniego miasteczka Aulnay do zamku Haut-Pas. Roland nie mógł nie zauważyć, że mieszkańcy zamku wyszli wcześnie i prawdopodobnie byli w wielkim podnieceniu z powodu ślubu. Kiedy dotarł do podnóża wzgórza, na którym wznosi się zamek, dostrzegł zbliżającego się jeźdźca. Był to stary doktor z miasteczka, którego Roland, jako dziecko tej okolicy, dobrze znał. ,,Jak to? - zapytał, podchodząc ku niemu. - To pan, doktorze? - Dzień dobry, panie de Clayet - odparł lekarz mający bardzo poważną minę. - Skąd pan wraca tak wcześnie rano? - zapytał Roland. - Z Haut-Pas. - Czy ktoś tam zachorował?". Doktor pokiwał głową i rzekł: ,,Przybyłem za późno. - Za późno? - Tak, książę nie żyje. - Nie żyje! - zawołał de Clayet. - Książę? - Tak. - Książę de Sallandrera? - Oczywiście. - Lecz w jaki sposó Z czego? - Zmarł na piorunujący atak apoplektyczny. Gdy przybyłem, dawał jeszcze słabe znaki życia, lecz wkrótce wyzionął ducha". Tu doktor opowiedział Rolandowi, co nastąpiło w nocy. ,,- Wyobraź sobie - dodał - że książę de Sallandrera doświadczył silnego wzruszenia wywołanego przez dramatyczne wydarzenia podczas polowania na niedźwiedzia. - Coś takiego! - przerwał mu Roland. - Spotkałem łowczego, który mi o tym mówił... I to - Wywołało napływ krwi do głowy księcia. Była to główna przyczyna udaru, który go dotknął. - Kiedy to nastąpiło? - Tej Prawdopodobnie około jedenastej wieczorem. - Spostrzeżono to zaraz? - Niestety nie! Książę nie zdołał przywołać pomocy. Zauważono to dopiero dzisiaj rano, gdy ktoś wszedł do jego pokoju. - Zapewne jego służący? - Nie, markiz. - Jaki markiz? - zapomniawszy o Rocamboleu, zapytał Roland. - No, przyszły zięć księcia, szwagier pana dAsmolles, markiz de Chamery. - Ach - mruknął de Clayet. - Podobno pan de Chamery - mówił dalej doktor, pochyliwszy się na siodle - podobno pan markiz także bardzo źle spał tej - Och, a - Do licha! - rzekł doktor, mrugając okiem jak podstarzały amant. - Łatwo to pojąć. Markiz miał się ożenić następnego dnia, kochał pannę Conceptión, która jest bardzo ładną dziewczyną. Pojmuje więc Śpiąc źle, a raczej nie śpiąc wcale, wstał bardzo wcześnie i naturalnie, jako że nie wypadało mu wejść do pokoju narzeczonej, wszedł do swego przyszłego teścia". Doktor uznał za stosowne uśmiechnąć się i dodał: ,,Nie było to całkiem to w koń! - Cóż dalej? - pytał Roland. - Wtedy usłyszano krzyk przyzywający pomocy. Przybiegłszy, znaleziono pana de Sallandrera leżącego obok łóżka, na podłodze, niedającego oznak życia. Pan de Chamery, który służył w marynarce i zna się nieco na chirurgii, natychmiast puścił choremu krew. Przysłano po mnie konnego posłańca. Przybyłem niezwłocznie. Puszczenie krwi przez markiza było spóź
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Jamakasz |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.